Recenzja serialu

Dolina Krzemowa (2014)
Mike Judge
Tricia Brock
Thomas Middleditch
T.J. Miller

Być drugim Jobsem

Jeżeli ktokolwiek zdecydowałby się sparodiować wielkie koncerny, takie jak Google czy Apple, to tylko HBO. Ich najnowszy serial komediowy wyśmiewa, a czasem nawet w dramatyczny sposób pokazuje
Jeżeli ktokolwiek zdecydowałby się sparodiować wielkie koncerny, takie jak Google czy Apple, to tylko HBO. Ich najnowszy serial komediowy wyśmiewa, a czasem nawet w dramatyczny sposób pokazuje działania, jakie odbywają się w słynnej Dolinie Krzemowej. Na całe szczęście, serial pomimo jedynie dobrego pilotażowego odcinka dalej rozwinął skrzydła i otrzymaliśmy kolejny sezonowy hit prosto z HBO.

Serial opowiada o start-upie – Pied Piper, którym założycielem i prezesem jest Richard. Wraz z kilkoma uzdolnionymi programistami bohater tworzy aplikację do kompresji plików. Jest to na tyle innowacyjna metoda, że projektem zainteresowali się właściciele dwóch branżowych gigantów -  Gavin Belson (Matt Ross) z Hooli oraz Peter Gregory (Christopher Evan Welch), jeden z największych inwestorów w całej Dolinie Krzemowej. Panowie nie przepadają za sobą i ostro rywalizują o projekt Richarda. Jeden oferuje 10 mln dolarów, drugi zainwestowanie milionów w jego firmę, dzięki czemu przed Richardem stoi szansa stania się drugim Jobsem czy Zuckerbergiem. Młody programista musi zdecydować, czy wziąć pieniądze, czy też dalej kroczyć ścieżką kariery.


"Silicon Valley" w sposób komediowy pokazuje kolejne kroki w zakładaniu i rozwijaniu start-upu. Robi to bardzo dobrze, bo przygody członków Pied Piper ogląda się z wielką przyjemnością. Mike Judge bardzo sprawnie obraca się wokół branży technologicznej. Nie próbuje nadmiernie przesadzić, czy pokazać którąś z parodiowanych firm w lepszym świetle. W "Dolinie Krzemowej" każdy jest dziwakiem, ale na ogół pozytywnym, co też nie uszło uwadze. Reżyser doskonale to wie, bo spora część inspiracji pochodzi z jego własnych doświadczeń, co zresztą widać, bo pod płaszczykiem skeczów kryją się dosyć wiernie oddane realia.

Dlatego mamy całą paletę przezabawnych bohaterów. Richard to typowy nerd, introwertyk ze wstępną fazą autyzmu. Dodatkowo to genialny programista, ale zupełnie nie radzi sobie jako lider firmy. Mike Judge starał się wykrzesać wszystko co najlepsze w tej postaci, ale ciężko ogląda się popisy odtwórcy tej roli - Thomasa Middleditcha, przez co Richard zupełnie nie pasuje jako główny bohater. Jest zbyt nudny, fajtłapowaty, a czasami wręcz irytuje swoim zachowaniem. Oczywiście taki zabieg był celowy, ale nie do końca wyszedł. Dlatego też w drugiej połowie sezonu pierwsze skrzypce zaczyna grać Erlich (T.J. Miller). To w jego mieszkaniu została założona firma Richarda. Erlich jest ekscentrykiem, obowiązkowo palący zioło, będący geekiem zajawionym sciencefiction. Sam nie ma żadnych technicznych zdolności, ale nie przeszkadza mu to w przekonaniu, że jest drugim Stevem Jobsem. Erlich to najzabawniejsza z postaci. Początkowo żeruje na naiwności Richarda, ale z momentem włączenia go do spółki zarządu Pied Piper, zaczyna odgrywać bardzo ważną rolę. Mentalnie przyjmuje od Richarda stery dowodzenia i pokazuje swoją drugą naturę – świetnego mówcy i prawdziwego lidera. Ta zmiana wyszła serialowi na dobre, co też stanowi pewną symbolikę przekazania pałeczki. Widz po początkowej niechęci zaczyna lubić tę postać, a więcej czasu antenowego dla Erlicha, a mniej na irytującego Richarda to bardzo silna strona drugiej połowy pierwszego sezonu.


Jak w każdym serialu, tak i w tym nie zabrakło pary bohaterów – Gilfoyle (Martin Starr) i Dinesh (Kumail Nanjiani) to członkowie Pied Piper. Napisać, że ci faceci się nie lubią, to nie napisać nic. Często ze sobą rywalizują, spierają się, ale paradoksalnie są nierozłączni. Obaj są imigrantami, co też prowadzi do wielu zabawnych scen z udziałem obu panów. W ekipie jest jeszcze Jared (Zach Woods), kolejny nerd, który stanowi podporę dla początkującej firmy. Dzięki wykorzystaniu swojej wiedzy i doświadczenia prowadzi Richarda w zaawansowane niuanse prowadzenia firmy.

"Silicon Valley" stawia na żarty sytuacyjne, a tych nie brakuje w żadnych odcinku. Stanowią paliwo dla całego serialu. Humor jest co prawda różny, ale nie ma tu niskich lotów żartów znanych z amerykańskich komedii. Wystarczy chociażby wspomnieć o odlocie Erlicha po marihuanie, który w celu konsumpcji zioła udał się na pustynię, niczym sam współzałożyciel Apple. Innym doskonałym przykładem jest cały rewelacyjny odcinek o tworzeniu loga firmy. Nie zabrakło również żartów o rasizmie, ksenofobii, aktualnym poziomie amerykańskiego społeczeństwa czy seksie. Wszystko jednak zgrabnie przedstawione, przez co ciężko uznać jakikolwiek gag za chybiony. Zresztą ostatni odcinek dobitnie udowadnia, że skecze o masturbacji mogą śmieszyć i mieć ogromne fabularne znaczenie.


Ogromną siłą serialu jest gra pozorów. W "Silicon Valley" nic nie jest takie, jakie się wydaje. Wspomniany już Erlich przechodzi natychmiastową przemianę. Słynny na cały świat haker jest cwanym dzieciakiem, który nie do końca podaje się za kogoś, kim faktycznie jest i co udało mu się dokonać, co też jest krokiem ku wyśmianiu dzisiejszego wizerunku haktywistów. Kolejnym doskonałym przykładem jest Peter Gregory. Twardy biznesmen o oryginalnej osobowości, wręcz cyniczny w swoich działaniach. Ale gdy przechodzi co do czego, okazuje się wielkim umysłem, który potrafi w mgnieniu oka rozwiązać każdy problem. W Hooli, który notabene jest parodią Google, w dziale innowacyjności pracuje facet, który z powodzeniem mógłby być trenerem w jakimś klubie fitness. To świetne rozwiązanie, które pozostawia scenarzystom spore pole do popisu w kreowaniu postaci oraz element zaskoczenia dla widza, bo nigdy nie wie, czego się do końca ma spodziewać po danej postaci.

Pierwszy sezon "Silicon Valley" stanowi bardzo dobrą podstawę pod udany komediowy serial. Co prawda w ostatnim odcinku twórców poniosła fantazja i ciężko uwierzyć w prawdziwość takiego przebiegu zdarzeń, ale można na to przymknąć oko. Serial ma całkiem niezłą oglądalność, więc kolejne sezony na pewno powstaną. I bardzo dobrze, bo już dawno przy żadnym serialu nie bawiłem się tak dobrze jak przy "Dolinie Krzemowej". A mam spore oczekiwania względem drugiego sezonu, bo widać, że twórcom zależy na kontynuowaniu historii Pied Piper, dzięki czemu serial cały czas się zmienia, aby dostosować się do wysokich oczekiwań fanów.
1 10
Moja ocena serialu:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czy można sobie wyobrazić serial o informatykach robiących informatyczne rzeczy w informatyczny sposób,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones