Recenzja filmu

Lewiatan (2014)
Andriej Zwiagincew
Aleksey Serebryakov
Elena Lyadova

Deklaracja beznadziei

Nowy obraz Andrieja Zwiagincewa można potraktować jak deklarację ideową artysty, który realizując film o problemach współczesnej Rosji, nie mógł pozostać apolitycznym. "Lewiatan" nie jest
Nowy obraz Andrieja Zwiagincewa można potraktować jak deklarację ideową artysty, który realizując film o problemach współczesnej Rosji, nie mógł pozostać apolitycznym.



"Lewiatan" nie jest pierwszym filmem, w którym Zwiagincew zabrał głos na temat sytuacji społeczno-politycznej swojego kraju. W poprzedzającej ostatnie dzieło, znakomitej "Elenie" reżyser wskazał na wyzysk i chciwość jako główne przyczyny aberracji międzyludzkich stosunków oraz źródło pogłębiania się podziałów klasowych w Rosji. W "Elenie" zarzewie konfliktu tkwiło w zatomizowanej tożsamości współczesnych Rosjan, uwarunkowanej zaszłościami ekonomiczno-historycznymi (kapitalistyczny nuworysz kontra homo sovieticus). W "Lewiatanie" natomiast oskarżenie o upadek rosyjskiej duszy skierowane zostało przeciwko władzy instytucjonalnej (patogenny sojusz zdeprawowanego państwa z sankcjonującą jego działania prawosławną Cerkwią).

Oskarżenie Zwiagincewa jest wymowne. Prostota, bezpośredniość, emocjonalność, z którymi utożsamiano Rosjan, na skutek przejścia ich kraju z ustroju socjalistycznego do kapitalizmu zmieniły się w pazerność, wzajemną nieufność i wrogość obywateli. W końcu, w wyobcowanie. "Ludzie w Rosji oddalili się od siebie" – powiada reżyser i od początku swej kariery konsekwentnie realizuje filmy, w których pokazuje destrukcję struktury społecznej. Ubolewa zwłaszcza nad rozpadem wspólnoty rodzinnej. Wystarczy przypomnieć debiutancki "Powrót" czy "Wygnanie". Trop ten po raz kolejny został podjęty w "Lewiatanie". Symptomatyczna jest w tym względzie postać niewiernej żony głównego bohatera Lilji (Elena Liadowa). Melancholiczki miotającej się bezwiednie między mężem a kochankiem.



Dramat osobisty zdradzonego Kolii (Aleksiej Serebrjakow) okazuje się podwójny. Rogi przyprawia mu najlepszy przyjaciel, błyskotliwy prawnik Dimitri (Władimir Wdowiczenkow). To kluczowa figura dla rozwoju wypadków w filmie, bo jej pojawienie się budzi w widzu wiarę w odmianę losu Kolii, który wszedł w spór z miejscowym, skorumpowanym politykiem. Dimitri reprezentuje moskiewską klasę średnią, która po upadku Związku Radzieckiego, przyjmując zachodnie wzorce konsumpcji, zadeklarowała jednocześnie poczucie odpowiedzialności za własny kraj. W klasie tej upatruje się katalizatora zmian politycznych w Rosji. Postacią Dimitria, Zwiagincew studzi jednak ów optymizm. Postawa mężczyzny w toku akcji staje się coraz bardziej dwuznaczna, a motywacja jego działań – niezrozumiała.

"Lewiatanem" Zwiagincew wyraża również przekonanie, że niemożliwa jest jakakolwiek zmiana, która byłaby inspirowana przez samą władzę, choćby wewnętrzną opozycję. Prowincjonalnym miasteczkiem, gdzie toczy się akcja filmu, rządzi niepodzielnie odrażający mer (Roman Madjanow). Pijak i bandyta, na usługach którego pozostaje sąd, prokuratura, policja i lokalni gangsterzy. Ludziom władzy taki układ zapewnia dostatek, uprzywilejowaną pozycję, kontrolę reguł gry. Maluczkim – święty spokój. Tu nie ma miejsca na sprzeciw, ponieważ niesubordynacja może rozdrażnić potwora. Wszelkie formy buntu zostają wówczas bezwzględnie i niezawodnie wyeliminowane. Świadomość ta skutecznie paraliżuje działania, które mogłyby np. prowadzić do rebelii.



Nadziei na zmianę próżno szukać w Kościele. W "Lewiatanie" duchowi przewodnicy narodu stali się sprzymierzeńcami władzy państwowej, czerpiąc na równi z nią korzyści z rozdziału ziemskich dóbr. Cerkiew nie dość, że przymyka oko na kryminalne praktyki i niecne machinacje władzy to powołując się na boską sprawiedliwość, prawdę, dobro uznaje charakter takich działań i utwierdza lokalnego satrapę w swym postępowaniu. Dosadna i przerażająca w wymowie jest tu scena rozmowy mera z prawosławnym kapłanem. W tej perspektywie, nie dziwi, że filmowy Kola jest osobą niewierzącą. Jego porywczość, zuchwałość i niezależność dodatkowo wykluczają go ze wspólnoty religijnej. Oto bowiem władza boska podobnie jak państwowa wymaga od swych poddanych bezwzględnego posłuszeństwa.

Jeżeli na koniec przyjąć, że w "Lewiatanie" najbardziej charakterystycznym przykładem rosyjskiej duszy jest Kola to finał historii tego buntownika (w jakimś sensie opozycjonisty), tym bardziej nie wróży niczego dobrego rosyjskiemu narodowi. Należałby w tym miejscu przywołać wielokrotnie komentowaną scenę pikniku, na który Kola udaje się wraz z rodziną i przyjaciółmi. Pijane towarzystwo strzela wówczas do portretów byłych radzieckich przywódców. Scena uznana za odważną i prowokacyjną jest de facto wyrazem niemocy wobec aparatu władzy. Ustrzelenie wizerunku byłego towarzysza trudno przecież uznać za realny wpływ na kształt polityki. Można co najwyżej wyładować w ten sposób frustrację. Rzeczywista władza jest poza zasięgiem zwykłych obywateli. Ona nieustannie rządzi i dzieli, a jej portret nienaruszony wisi na ścianie w gabinecie mera miasta. Nie ma nadziei na zmianę.



"Lewiatan" Zwiagincewa to bardzo realistyczny film. Choć ubrany został w kostium filozoficzno-biblijnych odniesień i metaforycznych obrazów. Wielbicieli Zwiagincewa, którzy docenili prostotę i surowość "Eleny", alegoryczność "Lewiatana" może zirytować. Widzom, którzy zachwycali się wystudiowanym pięknem "Wygnania" nowy film rosyjskiego reżysera z pewnością przypadnie do gustu. Warto również zwrócić uwagę na aktorstwo. Znakomicie wypada zwłaszcza drugi plan. Para aktorów Anna Ukołowa i Aleksiej Rozin przemycili do tego skrajnie pesymistycznego filmu komediowy akcent. Za ten wyczyn należą im się gromkie brawa.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W "Lewiatanie" Andrieja Zwiagincewa niektóre lokacje niepokojąco przypominają Zonę ze "Stalkera"... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones