Recenzja filmu

Don Juan DeMarco (1994)
Jeremy Leven
Johnny Depp
Faye Dunaway

Być jak Don Juan

"Nazywam się Don Thomas DeCabeza, jestem najwspanialszym recenzentem świata. Skomentowałem już przeszło tysiąc filmów". Czy czasem każdy z Was również powtarza sobie takie frazy w pamięci? Takie,
"Nazywam się Don Thomas DeCabeza, jestem najwspanialszym recenzentem świata. Skomentowałem już przeszło tysiąc filmów". Czy czasem każdy z Was również powtarza sobie takie frazy w pamięci? Takie, które charakteryzują ludzi, którymi chcielibyśmy być, ale z jakiś powodów nie możemy - czy to ze strachu przed porażką, czy też z obawy przed utratą marzeń. Jeremy Leven (autor raczej mało znany, kojarzony głównie z "Alex i Emma"), korzystając ze swoich doświadczeń zawodowego psychologa, nakręcił film właśnie o takim człowieku, który przestał się bać i stał się tym, kim chciał być. Stał się Don Juanem DeMarco i nie pozwolił się z tego wyleczyć. Johnny’ego (Johnny Depp), znanego szerzej jako Don Juan, poznajemy w chwili, gdy po zaspokojeniu potrzeb swojej ostatniej kobiety postanawia popełnić samobójstwo. Dzięki sprawnej interwencji policji i doktora Micklera (Marlon Brando) udaje się go odwieść od tego zamiaru i zabrać do szpitala dla osób z problemami natury egzystencjalnej. Co więcej, ten przypadek wydaje się owemu psychologowi na tyle frapujący, iż osobiście postanawia poprowadzić kurację młodego chłopaka. Przez cały film widz jest świadkiem ścierania się dwóch światów - tego, o którym opowiada Don Juan, z tym, jak mogłoby się wydawać, realnym, reprezentowanym zarówno przez większość lekarzy, jak i rodzinę Johnny’ego. Można by odnieść wrażenie, iż "Don Juan DeMarco" jest zwykłym dramatem o człowieku umysłowo chorym. Nic bardziej mylnego! To jest film o osobie, która odnalazła dla siebie miejsce na świecie - świecie, którego inni ludzie nie dostrzegają, i w który nie chcą uwierzyć. Pierwszą osobą, która zaczyna patrzeć na życie oczami Johnny’ego jest jego terapeuta, doktor Mickler, który bardzo szybko przyjmuje imię Don Octavia DeFlores - najwspanialszego psychologa świata. Jaki jest tego skutek? Staje się człowiekiem szczęśliwym, cieszącym się tym, co oferuje mu życie. Film Levena jest baśnią, pokazującą, iż warto wyjść na przeciw swoim marzeniom i walczyć w ich obronie. Obraz ten pokazuje, że każdy ma szanse być wielkim człowiekiem - przynajmniej dla garstki znajomych, czy też rodziny. Cała historia nie robiłaby takiego fenomenalnego wrażenia, gdyby nie wspaniałe aktorstwo Marlona Brando, Johnny'ego Deppa i Faye Dunaway (grającej żonę doktora Micklera, Marilyn). Na uznanie zasługuje tu w szczególności genialnie wykreowana postać Don Juana - Depp bawił się z niezwykłym wyczuciem hiszpańskim akcentem i z płynnością przechodziło od Johnny’ego do jego alter ego. Brando nie miał tylu możliwości, by zabłysnąć, lecz mimo wszystko zagrał wspaniale, co chyba nie dziwi nikogo, kto widział którykolwiek z jego starszych filmów (chociażby "Czas Apokalipsy"). Do całej tej puli zalet dochodzi jeszcze świetny podkład muzyczny, będący w dużej mierze wariacjami instrumentalnymi na temat utworu Bryana Adamsa „Have You Ever Really Loved a Woman” (notabene, nagranego specjalnie do tego filmu). Kompozycja zwraca uwagę i idealnie podkreśla poszczególne sceny, tworząc w ten sposób bardzo zrównoważoną ścieżkę dźwiękową. Co tu wiele mówić, dla mnie "Don Juan DeMarco" to jeden z tych filmów, w których nie widzi się wad i naprawdę nie ma się do czego przyczepić. Historia jest dla mnie urzekająca i, na swój specyficzny sposób, prawdziwa.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Czyżby czekała nas kolejna tandetna komedyjka traktująca o miłości? Czy mamy spędzić kolejny nudny... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones