Recenzja filmu

Oni (1998)
Robert Rodriguez
Elijah Wood
Jordana Brewster

Ciekawy przypadek obcego pasożyta

Po Rodriguezie zawsze spodziewam się ciekawego oraz oryginalnego obrazu, okraszonego dość często mocnym słownictwem lub czarnym humorem. "Oni" zaspokoili moje oczekiwania bezproblemowo, dostałem
Zawsze byłem pełen podziwu dla kunsztu reżyserskiego Roberta Rodrigueza. Jego produkcje nie tylko są efektowne oraz pełne akcji, ale potrafią również zaskakiwać pomysłowością i oryginalnością. Rodriguez to chyba jeden z nielicznych reżyserów, po którym nie wiemy, czego możemy się spodziewać. Nawet proste i banalne filmy akcji w rękach wyżej wymienionego pana stają się znacznie ciekawsze oraz mniej przewidywalne. Mieliśmy już do czynienia z zdesperowanym Meksykaninem, gangsterem w samym środku pustyni, w barze z wygłodniałymi wampirami, a teraz przyszła kolej na opowieść o podrzędnej szkole w USA, która staje się celem obcych.


Inspiracją dla scenariusza filmu "Oni" są takie produkcje, jak: "Inwazja porywaczy ciał" czy "Porywacze ciał". Rodriguez czerpie wzory "całymi garściami" z powyższych obrazów. Wykorzystuje z nich to, co najlepsze, dodając od siebie trochę czarnego humoru, nieco niecenzuralnego słownictwa oraz ogromną dozę oryginalnych pomysłów.

Na samym początku filmu "Oni" poznajemy głównych bohaterów produkcji, mniej więcej w taki sam sposób, jak ma to miejsce w "Krwawej uczcie". Po wstępnym przedstawieniu Rodriguez przechodzi do ukazania nam swoich podopiecznych z bliższej perspektywy. Poznajemy ich osobowość i pokrótce wewnętrzny portret psychologiczny. Mamy więc typową ofiarę losu, chłopca do bicia, Caseya Connora; kapitana szkolnej drużyny Stana Rosado oraz jego kolegę, Gabea Santora; szkolną piękność Delilah Proffitt; udawaną lesbijkę Stokely; inteligentnego handlarza prochami Zekea Tylera i nowo przybyłą, tajemniczą dziewczynę, Marybeth Louise Hutchinson. Na pierwszy rzut oka, dość wybuchowa mieszanka. Nie wiem, co takiego mogłoby skłonić tych ludzi do nawiązania ze sobą wspólnego kontaktu, lecz kiedy idzie o obronę ludzkości i własnego życia przed obcymi, uprzedzenia oraz niechęć przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Wszystko zaczyna się od przyniesienia przez Caseya dziwnego organizmu. Po dokładnym przebadaniu obiektu uczniowie wraz z nauczycielem dochodzą do wniosku, że nowe stworzenie potrzebuje do egzystencji wody i w niczym nie przypomina znanych na Ziemi form życia. Wspaniałe początkowo odkrycie zostaje przyćmione przez dziwne wydarzenia w szkole. Rozkładająca się nauczycielka, niespodziewany atak dyrektora na pielęgniarkę, niecodzienne zachowania belfrów oraz surrealna atmosfera w całej uczelni to dopiero początki. Nasi szkolni przyjaciele nie wiedzą jeszcze z czym przyjdzie im się zmierzyć...


Tak jak wspominałem, ogólny zarys fabuły przypomina nam ten znany z "Porywaczy ciał". W gruncie rzeczy chodzi o to samo. Lecz "Oni" posiadają zgoła odmienny klimat. Początkowo senny nastrój powoli staje się coraz bardziej tajemniczy. Dziwne zachowania nauczycieli wzbudzają naszą ciekawość, ale jednocześnie niepokój, coś jest nie tak. Kulminacyjnym punktem obrazu jest spotkanie przez studenta rozkładającej się nauczycielki, krzyczącej coś bez sensu. Z każdą kolejną sceną narasta napięcie oraz poczucie grozy. Co się dzieje? Dlaczego wszyscy zachowują się jakoś nienaturalnie? Silne emocje będą nam towarzyszyć do samego końca. Misternie budowany klimat i napięcie Rodriguez potrafi utrzymać do samych napisów końcowych, nawet po odkryciu prawdy oraz pokonaniu obcych ów reżyser potrafi nas przestraszyć. 


Brak tutaj efektownej i dynamicznej akcji, do której zdążył nas już przyzwyczaić Robert Rodriguez w takich produkcjach jak chociażby "Desperado", lecz gdy dochodzi do otwartej konfrontacji z obcymi... z pewnością nie będziemy narzekać na nudę. W "Oni" dzieję się dużo i do tego bardzo szybko, więc mogę Wam zagwarantować, że nawet nie zauważycie kiedy miną te dwie godziny.

Na pochwałę zasługuje bardzo dobre aktorstwo. Trudno mi tutaj wybierać, kto z spośród aktorów spisał się najlepiej. Wszyscy wypadli świetnie, bez wyjątków. Warto wspomnieć, że jednego z bohaterów, a mianowicie Gabea Santora gra znany piosenkarz r&b Usher Raymond. Jest to rola epizodyczna, ale na pewno fani czarnoskórego piosenkarza będą ciekawi, jak ich idol sprawdził się na planie filmowym. 


Po Rodriguezie zawsze spodziewam się ciekawego oraz oryginalnego obrazu, okraszonego dość często mocnym słownictwem lub czarnym humorem. "Oni" zaspokoili moje oczekiwania bezproblemowo, dostałem dokładnie to, na co liczyłem. Fanom Rodrigueza polecam z czystym sumieniem. Co zaś z resztą? Reszta widzów może sobie obraz odpuścić, chyba że nie jest uprzedzona do kontrowersyjnego kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Znowu? - westchniesz znużony czytelniku i będziesz miał 158% racji. Tym razem nie ma się z czego cieszyć.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones