Recenzja filmu

Solaris (2002)
Steven Soderbergh
George Clooney
Natascha McElhone

Człowiek i Solaris

Stanisław Lem to jeden z moich ulubionych pisarzy science-fiction. "Solaris" czytałem dawno temu, była to pierwsza książka tego autora, i dzięki niej od razu zacząłem się głęboko interesować
Stanisław Lem to jeden z moich ulubionych pisarzy science-fiction. "Solaris" czytałem dawno temu, była to pierwsza książka tego autora, i dzięki niej od razu zacząłem się głęboko interesować Lemem. Podobało mi się to, że pisarz zadaje w swoich powieściach pytania dotyczące ludzkiego istnienia oraz technologii i przyszłości człowieka. Lem to istny pionier gatunku science-fiction, z którym każdy miłośnik dobrej literatury powinien się liczyć.

W 1972 roku Andriej Tarkowski postanowił zekranizować powieść Lema "Solaris". Trzydzieści lat później "Solaris" doczekało się nowej interpretacji, tym razem przez Stevena Soderbergha. O ile "Solaris" Tarkowskiego jest bardziej merytoryczne i głębokie, wersja z 2002 roku podejmuje jakby całkiem inny temat. Steven Soderbergh przedstawił w swoim dziele tylko najważniejsze wątki z książki, skupił się na głównym temacie, jakim jest pojawienie się "gości" oraz miłość Krisa i Harey, pominął przy tym wątek planety Solaris, która w książce została ukazana jako źródło niepojętej dotąd przez człowieka mocy. Wiele również jest tutaj sprzeczności z oryginałem, które jednak nie wpływają na odbiór całości, ale rzucają się w oczy, jak m.in. to, że doktor Gordon jest kobietą. "Solaris" to bardzo ważny obraz, którego ukazana problematyka zawsze będzie na czasie. Mianowicie to, czy człowiek jest gotów na podbój kosmosu. Czy ludzkość jest gotowa na nowe odkrycia, które mogą wpłynąć na postrzeganie rzeczywistości na Ziemi. "Solaris" również przestrzega przed odhumanizowanym, cudzym światem, w którym człowiek jest zdany tylko na siebie i na technologię, którą sam wymyślił.

Od strony technicznej "Solaris" jest zwykłym, niczym nie wyróżniającym się filmidłem XXI wieku. Poprawnie zrealizowana produkcja w gwiazdorskiej obsadzie. Byłbym trochę sceptyczny co do gry aktorskiej, która mnie osobiście nie zachwyciła, a w niektórych momentach wręcz irytowała. Mimo wszelkich negatywnych opinii o obrazie Stevena Soderbergha "Solaris" pozostaje filmem dobrym, nie jest to dzieło dla mass mimo swojej pretensjonalnej hollywoodzkiej otoczki. Reżyser stworzył magiczny, przesycony intrygą i niepewnością klimat, który unosi się przy każdym ujęciu wprawiając widza w uczucie dyskomfortu. Jest to film stworzony głównie dla osób interesujących się tą problematyką, dla osób, które czytały Stanisława Lema i są ciekawe kolejnych interpretacji.

Podsumowując, "Solaris" jest to film dobry, acz trudny w odbiorze. Recenzję chciałbym zakończyć pytaniem: Dokąd zmierza ludzkość?
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Steven Soderbergh poszedł w kierunku, którego nikt się nie spodziewał, a już najmniej sam Lem. To, co... czytaj więcej
Odkupienie, ponowna próba. Ile razy chciałoby się przewinąć życie i spróbować jeszcze raz. Z nową wiedzą.... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones