Recenzja filmu

Śmieć (2014)
Stephen Daldry
Rickson Tevez
Eduardo Luis

Baśń zaangażowana

"Śmieć" może i czerpie garściami z tego, co dla milionów ludzi jest codzienną egzystencją, ale w niczym nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z baśnią. A ta zawsze musi być osadzona w
Niech Was nie zwiodą scenki prezentujące bezgraniczną biedę mieszkańców faweli lub bezkarność skorumpowanych policjantów. "Śmieć" może i czerpie garściami z tego, co dla milionów ludzi jest codzienną egzystencją, ale w niczym nie zmienia to faktu, że mamy tu do czynienia z baśnią. A ta zawsze musi być osadzona w świecie, który dla odbiorców będzie łatwy do zrozumienia i zaludniona bohaterami, z którymi widz będzie mógł się identyfikować. Dlatego nie przejmujcie się miejscem akcji i pretekstem dla fabuły. Dzieło Stephena Daldry'ego to opowieść o nadziei i bohaterstwie, w której ból i cierpienie jednostki nie są bezsensowne, bo prowadzą do lepszej przyszłości.



Zaczyna się od portfela znalezionego na wysypisku. Młody Raphael trafił na niego podczas codziennego grzebania w stercie zwożonych tu nieczystości z całego miasta. Powinien był go wyrzucić po tym, jak wypatroszył go do ostatniego reala. Ale tego nie zrobił. Dlaczego? Być może zdecydowały o tym zdjęcia małej dziewczynki. Raphael ma silnie rozwinięte poczucie sprawiedliwości, więc może na jej widok poczuł niejasne wyrzuty sumienia. Łatwiej jest żerować na innych, gdy ci są anonimowymi elementami masy ludzkiej. Jakikolwiek był powód, wkrótce przestanie być on ważny. Oto bowiem okazuje się, że bardzo ważni ludzie poszukują tego portfela. Wezwana przez nich policja przekupstwem, groźbą lub torturami zmusi wszystkich do pracy na rzecz zwrócenia portfela. Im bardziej jednak Raphael i jego kumple będą naciskani i prześladowani przez tak zwanych stróżów prawa, tym bardziej uparcie dążyć będą do zakończenia zadania, które może zniszczyć ludzi wyzyskujących zarówno biedaków, jak i niewydolny system prawa.



W swoim najnowszym dziele Daldry wraca do korzeni i filmu "Billy Elliot". Tamten obraz opowiadał również o małym chłopcu, a tłem były wydarzenia z historii Wielkiej Brytanii dobitnie pokazujące dramatyczną sytuację klasy robotniczej za czasów gospodarczych reform Margaret Thatcher. O ile jednak "Billy Elliot" był filmem zjawiskowym i pełnym ikry, o tyle "Śmieć" jest filmem po prostu dobrym. Całą historię niosą na swoich barkach młodzi odtwórcy trzech głównych ról. Ich pasja i żywiołowość jest tak naturalna, że potrafią zarazić nią widzów. To dobrze dla filmu, ponieważ w innym przypadku rzecz mogłaby się zawalić pod naporem przerażającej naiwności: w końcu chodzi o mini-rewolucję socjalistyczną, jaką wywołują zupełnie bezwiednie chłopcy. Młodzi bohaterowie są buforem, który skutecznie neutralizuje wszelkie scenariuszowe bomby.



Dobrze spisują się również brazylijskie dorosłe gwiazdy. Doskonały jest przede wszystkim Selton Mello w roli skorumpowanego gliny ścigającego chłopców. Nonszalancja, z jaką podchodzi do przemocy, może zmrozić krew w żyłach. Mello samą postawą ciała i mimiką potrafi pokazać bezgraniczny pragmatyzm i cynizm jego postaci. Jest to osoba, która doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że źle robi, ale jednocześnie wie, że jest to jedyny sposób, by w skorumpowanym świecie do czegoś dojść i nie zostać przez innych zjedzonym żywcem.



Na tle brazylijskiej obsady rozczarowująco prezentują się dwie międzynarodowe gwiazdy. Rooney Mara i Martin Sheen pojawiają się tu chyba tylko po to, by ich nazwiska pomogły Daldry'emu zdobyć fundusze na produkcję oraz pozyskać dystrybutorów. Bez nich zapewne byłoby to zdecydowanie trudniejsze. Jednak oglądanie ich wysiłków aktorskich chwilami bywa dość nieprzyjemne. O ile Mara jeszcze broni się (choć z trudem), o tyle Sheen poległ na całej linii. Jego postać pozbawiona jest charakteru. Gdyby zagrał go ktoś nieznany, nikt nawet nie zwróciłby na niego uwagi. Sheen zachowuje się tak, jakby robił wszystkim łaskę. Być może na planie był naprawdę zaangażowany. To nie ma jednak znaczenia, jeśli nie widać tego na ekranie.

"Śmieć" nie jest filmem idealnym. Rozbicie linii czasowej nie było najlepszym posunięciem. Chwilami Daldry wyraźnie traci wątek, a tempo opowiadanej historii "siada". Jednak zazwyczaj reżyser szybko odzyskuje nad filmową materią kontrolę. I choć nierówny, "Śmieć" to mimo wszystko całkiem udany obraz.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones