Recenzja filmu

Droga do zapomnienia (2013)
Jonathan Teplitzky
Colin Firth
Nicole Kidman

Człowiek na torze

Scenarzyści "Drogi do zapomnienia" snują opowieść w dwóch planach czasowych, a reżyser Jonathan Teplitzky ze zmiennym szczęściem zaplata kolejne wątki. Podziurawiona elipsami narracja sprawia
Gdyby Eric Lomax nie istniał naprawdę, należałoby go wymyślić. Na szczęście scenarzystom "Drogi do zapomnienia" nie groziło przepalenie styków. Historię jego życia podejmowała już literatura (tytułowy "Railway Man" autorstwa Lomaxa oraz "Crosses and Tigers" pióra jego prześladowcy, Takashiego Nagasego), filmy dokumentalne ("Enemy, My Friend?" Mike'a Finlasona), a nawet seriale (odcinek "Prisoners of Time" z serii telewizyjnej "Everyman"). W najnowszej, kinowej wersji elegancka forma i powściągliwe aktorstwo służą opowieści, której momentami słucha się jak bajki o żelaznym wilku.



W trakcie II wojny światowej Lomax (Jeremy Levine) był oficerem łączności. Kiedy brytyjska armia skapitulowała na Singapurze, trafił do japońskiego obozu jenieckiego, a po transporcie do Tajlandii został przydzielony do budowy Kolei Birmańskiej, zwanej nie bez kozery Koleją Śmierci. Przeprowadzenie linii z Bangkoku do Rangunu pochłonęło blisko dziewięćdziesiąt tysięcy ofiar, ale na całość spoglądamy przez pryzmat jednostkowej tragedii. Po latach, straumatyzowany wojennymi wspomnieniami Lomax (Colin Firth) powoli obraca w ruinę swoje małżeństwo z Patricią Wallace (Nicole Kidman). Przyparty przez żonę i przyjaciela z wojska, Finlaya (Stellan Skarsgard), do muru postanawia odnaleźć jedynego nieskazanego w powojennych procesach oprawcę – tłumacza oficerów Kempetai, Takashiego Nagasego (Hiroyuki Sanada). "Dla nas wojna nigdy się nie skończyła" – powie mu na odchodnym Finlay. Prorocze słowa.  

Scenarzyści "Drogi do zapomnienia" snują opowieść w dwóch planach czasowych, a reżyser Jonathan Teplitzky ze zmiennym szczęściem zaplata kolejne wątki. Podziurawiona elipsami narracja sprawia na początku wrażenie nieco nieskładnej i wybiórczej – dotyczy to zwłaszcza wątku depresji i alienacji bohatera, który zostaje przez twórców dosłownie wyciągnięty z kapelusza. Szybko jednak film się uspokaja, a poszarpana ekspozycja ustępuje miejsca solidnej filmowej robocie. Strategia, którą wybrał reżyser, nie uczyni z filmu żelaznego klasyka, ale pozwala wyeksponować wszystko, co w podobnych biografiach najistotniejsze: szacunek dla materiału źródłowego (całość oparta jest na pamiętnikach Lomaxa), solidnie poprowadzoną obsadę, stylistyczną spójność. Można się oczywiście zastanawiać, czy stonowanie ponurej i fatalistycznej atmosfery literackiego oryginału na rzecz tak "bezpiecznej" konwencji jest scenariopisarskim grzechem. Niemniej jednak Teplitzky'emu udaje się ocalić sedno utworu: filmowe losy Lomaxa udowadniają, że wola przetrwania może być nie tylko sprawką instynktu samozachowawczego, ale również aktem odwagi.



Nie ma chyba lepszego aktora do oddania tego dysonansu niż Colin Firth. Jest w filmie parę kiczowatych scen w rodzaju frasunków nad niespokojnym morzem, ale nawet w tych sekwencjach Firth jest wyborny – dorzuca do swojej filmografii kolejnego romantyka, w którym kotłują się gniew i melancholia, mściwość i empatia. Jeszcze lepszy jest w międzypokoleniowym duecie z Jeremym Irvine'em. Są dla siebie świetnymi suflerami, a Irvine z polotem naśladuje mimiczną i werbalną ekspresję starszego kolegi. I choć reżyser próbuje odlać Lomaxa w brązie (pomijając choćby fakt, że dla Patricii opuścił on swoją pierwszą żonę, Agnes), to aktorzy przenoszą swoich bohaterów w ciekawszy dla kina, "ludzki" wymiar. Niemal wszyscy w "Drodze do zapomnienia" zadają pytanie o definicję honoru i oto, jak mocno skomplikowała ją wojna. Gwarantuję, że gdy w finale poznacie odpowiedź, będziecie żałować, że nie zabraliście chusteczek.
1 10
Moja ocena:
6
Dziennikarz filmowy, redaktor naczelny portalu Filmweb.pl. Absolwent filmoznawstwa UAM, zwycięzca Konkursu im. Krzysztofa Mętraka (2008), laureat dwóch nagród Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Po opuszczeniu sali kinowej zastanawiałem się, czy polski tytuł oddaje ducha filmu. Odpowiedź jest... czytaj więcej
Zaczyna się jak przeciętny i mało wyszukany melodramat. On z zszarganą przeszłością, ona poszukująca... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones