Recenzja filmu

Złota dama (2015)
Simon Curtis
Helen Mirren
Ryan Reynolds

Damy nie oddamy

Reżyser oraz debiutujący scenarzysta Alexi Kaye Campbell podchodzą do rozterek bohaterów z typowo hollywoodzką subtelnością. W "Złotej damie" brakuje zazwyczaj miejsca na niedopowiedzenia,
Choć do otwarcia oscarowego sezonu zostało jeszcze kilka miesięcy, w kinach możecie już zobaczyć pierwszego pretendenta do nagrody. "Złota dama" to film skrojony pod gusta Akademii przez jej ulubionego krawca, producenta Harveya Weinsteina. Jest tu fascynująca autentyczna historia, tragedia jednostki na tle dziejowego zamętu oraz królowa Helen Mirren w kolejnej wybornej roli. Pojawia się też wątek Holokaustu, który – jak to kiedyś wyłuszczyła Kate Winslet w "Statystach", a niedawno potwierdził sukces "Idy" – gwarantuje przychylność hollywoodzkiego gremium. Ta dama idzie po złoto.



Film Simona Curtisa relacjonuje sądowy bój pomiędzy austriackim rządem a Marią Altmann – urodzoną w Wiedniu Żydówką, która po wkroczeniu Hitlera uciekła z mężem do Stanów Zjednoczonych. Stawką tej nierównej batalii jest namalowany przez Gustawa Klimta portret Adeli Bloch-Bauer. Przed II wojną światową obraz należał do rodziny Altmannów, później trafił w ręce nazistów, by ostatecznie stać się perłą w koronie wiedeńskiego muzeum. Leciwej i niezbyt majętnej bohaterce pomaga syn jej przyjaciółki – początkujący prawnik Randol (Ryan Reynolds). Choć arcydzieło Klimta warte jest kontener dolarów, i ona, i on walczą o coś więcej. Maria próbuje wyegzorcyzmować dręczące ją upiory przeszłości, Randol – wychowany w Ameryce potomek europejskich Żydów – odzyskać utraconą tożsamość i zmierzyć się z dziedzictwem wybitnych przodków.

Reżyser oraz debiutujący scenarzysta Alexi Kaye Campbell podchodzą do rozterek bohaterów z typowo hollywoodzką subtelnością. W "Złotej damie" brakuje zazwyczaj miejsca na niedopowiedzenia, dwuznaczności, przestrzeń między słowami. Bohaterowie niezmiennie czują się w obowiązku, by powiedzieć na głos, co im w duszy gra. Z kolei Curtis – w obawie o to, czy widzowie rozumieją wagę wypowiadanych zdań – ilustruje rozmowy ckliwą partyturą na wiolonczele i łkający fortepian. Niekiedy zabieg ten wydaje się zupełnie niepotrzebny – jak np. w scenie pożegnania Marii. To rozdzierający moment, w którym czysto i mocno wybrzmiewa credo filmu: wspomnienia najbliższych to nasza jedyna nadzieja na życie po życiu.



Oczywiście w filmie Curtisa roi się od uproszczeń (cyniczna, nierozliczona z nazizmem Austria kontra zbudowana na prawie i porządku Ameryka), zaś postaci drugoplanowe wydają się zaledwie pionkami rozstawionymi na fabularnej szachownicy. Nie zmienia to jednak faktu, że "Złota dama" została zrobiona pewną ręką rzemieślnika. Reżyser zgrabnie tasuje planami czasowymi, wypełniając kolejne białe plamy w biografii Marii. Kiedy trzeba, potrafi rozładować atmosferę dowcipnym dialogiem, podkręcić napięcie (jak w emocjonującej sekwencji ucieczki bohaterki z Austrii) albo wycisnąć łzę szczerego wzruszenia. Dzięki Mirren i Reynoldsowi reżyser bez problemu rozgrywa tarcia między rezolutną, prostolinijną Marią a niepewnym siebie, coraz bardziej zdesperowanym Randolem. Sercem filmu jest właśnie relacja między tą nietypową parą, która postanowiła zrobić porządek nad pięknym, modrym Dunajem.
1 10
Moja ocena:
6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Woman in Gold" była dla mnie pewniakiem na relaksujący wieczór w kinie. Zarys fabuły interesujący,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones