Recenzja filmu

Kickboxer (1989)
David Worth
Mark DiSalle
Jean-Claude Van Damme
Dennis Alexio

Dajcie mi Tong Po!

Każde pokolenie fanów "kina kopanego" potrzebowało swoich bohaterów, którzy wraz z upływem czasu stawali się wzorem do naśladowania, wręcz autorytetami. Gdy na ekranach kin całego świata pojawił
Każde pokolenie fanów "kina kopanego" potrzebowało swoich bohaterów, którzy wraz z upływem czasu stawali się wzorem do naśladowania, wręcz autorytetami. Gdy na ekranach kin całego świata pojawił się głośno krzyczący i rozprawiający się bezlitośnie ze swoimi oponentami Bruce Lee, ludzie zamieszkujący naszą planetę wręcz oszaleli na punkcie sztuk walki. Każdy chciał uprawiać karate czy stworzony przez Bruce'a styl samoobrony zwany Jeet kun do. W domach fanów tego typu filmów zaczęło pojawiać się konstruowane na wiele sposobów nunchaku, którym tak wspaniale i płynnie władał w swoich filmach Bruce Lee. Jednak wraz z biegiem lat widzowie zapragnęli nowego mistrza, na którym mogliby się wzorować i którym mogliby się zachwycać. Los sprawił, że na pewien czas stał się nim Jean-Claude Van Damme, a osiągnął to w bardzo dużej mierze za sprawą filmu zatytułowanego "Kickboxer".

Głównym bohaterem produkcji jest Kurt Sloan'e (Jean-Claude Van Damme), który przybywa wraz ze swoim bratem Ericem, będącym mistrzem świata w kickboxingu do Tajlandii. To właśnie tam Eric ma odbyć walkę z najlepszym z miejscowych zawodników zwanym Tong Po (Michel Qissi). W wyniku krwawej i niesprawiedliwej walki amerykański mistrz zostaje sparaliżowany. Kurt postanawia za wszelką cenę  pomścić brata i rozpoczyna trening tajskiego boksu. W osiągnięciu celu pomaga mu Xian (Dennis Chan), który staje się nauczycielem młodego wojownika. Przygotowuje on go do morderczej walki na starych zasadach tajskiego boksu, w której tylko jeden z wojowników może zejść z maty jako zwycięzca. 

Produkcja ta posiada wiele niesamowitych scen, które momentami zapierają dech w piersiach. Główny bohater raz po raz pokazuje na ekranie swoje niesamowite umiejętności walki oraz wspaniale umięśnione ciało. Mnie przede wszystkim urzekł motyw treningu młodego mistrza, dzięki któremu Kurt staje się wielkim wojownikiem. Z tak perfekcyjnie wykonaną kompilacją ciekawych i różnorodnych  ćwiczeń może równać się tylko ta zaprezentowana w filmach z serii "Rocky". Kurt trenuje pod wodą, wykonuje ćwiczenia rozciągające na maszynie stworzonej przez Xiana czy ucieka przed psem, mając przywiązany do nogawki kawałek kiełbasy. Mistrzostwem kunsztu reżysera i głównego bohatera są jednak sceny, w których młody wojownik ćwiczy w zapomnianym mieście, słysząc odgłosy walk dawnych mistrzów czy przyjmuje na brzuch kokosy zrzucane przez jego nauczyciela znajdującego się na drzewie.

Film posiada również sceny zabawne, do których bez wątpienia należy bójka w barze celowo wywołana przez Xiana, który upija najpierw swojego adepta. W scenie tej Jean-Claude Van Damme daje również próbkę swoich umiejętności tanecznych.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to jak na tego typu produkcję stoi ona na bardzo wysokim poziomie. Jean-Claude Van Damme spisał się bez zarzutu i wspiął się na wyżyny swoich umiejętności zarówno aktorskich, jak i sztuk walki. Warto pochwalić również aktora wcielającego się w czarny charakter. Tong Po jest demoniczny i sprawia wrażenie człowieka, którego nie chcielibyśmy spotkać w ciemnej uliczce.

Niesamowita, a wręcz wspaniała jest także muzyka, która wnosi do tej produkcji wiele dobrego. Jest ona doskonale dopasowana do charakteru kolejnych scen. Trzeba przyznać, że prawie każdy z tych utworów jest przyjemnością dla ucha. Dlatego polecam płytę ze ścieżką dźwiękową do tego filmu. Towarzyszy nam ona podczas treningu, walki w barze czy samotnych spacerów głównego bohatera, gdy ten rozmyśla o krzywdzie, jaka spotkała jego brata. 

"Kickboxer" doczekał się aż czterech kontynuacji, jednak prawdę powiedziawszy, każdej z nich czegoś, a raczej kogoś brakuje. Ani Sasha Mitchell ani Mark Dacascos występujący w piątej części, która, nawiasem mówiąc, nie ma nic wspólnego z poprzednimi, nie udźwignęli ciężaru, jaki pozostawił po sobie będący wówczas w życiowej formie Jean-Claude Van Damme.

"Kickboxer" to jeden z najlepszych filmów, jakie powstały w tematyce "kina kopanego". Ma wszystko, co tego typu produkcja mieć powinna. Dlatego polecam wszystkim, i tym, którzy jeszcze go nie oglądali, i tym, którzy już go widzieli - za pomocą jego seansu odświerzą sobie stare dobre czasy.
       
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wraz z biegiem czasu zmieniają się poglądy, gusta, podejście do życia. Szczęśliwie, dzięki... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones