Recenzja filmu

Jowita (1967)
Janusz Morgenstern
Daniel Olbrychski
Barbara Kwiatkowska-Lass

Chwytając wiatr

Marek Arens to niepoprawny babiarz, chłopak błyszczący w towarzystwie przyjaciół, a dla całej reszty zdobywający laury czempion lekkoatletyki, przed którym świat stoi otworem. Łączy w sobie cechy
Marek Arens to niepoprawny babiarz, chłopak błyszczący w towarzystwie przyjaciół, a dla całej reszty zdobywający laury czempion lekkoatletyki, przed którym świat stoi otworem. Łączy w sobie cechy sztubackiego lekkoducha i szarmanckiego inteligenta, pozornie nonszalanckiego choć w istocie zagubionego. Zestawienie tak skrajnie różnych elementów osobowości czyni z niego magnes dla pięknych kobiet, w których towarzystwie czuje się jak ryba w wodzie.
Pewnej nocy na studenckiej maskaradzie spotyka jedną z nich. Zamaskowana jejmość przedstawia się naszemu bohaterowi jako Jowita. Ten, zafascynowany jej postacią, ma nadzieję, że przypadkowe spotkanie to zaledwie zalążek bliższej znajomości. Tak się jednak nie dzieje – po zabawie para nie jest w stanie się odnaleźć, a Marek ma już nigdy nie spotkać swojej Jowity, przynajmniej nie tej, będącej przedmiotem jego najśmielszych oczekiwań, którym wkrótce się stanie.

Kim bowiem jest tajemnicza Jowita? To uosobienie wszelkich pragnień bohatera, życia, które mogło mu się przydarzyć. Ba! wciąż może – dlatego właśnie z desperacją postanowił ją odszukać. Marek nie zaznał bowiem do tej pory szczęścia. Zaprzepaszczał nadarzające się dotychczas szanse na odniesienie pełni sukcesu w sporcie, które były tuż na wyciągnięcie ręki. To nie bieganie wokół trawnika, nie bycie koniem wyścigowym jest celem jego życia. Właściwie wszystko to nie ma sensu, i nieważne, że trenerzy i nieistotni sympatycy twierdzą inaczej. Arens chciałby odmienić swoje życie, oddać je dla jakiejś pięknej idei. I właśnie w Jowicie znajduje jej odzwierciedlenie. Szukając swojej wybranki bohater napotyka kilka atrakcyjnych pań, które wieczorami ma w zwyczaju zapraszać na wspólne śniadania. Niestety w żadnej z nich nie jest w stanie dostrzec tajemniczej damy z maskarady. I mimo że osoba, którą próbował odnaleźć, przez cały czas była bliżej niż mógł podejrzewać, to czy rzeczywiście szukał właśnie jej?

Oglądając obraz Janusza Morgensterna, często odnosiłem wrażenie, że mam do czynienia z filmem niemym. Liczne są w nim sceny, podczas których dialogi zamierają na długie minuty, by ustąpić miejsca pełnemu ekspresji połączeniu dźwięków skrzypiec i fortepianu, doskonale oddającego niemożliwe do wyrażenia słowami emocje głównego bohatera. Aż chciałoby się oglądać "Jowitę" w starej sali kinowej, z przygrywającą na żywo orkiestrą! Wstyd nie wspomnieć też o grze aktorskiej Olbrychskiego, ekranowego Marka, pozornie całkiem zwyczajnej, jednak świetnie ukazującej młodzieńczy urok bohatera.

"Jowita" to opowieść o łapaniu tego, co nieuchwytne. Marek z całych sił pragnie odszukać idealną kobietę, lecz przecież nie wie nawet, czego tak naprawdę szuka. Postaci w czerni, z którą zamienił raptem kilka zdań, czy raczej wyobrażeń na jej temat? Sytuację tę śmiało można odnieść do postawy życiowej bohatera. Nie widzi on sensu w zdobywaniu kolejnych medali ku uciesze mas, zamiast tego pragnąłby się poświęcić jakiejś szczytnej idei. Jednak i w tym przypadku idea ta jest jedynie niesprecyzowanymi wyobrażeniami. Wyobrażeniami, które zawsze są atrakcyjniejsze niż rzeczywistość. Jednak w przeciwieństwie do niej – nie są prawdziwe.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Architekt Marek Arens (Daniel Olbrychski) ma wszystko, czego dusza może zapragnąć - jest młody,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones