Recenzja gry PC

Planescape: Torment (1999)
Roman Holc
Emilian Kamiński

Cóż może zmienić naturę człowieka?

Jest to naprawdę dojrzała rzecz pełna różnych poglądów filozoficznych na temat życia i śmierci. Sporo tutaj symboli i niedopowiedzeń, które każdy może interpretować po swojemu.
Ostatnimi czasy żaden film, książka czy też gra nie mogły zaspokoić mojego apetytu na ciekawą, świeżą historię niepowielającą kolejnych klisz oraz skłaniającą do refleksji. W gruncie rzeczy wszystko już gdzieś kiedyś było. Dość długo czegoś takiego szukałem, jednak bez skutku. Przypomniałem sobie, iż niemal przy każdej okazji w kontekście wspaniałej, głębokiej historii wspominany jest "Planescape: Torment". Dlatego też postanowiłem się z nim wreszcie zapoznać, tym bardziej, że czekał na półce od dawna. "Planescape" ma na karku już niemal 15 lat, sporo jak na grę, choć w moim przypadku nie wpłynęło to negatywnie na jej odbiór. Dzieło studia Black Isle jest jak wspaniała książka albo film: nigdy się nie starzeje i jest ponadczasowe. Opowiedziana tutaj historia nie tylko jest ciekawa i intrygująca w kontekście gry, ale dotyczy także nas samych. Wieloświat jest naprawdę niespotykanym miejscem pełnym dziwnych stworzeń o trudnych do zapamiętania i wymówienia nazwach, interesujących osobowości oraz innego spojrzenia na świat, życie, przyjaźń, miłość. Nie można tego świata jednoznacznie podporządkować pod jakąś kategorię, nie jest to klasyczne fantasy, steampunk czy jakikolwiek inny rodzaj uniwersum. Jest to miejsce brudne, przeżarte przez chorobę, śmierć i zniszczenie, lecz wyjątkowe zarazem. Witajcie w Sigil!



W "Planescape: Torment" wcielamy się w Bezimiennego, który budzi się w Kostnicy w towarzystwie niezwykle gadatliwej czaszki imieniem Morte. Gdy wspólnie z rezolutną czaszką wydostajemy się z Kostnicy, znajdujemy się w Sigil - Mieście Drzwi, gdzie pojawiają się portale do różnych sfer i miejsc, nad którym opiekę roztacza tajemnicza Pani Bólu. Kluczem do tych portali może być dosłownie wszystko: rupiecie, amulety czy też konkretne uczucie. Zaczyna się wędrówka, której celem jest poznanie własnej przeszłości. Ruszamy więc przed siebie mając jedynie niejasne wskazówki napisane na plecach. Tułaczka po Wieloświecie w poszukiwaniu odpowiedzi stanie się dla nas udręką. Podczas tej przygody możemy poznać niezwykłe historie jego mieszkańców i spotkać inne udręczone dusze. Samą grę można by nazwać traktatem filozoficznym, bo zawiera sporo poglądów na życie i śmierć, na przyjaźń i miłość. W Sigil spotkamy wiele frakcji o całkowicie odmiennych poglądach na otaczający świat: Grabarze, Czuciowcy, Łaskobójcy, Bogowcy, Harmonium, Anarchiści... Do niektórych z nich możemy dołączyć. Także nasi towarzysze są zupełnie różni co prowadzi do zabawnych niekiedy sytuacji. Dak'kon, Nie-Sława, Morte czy Anna nie się jednoznaczni i każde posiada jakieś sekrety. Niektóre z nich dane nam będzie poznać. Bardzo naturalnie też pogłębia się więź między nimi a Bezimiennym, nawet jeśli nie do końca darzymy ich zaufaniem. Wraz z postępami przygoda w Wieloświecie staje się coraz bardziej intrygująca.

Jest to naprawdę dojrzała rzecz pełna różnych poglądów filozoficznych na temat życia i śmierci. Sporo tutaj symboli i niedopowiedzeń, które każdy może interpretować po swojemu. Jakością fabuły zostałem powalony na kolana, dość wygodnej pozycji by natychmiast zacząć oddawać "Tormentowi" cześć. To gra wyjątkowa i prawdziwie ponadczasowa. Nie jest to kolejny erpeg z Wielkim Nadętym Wybrańcem (TM), który ma uratować świat przed Tajemniczym Złem (TM), lecz opowieść o poszukiwaniu własnych wspomnień, tożsamości i wędrówka wgłąb siebie. Więcej nie napiszę, gdyż "Planescape: Torment" zyskuje przy samodzielnym poznawaniu, a ja nie chcę komuś tej przyjemności odebrać. Grunt, iż niewiele gier sprawiło, że po ukończeniu ich dalej zgłębiałem się w różnych niuansach świata, jak i samej historii Bezimiennego.

 

Grafika może i się zestarzała, lecz nadal możemy obserwować ładne, ręcznie malowane tła, dzięki czemu gra nabiera niezwykłego klimatu. To dla mnie plus. Dzięki tak oszczędnej oprawie czujemy jakbyśmy czytali książkę, gdyż twórcy sporo miejsca pozostawiają naszej inwencji. Taki zabieg sprawia też, że gracze mogą mieć różne wersje "Planescape" w swojej wyobraźni, przez co historia staje się bardziej intymna i osobista. Jeśli produkcje Quantic Dream można nazwać interaktywnymi filmami albo filmogrami, tak "Torment" to interaktywna książka. Wspomniałem wcześniej, że Wieloświat jest nietypowy i to widać podczas jego przemierzania. Odwiedzimy masę klimatycznych i zapadających w pamięć miejscówek, jak chociażby wcześniej wspomniana Kostnica, a także Zakopana Wioska czy Przybytek Zaspokajania Żądz Intelektualnych.

Nie fabuła czy niedzisiejsza dla wielu grafika, lecz gameplay może być przeszkodą dla współczesnych graczy. Gra oparta jest na niezbyt dziś intuicyjnym systemie AD&D (Advanced Dungeons and Dragons), gdzie np. im niższa klasa pancerza tym lepiej, co dzisiaj jest nie do pomyślenia. Są też różne przeliczniki oznaczające prawdopodobieństwo trafienia danym rodzajem broni, które będą dla wielu graczy jakimś tajemnym szyfrem. Ekwipunek jest zbyt mały i stosunkowo szybko wkrada się do niego chaos. Nawet śmieci mogą w pewnym momencie okazać się przydatne toteż nieraz będziemy mieć dylemat i zmuszeni będziemy pozbyć się jakiegoś przedmiotu. Brak też w "Planescape" typowego dla innych erpegów sprzętu. Nie uświadczymy w Sigil potężnych, płytowych zbroi powlekanych złotem. W zamian mamy tatuaże, przeróżne amulety czy nawet... cukierki. Na swojej drodze spotkamy też kilka postaci, które po ingerencji w nasze ciało sprawią, że staniemy się mocniejsi. Możemy w ten sposób pozbyć się ran, wymienić oko, wnętrzności... To jak rozwijamy bohatera ma niebagatelny wpływ na dialogi i rozgrywkę. Jeśli postawimy na osiłka, opryszki w Ulu nie będą nas atakować, lecz wiele kwestii dialogowych będzie dla nas niedostępnych. Dlatego też w "Planescape" grałem magiem, co niezbyt często zdarza mi się w erpegach. Poziom trudności jest dość wysoki na tle dzisiejszych produkcji, a niektóre fragmenty są przepełnione walką co może zniechęcić do gry. Poza tym jest tu cała masa tekstu - ok. 3200 stron, więc jeśli ktoś nie jest gotowy poświęcić mnóstwa czasu na czytanie szybko od "Tormenta" się odbije.



Soundtrack powstawał podobno w ostatnim tygodniu produkcji gry. Jestem pod dużym wrażeniem i pełen szacunku do Marka Morgana oraz Richarda Banda, którzy zdołali w tak krótkim czasie stworzyć niezwykle klimatyczną, sugestywną oprawę muzyczną. Nawet poza grą słucha się tych kawałków z ogromną przyjemnością, co przy pisaniu niniejszej recenzji właśnie czynię. Godzinny OST zabiera nas do Wieloświata, przez co przeraźliwie szybko mija. Kompozytorom świetnie udało się ująć klimat gry i przedstawić udrękę naszego bohatera. Każda z ważniejszych miejscówek i postaci ma swój temat, które idealnie opisują je za pomocą nut. Muzykę z "Tormenta" docenia się jeszcze bardziej gdy się go ukończy, wtedy wspomnienia naszej wędrówki wracają... Na oklaski zasługuje polskie tłumaczenie, które jest majstersztykiem. Wypowiedzi napotykanych postaci mają charakter, także dzięki temu, że celowo zapisywane są z błędami. Język w "Planescape" jest więc żywy, sporo też tutaj słowotwórstwa, a takich odzywek jak "Szpicuj się, skurlu!" czy "Obczaj to trepie" nie usłyszymy nigdzie indziej! Wielkie brawa dla tłumaczy! Jeśli chodzi o dubbing, nie potrafię go ocenić, gdyż niewiele jest tutaj kwestii mówionych. W nagraniach wzięły udział takie tuzy, jak: Emilian Kamiński, Gabriela Kownacka czy Wiktor Zborowski.



Jeśli ktoś jeszcze nie miał okazji zagrać w to cudo, a współczesne gry nie satysfakcjonują go w pełni pod względem fabuły, to gorąco polecam zapoznanie się z "Planescape: Torment". Twórcom z Chrisem Avellonem na czele udało się stworzyć grę niezwykłą. Mimo, iż w recenzji przewinęło się kilka zgrzytów, nie potrafię nie dać maksymalnej noty. Przy tak znakomitej fabule wszelkie wady przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Od dawna nic nie skłoniło mnie do refleksji jak właśnie historia Bezimiennego. To co? Do zobaczenia w Udręce?
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ostatnie badania najbardziej rentownych rynków kulturowych wykazują, że w grach komputerowych drzemie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones