Recenzja filmu

Jestem najlepsza. Ja, Tonya (2017)
Craig Gillespie
Margot Robbie
Sebastian Stan

Bohaterowie Ameryki

Biografia Toni Harding jest filmem angażującym i wciągającym, pomimo wszelkich wątpliwości dotyczących postawy głównej bohaterki. Czyż nie takie dzieła, które nie podają nam gotowych odpowiedzi,
"Ameryka, sami wiecie… potrzebują kogoś kochać, ale potrzebują też kogoś, kogo będą mogli nienawidzić." Te słowa głównej bohaterki prowokują dyskusję o amerykańskim społeczeństwie i bohaterach, których pomniki nieustannie są wznoszone i burzone. Jednosezonowi ulubieńcy niewątpliwie mówią bardzo wiele o społeczeństwie, które stawia ich na piedestał, chcąc ich oklaskiwać, wielbić, podziwiać i naśladować. Czy zatem postać Toni Harding była odbiciem tych postaw i wartości, które chciała oglądać i naśladować cała Ameryka?   


Zbliżają się zimowe igrzyska olimpijskie, do których Tonya Harding (Margot Robbie) przygotowywała się przez całe życie. Kariera łyżwiarki figurowej zawisa na włosku, kiedy zostaje podejrzaną w sprawie o okaleczenie swojej największej rywalki.

"Rednecks" – tym słowem Tonya określa samą siebie oraz środowisko, w którym się wychowała. Własną postawą prezentuje wiele cech, które wyniosła z prowincjonalnego społeczeństwa, a są to przede wszystkim: dążenie do celu za wszelką cenę, nonkonformizm, nieustępliwość, stanowczość, ale także wulgarność, porywczość, czy działanie pod wpływem impulsów. Abstrahując od polemiki na temat źródeł jej skandalicznego charakteru, za którym niewątpliwie stoi bezduszna matka, odejście ukochanego ojca oraz agresywny mąż, należy odpowiedzieć sobie na pytanie, czy można stawiać całość jej postawy za wzór. Twórcom filmu udało się w niebanalny i przekonująco prawdziwy sposób przedstawić sylwetkę łyżwiarki, a przy okazji (celowo lub nie) nakręcić pamflet na amerykańskie społeczeństwo, którego bohaterowie nijak uosabiają cechy pożądanych autorytetów.

Sama Margot Robbie świetnie spisała się jako biograficzne wcielenie Harding, ale wybranie jej do tej roli nie do końca przekonuje. Robbie jest niewątpliwie stereotypowym przykładem kobiecego piękna – jest zmysłowa, dystyngowana, pełna wdzięku i nie jest się w stanie tego wyzbyć wówczas, kiedy musi zagrać sportsmenkę. Moje uwagi dotyczą jedynie kwestii wizualnych, ponieważ nawet świetna charakteryzacja, fryzury oraz kostiumy nie do końca przemieniły filigranową aktorkę w łyżwiarkę z prowincji, jednak pomimo tego rola pierwszoplanowa została zagrana nienagannie.

"Jestem najlepsza. I, Tonya" to film, którego aktorstwo jest ogólnie jedną z najmocniejszych stron. Allison Janney wcielająca się w drugoplanową postać matki Harding – LaVony, stanowi jednak najjaśniejszy punkt całej obsady. Sposób w jaki mówi, porusza się, gestykuluje oraz wygląda – to wszystko składa się na niesamowity portret kobiety, która była zalążkiem wszelkich problemów, z którymi borykać miała się jej filmowa córka. Ich związek stanowi przykład relacji zepsutej, której podłożem, zamiast bezgranicznej miłości, została toksyczna nienawiść. Piętrząca się wrogość, agresja oraz brak jakichkolwiek przejawów czułości stały się być może największą barierą łyżwiarki do osiągnięcia światowego sukcesu, jak wyznaje: "Przemoc była mi znana od zawsze." Mowa tu nie tylko o nienawiści doświadczanej od najmłodszych lat ze strony matki, która wręcz przyjmowała oblicza diabelskiego znęcania się.


Wszechobecna przemoc stanowi istotny rdzeń filmu. Główna bohaterka ukazana zostaje jako osoba, której zarówno język, jak i zachowanie są pełne agresji. Nieumiejętność prowadzenia nienapastliwego trybu życia wyprowadzona jest  z rodzinnego domu, gdzie przemoc werbalna i niewerbalna była jedynym sposobem przekazywania emocji oraz jakichkolwiek komunikatów. Na kolejnych etapach agresja staje się swego rodzaju ofensywą przed mężem oraz niesprawiedliwym światem. Podczas jednej z najbardziej uderzających scen, zapłakana i krwawiąca Tonya wyznaje swój żal wprost do kamery, że policjanci, widząc ją w tak okropnym stanie w samochodzie prowadzonym przez jej męża, pozwalają im odjechać, pomimo jego nietrzeźwości oraz pistoletu, od którego w każdej chwili mogła zginąć. Dyskusja o bohaterach wybieranych przez społeczeństwo w tym świetle powinna być raczej dysputą o tym, czy aby to nie środowisko wybiera sobie obiekt uwielbienia, na którego inne jego elementy wpływają destrukcyjnie. Sama historia ukryta za piękną otoczką muzyki, scenografii, czy montażu jest dramatycznym ukazaniem niszczącego wpływu agresji na człowieka i jego wrażliwość – na całe życie i psychikę oraz obrazem o przemocy, która rodzi przemoc nawet w najdelikatniejszych i najbardziej bezbronnych istotach.

Biografia Toni Harding, której nazwisko na długo wpisało się do historii sportu, jest filmem angażującym i wciągającym, pomimo wszelkich wątpliwości dotyczących postawy głównej bohaterki. Czyż nie takie dzieła, które nie podają nam gotowych odpowiedzi, lecz wprowadzają w labirynty pytań o charakterze moralnym, można zaliczyć do produkcji z górnej półki? W dodatku film zostaje nienagannie opatrzony począwszy od doskonałego montażu i pracy kamer, dzięki którym Robbie przeobraża się w prawdziwą królową lodu, poprzez charakteryzację oraz scenografię, kończąc na oprawie muzycznej. To wszystko przenosi widza do świata łyżwiarstwa figurowego sprzed prawie trzech dekad, odwzorowując występy Harding z dbałością o najmniejsze szczegóły. 
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Kolejna sztampowa, hollywoodzka biografia sportowa, w której bohaterka pokona przeciwności losu, uroni... czytaj więcej
Biografie stanowią niewdzięczny materiał na film. Trudno w dwie godziny streścić czyjś życiorys,... czytaj więcej
W ostatnich latach jesteśmy zalewani ilością filmów biograficznych o znanych aktorach, piosenkarzach,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones