Recenzja filmu

Sekretne życie Waltera Mitty (2013)
Ben Stiller
Ben Stiller
Kristen Wiig

Do marzeń, koleżeństwo!

Pewna francuska zadziorna romantyczka też nie lubiła faktu, że nastały ciężkie czasy dla marzycieli. W Nowym Jorku wszystko po staremu: pracować trzeba, bo życie drogie i do tego regularnie rzuca
Pewna francuska zadziorna romantyczka też nie lubiła faktu, że nastały ciężkie czasy dla marzycieli. W Nowym Jorku wszystko po staremu: pracować trzeba, bo życie drogie i do tego regularnie rzuca kłody pod nogi, a czasu na spełnianie marzeń brak. Razem z Mittym (tak przyjemnie poważny Ben Stiller) ogarnia mnie przygnębienie, że era papierowych magazynów dobiega końca. Nasz bohater pracuje przy wydawaniu jednego z nich i stara się jak może, bo zapowiadane są cięcia kadr związane z transformacją magazynu w wersję online. Bezkresne marzycielstwo nie pomaga mu w skupieniu się, ale wie, co to poświęcenie dla pracy. Poza nią Mitty lubi być superbohaterem i od czasu do czasu uratować świat swój lub całej ludzkiej populacji w jednym ze swoich snów na jawie. Inni często przyłapują go na tępym wpatrywaniu się pustą przestrzeń, ale on patrzy głównie w jednym kierunku. Uczuciowe zauroczenie i marzenia zdają się dodawać mu odwagi, bo postać Stillera nie tylko nie lęka się ruszyć w karkołomną podróż, aby wyjaśnić stresującą sytuację w pracy, ale także nie boi się nawet samotnych matek (Kristen Wiig).


 
Scenariusz sprawnie zabiera nas w miejsca, gdzie wolność wypełnia płuca przy każdym oddechu. Mijane pejzaże to balsam dla oczu nawet, kiedy jednocześnie śledzimy popisy Waltera na deskorolce. W filmie mamy wszystko, czego może potrzebować prawdziwy łowca przygód. Od dźwięcznie brzmiącego isladzkiego wulkanu po konsultanta z pomocy technicznej portalu randkowego dzwoniącego nawet podczas naszej wyprawy w Himalaje. To jednak nie zdobywanie świata, a bliższe sercu wartości są opoką bohatera. Peszy się jak Amelia, kiedy jego scenariusze się nie sprawdzają, ale jest szczerze oddany rodzinie i bliskim. Nie udało się uniknąć sztampowych momentów, ale rozwiązania wątków są szczerze kojące.



Byłam niewątpliwie uradowana po seansie wśród niespodziewanie lekko zawiedzionych widzów (może ciężko im uwierzyć w Stillera, patrząc na jego wybory ról). Tak, "Sekretne życie Waltera Mitty" to nic odkrywczego i może nawet trochę nużyć, ale zarośnięty seksowny reżyser i Steve Conrad jako scenarzysta nakręcili miły termofor dla serc zimową porą. Prawdziwym momentem chwały obrazu jest dla mnie scena z Seanem Pennem, który po rewelacyjnych "Wszystkich odlotach Cheyenne'a" dalej czaruje inteligencją i rozsmakowaniem się w życiu. Godna polecenia jest ścieżka dźwiękowa filmu, która w uszach podczas spacerów wprost wpycha nas do świata wielkich marzeń. W pełni zrelaksowana po seansie mogę stwierdzić, że mniejsze ambicje to nic złego, bo świat można zawojować też odwagą serca, które nigdy nie przestaje marzyć.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Niecały rok temu na zajęciach miałem przyjemność omawiać krótką nowelkę niejakiego Jamesa Thurbera... czytaj więcej
Gdyby "Sekretne życie Waltera Mitty" miało za cel być kolejną opowiastką o spełnionej miłości, tryumfie... czytaj więcej
Bohaterem filmu jest tytułowy Walter Mitty (Ben Stiller). Facet średniego wieku, pracownik magazynu... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones