Recenzja filmu

Zabójcy bażantów (2014)
Mikkel Nørgaard
Nikolaj Lie Kaas
Fares Fares

Bez przedawnienia

Nikolaj Lie Kaas w roli Carla Mørcka wciąż jest poharatanym przez życie outsiderem, który czasem pozwala sobie na momenty słabości; Pilou Asbæk jest świetny jako cyniczny milioner pozbawiony
W Departamencie Q nie ma przedawnionych spraw. To tutaj trafiają nierozwiązane kryminalne zagadki, z którymi przed laty nie poradziła sobie kopenhaska policja. Detektyw Carl Mørck (Nikolaj Lie Kaas) i jego partner Assad (Fares Fares) raz jeszcze zagłębiają się w akta spraw, szukają pominiętych dowodów i śladów, które z czasem stały się bardziej widoczne. I choć koledzy z komendy patrzą na nich z ironią, Mørck i Assad bywają bardzo skuteczni. Zwłaszcza wtedy, gdy w dochodzeniu do prawdy nie zważają na policyjne regulaminy.



"Zabójcy bażantów" to druga z powieści Jussiego Adler-Olsena o Departamencie Q, która trafiła na kinowe ekrany. W 2013 roku parę krewkich detektywów mogliśmy oglądać w "Kobiecie w klatce", mrocznym kryminale, w którym obaj panowie badali sprawę zaginięcia duńskiej parlamentarzystki. W drugiej części popularnego cyklu Mikkel Nørgaard (był także reżyserem "Kobiety w klatce") zdradza kryminał na rzecz thrillera. Bardzo wcześnie ujawnia, kto jest głównym podejrzanym i do końca filmu nie zmienia na ten temat zdania. Na ekranie obserwujemy nie tyle odkrywanie prawdy, co proces jej udowadniania – zbieranie dowodów, przebijanie się przez mur milczenia, łączenie ze sobą porozrzucanych części układanki.

Osią swego filmu czyni Nørgaard pojedynek detektywa Mørcka z Ditlevem Pramem (Pilou Asbæk), multimilionerem i właścicielem sieci ekskluzywnych szpitali. Nie jest to starcie tropiciela i jego ofiary, ale zderzenie dwóch równorzędnych przeciwników, z których groźniejszy jest psychopatyczny bogacz. Stawką w ich walce jest życie tajemniczej Kimmie (Danica Curcic), kobiety, która przed laty uczęszczała do tej samej ekskluzywnej szkoły co Ditlev Pram, a która dziś jest kluczem do rozwiązania kryminalnej łamigłówki. U Nørgaarda szybko staje się ona równorzędną, pierwszoplanową postacią, a "Zabójcy bażantów" z prostej historii o starciu dobra ze złem przeistaczają się w opowieść o krzywdzie domagającej się zadośćuczynienia.



Dla tych, którzy znają powieści Jussiego Adler-Olsena o Departamencie Q (po polsku oprócz "Zabójców bażantów" wydano także "Kobietę w klatce" i "Wybawienie"), filmowa adaptacja będzie zapewne małym zaskoczeniem. Duński reżyser śmiało rezygnuje bowiem z niektórych wątków powieści, a kilka postaci nieco przerysowuje. Sięgając po konwencję thrillera, reżyser popełnia poważne narracyjne błędy i pozwala sobie na niedociągnięcia. Nørgaard bardzo wybiórczo traktuje zasady prawdopodobieństwa, a gdy potrzebuje szybko przejść od jednej do drugiej filmowej sekwencji, wybiera drogę na skróty. W związku z tym w "Zabójcach…" nie brak fabularnych uproszczeń, a niektóre zbiegi okoliczności wydają się mocno naciągane. Bo Nørgaarda bardziej interesuje tempo aniżeli ekranowy realizm, a nad fabularną skrupulatność przedkłada atmosferę i psychologię postaci.

Siłą jego filmu znów okazują się aktorzy. Nikolaj Lie Kaas w roli Carla Mørcka wciąż jest poharatanym przez życie outsiderem, który czasem pozwala sobie na momenty słabości; znany z serialowego "Rządu" Pilou Asbæk jest świetny jako cyniczny milioner pozbawiony moralnego kompasu, a Fares Fares ponownie wnosi do filmu Nørgaarda odrobinę humoru. Odrobinę, bo "Zabójcy bażantów" ani na moment nie tracą mrocznego charakteru i nie przestają być przypowieścią o zbrodni i nieuniknionej karze. I choć druga część kasowej duńskiej serii niepozbawiona jest błędów, ogląda się ją z niekłamaną przyjemnością.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones