Recenzja filmu

Paulo Coelho. Niesamowita historia (2014)
Daniel Augusto
Júlio Andrade
Ravel Andrade

Boski

Paulo Coelho sprzedał 165 milionów książek, które zostały przetłumaczone na ponad 80 języków. Jeśli dodamy do tego, że zanim Brazylijczyk został poczytnym literatem, był hipisem, gwiazdą rocka,
Można sobie dowcipkować na temat zdolności pisarskich Paulo Coelho, ale rzut oka na nakłady jego twórczości wystarczy, by ironiczny uśmieszek spełzł z facjat kpiarzy. Brazylijczyk sprzedał 165 milionów książek, które zostały przetłumaczone na ponad 80 języków. Jeśli dodamy do tego, że zanim 69-letni Coelho został poczytnym literatem, był hipisem, gwiazdą rocka, pasjonatem czarnej magii, dziennikarzem oraz dysydentem, otrzymamy życiorys, który aż prosił się o ekranizację. Debiutancki film Daniela Augusto pozostawia jednak spory niedosyt. Nie jest tak niesamowity jak historia, którą bierze na warsztat.

 

Scenariusz Caroliny Kotscho rozgrywa się na trzech płaszczyznach czasowych. Akcja filmu startuje w latach 60., gdy młodziutki zakompleksiony Paulo postanawia umrzeć. Podejmuje więc nieudaną próbę samobójczą, co kończy się umieszczeniem go na obserwacji w zakładzie psychiatrycznym. Drugi wątek rozgrywa się pół wieku później – zmęczony byciem gwiazdą literatury Coelho ucieka ze szpitala tuż po skomplikowanej operacji serca. Wraz z żoną wyrusza w podróż po bezdrożach, kierując się sekretnymi drogowskazami. Trzeci segment opowieści osadzony jest w latach 80. na krótko przed wydaniem debiutanckiego "Pielgrzyma". W poszukiwaniu weny bohater przyjeżdża do Europy, gdzie na jego drodze staje demoniczny mężczyzna w czerni. Proponuje on pisarzowi przyłączenie się do tajemniczego zakonu.

Trzy epoki, trzech Paulo, jeden wielki chaos. Trudno oprzeć się wrażeniu, że Augusto i Kotscho postanowili upiec za wiele pieczeni na jednym ogniu. W niespełna dwugodzinnym filmie streścili blisko pół wieku z życia pisarza, wpletli w fabułę liczne odniesienia do jego twórczości, a na końcu przyprawili to wszystko newage'owym mistycyzmem rodem z dzieł Mistrza. Powstał film, który w pełni czytelny będzie prawdopodobnie tylko dla zagorzałych miłośników autora "Alchemika". Pozostałych widzów w trakcie seansu czeka frustrujący maraton pytań bez odpowiedzi. Przykłady? Kim jest przedstawiciel zakonu RAM i dlaczego wybrał na ucznia Coelho? Jakim cudem w jednej scenie bohater jest bezrobotnym hipisem na kwasie, a w następnej święci triumfy jako dramatopisarz? Dlaczego rockman Paulo pada ofiarą funkcjonariuszy bezpieki, skoro w filmie nie znalazła się wcześniej choćby jedna scena świadcząca o tym, że w latach 70. Brazylią rządziła brutalna dyktatura? Bo tak.

 

Twórcy "Niesamowitej historii" nie zaglądają za parawan mitu. Nie znajdziecie tu próby wyjaśnienia fenomenu Coelho. Nikt nie zająknie się nawet słowem, że jego twórczość ma równie wielu wyznawców co nieprzejednanych przeciwników. A przecież są w tym filmie sceny, które aż proszą się o ironiczną puentę. Na przykład moment, gdy zainspirowany sceną ze… "Star Treka" Paulo pisze natchniony tekst piosenki o sprawiedliwości wszechświata. Kotscho, Augusto oraz odtwórca głównej roli Júlio Andrade wolą jednak portretować Coelho, jakby był on postacią z jednej ze swoich książek. Raz obserwujemy więc niestrudzonego pielgrzyma, kiedy indziej wściekłego kontestatora i proroka, namiętnego kochanka, pogrążonego w ekstazie grzesznika, wreszcie pogodzonego ze sobą i z bogiem mędrca. Brakuje tylko Paula-człowieka, który zamiast o kosmosie wolał czasem pogadać o niezapłaconych rachunkach albo o tym, co by zjadł na kolację.

Kiedy czegoś gorąco pragniesz, cały wszechświat działa potajemnie, by udało Ci się to osiągnąć
 – pisze w "Alchemiku" Coehlo. Powyższy cytat zostaje przytoczony w dziele Augusto aż dwa razy, stając się poniekąd mottem filmu. Jeśli reżyser "Niesamowitej historii" pragnął tylko wykuć pisarzowi celuloidowy pomnik, z pewnością mu się to udało. Jeśli jednak marzył o tym, by przy okazji zrobić kino rozrywkowe dla szerokiej publiczności, najwyraźniej wszechświat miał w tym czasie ważniejsze rzeczy na głowie.
1 10
Moja ocena:
3
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones