Recenzja wyd. DVD filmu

Cień wampira (2000)
E. Elias Merhige
Eddie Izzard
Cary Elwes

Dołączyć do legendy

"Cień wampira" przedstawia historię alternatywną. Co by było, gdyby Max Schreck okazał się prawdziwym wampirem, który gra aktora, który gra wampira? Odpowiedź znajdziemy w obrazie E. Eliasa
"Cień wampira" przedstawia historię alternatywną. Co by było, gdyby Max Schreck okazał się prawdziwym wampirem, który gra aktora, który gra wampira? Odpowiedź znajdziemy w obrazie E. Eliasa Merhige. Trzeba przyznać, że twórcy "Cienia wampira" byli odważni, próbując zmierzyć się z legendą Friedricha Wilhelma Murnaua i jego niezapomnianego filmu, sztandarowego arcydzieła niemieckiego ekspresjonizmu noszącego tytuł "Nosferatu - symfonia grozy". F.W. Murnau stworzył jeden z najwspanialszych horrorów w dziejach kina, zaś Max Schreck genialnie zagrał jedną z najsłynniejszych postaci. Bohater ten inspiruje wielu twórców do dziś (co pokazał choćby "Cień wampira"), a jakby tego było mało, wokół niego nagromadziły się przeróżne mity. Już samo nazwisko aktora budzi respekt - po niemiecku "schreck" oznacza "przestrach", "strach", "lęk", "trwogę". Niektórzy sądzą, że Schreck mógł być najprawdziwszym wampirem, a dowodem na to ma być fakt, że grając w obrazie Murnaua, nigdy nie poruszał powiekami, nigdy nie pozbywał się pełnej charakteryzacji, jak również spał w trumnie. Wychodząc z założenia, że być może jest w tym ziarnko prawdy, postanowiono nakręcić film, który nie tylko pokazywałby proces powstawania obrazu "Nosferatu - symfonia grozy", ale który pokazałby Schrecka jako wampira w dosłownym tego słowa znaczeniu. "Cień wampira" udał się bardzo dobrze. Oczywiście Schreck-wampir to czysta fikcja (czyżby?), ale forma, w jakiej film E. Eliasa Merhige został zrealizowany, jest po prostu urzekająca. Na początek mamy wprowadzenie z niezwykle kunsztownie stworzoną czołówką, stylizowaną tu i ówdzie na czołówki z lat 20-tych XX wieku. Dawno już nie oglądałem tak wysmakowanej czołówki z tak doskonale dobranym podkładem muzycznym, wprowadzającym do filmu aurę niepokoju i tajemniczości. Po chwili przenosimy się na plan legendarnego filmu Murnaua. W końcu coraz bardziej czekamy, aż po raz pierwszy pojawi się on - wampir. I pojawia się, ale Merhige dobrze wie, co robi, nie pokazując jego twarzy. Buduje dzięki temu odpowiedni nastrój i napięcie. Oczekiwanie rośnie i w końcu jest nasz wampir - rewelacyjny Willem Dafoe. Dafoe wygląda przerażająco i wzbudza prawdziwą grozę. Amerykański aktor w "Cieniu wampira" stworzył wybitną kreację, idealnie nawiązując do gry Maxa Schrecka w filmie F.W. Murnaua. Artysta wspiął się na wyżyny aktorstwa, jednocześnie po raz kolejny pokazując, że jest aktorem niezwykle wszechstronnym, który nie boi się trudnych wyzwań i jest w stanie zagrać każdą rolę. Jego wampir, w przeciwieństwie do wampira ukazanego w "Nosferatu - symfonia grozy", jest zdecydowanie bardziej ludzki. Reżyser "Cienia wampira" poszedł w ślady Herzoga, pokazując wampira jako nie tylko i wyłącznie krwiożercze monstrum siejące zniszczenie, lecz również jako głęboko samotną istotę, pragnącą miłości za wszelką cenę. I za to należą się oklaski. Jest w filmie Merhige piękna scena, kiedy Schreck-wampir bawi się kamerą, oglądając dotychczas nakręcone sceny. Dzięki nieznanej mu technologii, może spełnić jedno ze swych największych pragnień - po raz pierwszy od bardzo, bardzo długiego czasu, widzi światło słoneczne. Piękna, stylowa scena i zarazem bardzo filmowa. "Cień wampira" to jednak nie tylko historia o wampirze, to także przypowieść o sztuce, tworzeniu i granicach artystycznej wolności. F.W. Murnau (bardzo dobry John Malkovich) został ukazany jako potwór gorszy od samego wampira, obsesyjnie dążący do urzeczywistnienia swojej makabrycznej wizji filmu. Geniusz i szaleniec w jednym, który nie cofnie się przed niczym, żeby stworzyć wielkie dzieło. Zdarza się, że w nas samych kryje się wielkie zło potrafiące obudzić się do życia, zło gorsze od najgorszego demona rodem z piekła, zdają się mówić twórcy filmu. Czasami artysta idzie za daleko w swoich poczynaniach. Chce stworzyć dzieło niezapomniane, lecz nie zastanawia się, jakimi środkami osiąga nakreślony przez siebie cel. Można poświęcać się dla sztuki, ale nie można przekraczać pewnych granic. Sztuka nie powinna być tworzona "po trupach", co zostało bardzo mocno i wyraziście uchwycone w "Cieniu wampira". "Cień wampira" jest niepokojącym i stylowym horrorem. Jego twórcy zmierzyli się z wielką legendą kina i wyszli z tego pojedynku obronną ręką. Powstał wyborny spektakl grozy nakręcony w starym, dobrym stylu, o jakim dziś w dobie prymitywnych i krwawych kinowych straszydeł można tylko pomarzyć. Wysoki poziom filmu jest zasługą solidnej reżyserii, nastrojowej muzyki, zdjęć nasyconych niemieckim ekspresjonizmem, wybitnej kreacji Willema Dafoe, a także samego tematu przedstawionego w niezwykle frapujący sposób, jak również z zachowaniem szacunku dla wielkiego dzieła stworzonego przez F.W. Murnaua.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zgodnie z popularną anegdotą, wcielający się w tytułową postać z filmu "Nosferatu" Murnaua Max Schreck... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones