Recenzja filmu

Uprowadzona 3 (2014)
Olivier Megaton
Liam Neeson
Forest Whitaker

Do trzech razy sztuka... I chyba wystarczy.

"Sama idea stojąca za 'Uprowadzoną 3' była, w istocie, zacna. Poprzez próbę połączenia motywów z kultowego 'Ściganego' (...) doprawionych domieszką czystej adrenaliny w osobie Neesona bez
Pierwsza część "Uprowadzonej" z 2008 r. szturmem zdobyła światowe kina, wzbudzając entuzjazm widowni w różnych zakątkach globu. Nic dziwnego, iż film oferujący powrót do korzeni kina sensacyjnego, do tego z charyzmatycznym Neesonem w roli głównej, porwał rzesze kinomanów. O ile "jedynka" została ciepło przyjęta również przez krytyków, sequel wydany dobre 4 lata później nie spotkał się ze zbytnią aprobatą recenzentów. W "Uprowadzonej 2" leżał przede wszystkim scenariusz, zaś posadzenie Oliviera Megatona na stołku reżyserskim zaowocowało serią mało czytelnych ujęć z rozedrganej kamery. Druga część swoje jednak zarobiła, zatem rozbudowanie serii o kolejną odsłonę było tylko kwestią czasu. Trzeba przyznać, iż główny plakat promujący zamknięcie trylogii sprawia świetne wrażenie. Poster ukazujący samotnego wilka Neesona z nieodzowną pukawką w ręku na tle skąpanej w mroku metropolii, rozświetlanej ciepłymi, pomarańczowymi światłami z policyjnych helikopterów może sugerować, iż motywem przewodnim "trójki" będzie zakrojona na szeroką skalę obława. Niestety, trudno jest odpowiednio zbudować klimat produkcji, która najwyraźniej ma ambicję na zostanie drugim "Ściganym", jednocześnie zaś raz po raz serwuje naiwne rozwiązania fabularne i bezładny montaż...



Bryan Mills (Liam Neeson) to bodajże najbardziej pechowy (były) agent świata. Rzadko zdarza się bowiem, by porwano komuś, w krótkich odstępach czasu, córkę i żonę, w tej właśnie kolejności. Na nieszczęście szumowin, Mills jest najlepszy w swoim fachu, zaś brak szczęścia nadrabia zestawem specjalnych umiejętności czyniących zeń perfekcyjną maszynę do zabijania. Próby uprowadzenia kolejnych członków rodziny Bryana spełzły na niczym, jednak, jak pokazuje życie, na każdego znajdzie się sposób. Gdy wydaje się, iż sytuacja rodzinna mężczyzny ulega wreszcie stabilizacji, zaś kontakt z byłą żoną Lenore (Famke Janssen) i córką Kim (Maggie Grace) jest tak dobry jak nigdy, Millsowi przytrafia się kolejna tragedia. Bryan zostaje oskarżony o morderstwo swojej "ex", zaś ucieczka z miejsca zdarzenia bynajmniej nie pomaga w złagodzeniu sprawy. Na domiar złego śledztwo w sprawie prowadzi Franck Dotzler (Forest Whitaker), który jako stary wyga jest w stanie przewidzieć wszelkie sztuczki zbiega. Czy Millsowi uda się oczyścić swe imię?



Sama idea stojąca za "Uprowadzoną 3" była, w istocie, zacna. Poprzez próbę połączenia motywów z kultowego "Ściganego", tj. niesłusznego oskarżenia, desperackiej ucieczki i próby oczyszczenia się z zarzutów; doprawionych domieszką czystej adrenaliny w osobie Neesona bez zadyszki łamiącego gnaty oprychom, twórcy mieli szansę zaserwować widzowi wybuchową mieszankę. Niestety, filmowy koktajl poległ ze względu na parę źle dobranych składników, które zepsuły smak drinka kwaśnawym posmakiem...



Wydawałoby się, iż po słabej "dwójce" Besson wyciągnie stosowne wnioski i popracuje nad skryptem kolejnej "Uprowadzonej". Niestety, trzecia część serii, poza elementami zerżniętymi bezczelnie z filmu z Harrisonem Fordem, ma niewiele do zaoferowania. Gwoli ścisłości: rozumiem, i akceptuję, konwencję filmu, wedle której Mills to twardziel, który kulom się nie kłania, zaś wiedzę z różnorakich dziedzin nauki ma w małym palcu (ot, taki MacGayver). Parę zachowań protagonisty wykracza jednak poza ramy gatunku, za co winę ponoszą scenarzyści. W pewnym punkcie historii Bryan daje się aresztować chyba jedynie po to, by dokonać spektakularnej demolki na autostradzie. W innym z kolei w naiwny sposób umożliwia córce wymknięcie się spod czujnego oka policjantów dzięki użyciu... jogurciku. Nie wspomnę nawet o typowo Bessonowskich zagrywkach z nachalnym poczuciem humoru, które to mogło irytować choćby we wcześniejszej produkcji "72 godziny" z Kevinem Costnerem.



Po seansie "Uprowadzonej 3" można również odnieść wrażenie, iż Pan Megaton wciąż ma problemy z koordynacją ruchową. Roztrzęsiona kamera wraz ze zmieniającymi się niczym w kalejdoskopie ujęciami nie bawiła już w "dwójce", w "trójce" zaś po prostu irytuje. Półsekundowe migawki przelatujące przed oczami widza w scenach pojedynków i pościgów samochodowych bynajmniej nie dodają dynamizmu, a jedynie budują niepotrzebny chaos. Co ciekawe, widać, iż w niektórych sekwencjach Megaton popuścił wodze fantazji, umieszczając kamerę choćby we wnętrzu koziołkującego samochodu. Cóż jednak z tego, skoro przy stole montażowym wspomnianego reżysera pewnikiem dopada dziecięca ekscytacja, zaś klecenie sekwencji z kolejnych strzępków i urywków budzi w nim niezdrową euforię. Oczywiście, niektóre zabiegi podyktowane są względami praktycznymi mającymi na celu zatuszowanie udziału dublerów w całym przedsięwzięciu (wszak Neeson nie młodnieje, co zresztą sam podkreśla w wywiadach), jednak przy tak skręconym materiale, gwiazdą kina akcji może zostać nawet przysłowiowy Wiesiek spod monopolowego. Mała czytelność starć i pojedynków do spółki z rwanym montażem to zabójcze połączenie. Na plus wypadają jedynie: skala karambolu na autostradzie (pojazdy latają w powietrzu niczym w "Bad Boys II") i zatrzymanie samolotu bryką (efektowne, choć głupie jak but), rozczarowuje zaś walka wręcz – idealnie skręcona w w pierwowzorze, pokpiona w trzeciej odsłonie.



Osobną sprawę stanowią liczne sceny strzelanin, który może i robiłyby odpowiednie wrażenie na dorosłym widzu, gdyby nie nieszczęsna kategoria PG-13 przyznana filmowi. Owszem, Mills/Neeson sprawnie wymiata spluwami, zaś otoczenie sypie się w drobny mak, jednak brak choćby kropli krwi po kanonadzie z rozgrzanych do czerwoności pukawek z miejsca odejmuje klimatu produkcji. Szkoda, bo np. rozróba w barze przy masowo tłukących się butelkach miała potencjał. Niestety, Bryan być może i jest nie do zatrzymania, jednak nawet i on stoi na straconej pozycji w starciu z wszędobylską cenzurą i chęcią powiększenia potencjalnej widowni, które to zabiegi mają przełożyć się na zyski z biletów.



Pomimo wad i jawnego czerpania ze "Ściganego", kilka zapożyczeń zdało egzamin. Intryga, jakkolwiek prawdopodobna, ma jednak parę zwrotów akcji. Co więcej, postać czarnoskórego śledczego zahartowanego niczym Tommy Lee Jones ze wspomnianego wyżej hitu nadaje śledztwu nieco kolorytu. W przypadku postaci Dotzlera widać bowiem, iż twórcy (lub sam aktor) próbowali w pewien sposób pogłębić jego rysy, co przejawia się choćby w pionku szachowym regularnie maltretowanym w dłoni czy gumce recepturce nerwowo rozciąganej między palcami. Niby szczegóły, ale cieszą.



Jak na budżet stanowiący niemalże dwukrotność pieniędzy wyłożonych na "jedynkę", do tego będący najwyższym z całej trylogii, film prezentuje się zaskakująco tanio. Winą za takowy stan rzeczy obarczyłbym po równi Bessona jak i Megatona, który to duet dał już wątpliwy popis przy okazji sequela numer 1 (?). Pierwszy z winowajców skrewił scenariusz, mieszając naciągane motywy z topornym poczuciem humoru; drugi zaś mocno przedobrzył montaż, w wyniku którego czytelność scen akcji poszła się kochać, brzydko pisząc. Oklaskami nagrodziłbym jedynie osobę odpowiedzialną za plakat, który narobił mi niesamowitego smaku na film, pozostawiając jednak uczucie wilczego głodu po seansie.



Reasumując, warto zaliczyć "trójkę" głownie z, nomen omen, trzech powodów: dla formalności, co by domknąć trylogię; dla Neesona, który niespodziewanie znalazł swą niszę; w końcu, dla resztek klimatu "Ściganego" oprawionych w skórkę czystej krwi "akcyjniaka". Jeśli na horyzoncie pojawi się "Uprowadzona 4", to pozostaje jedynie mieć nadzieję na zmianę osoby za kamerą, czego sobie i Wam życzę.

Ogółem: 5+/10

W telegraficznym skrócie: motyw przewodni niczym z wiekowego "Ściganego" podany w naładowanej akcją otoczce okazał się niewypałem; scenariusz stanowi głównie pretekst do kolejnych efekciarskich sekwencji, niemniej w pewnych momentach próbuje zaskoczyć widza; chaotyczny montaż i trzęsąca się na wszystkie strony kamera niweczy czytelność pościgów i bijatyk; jedynie strzelaniny mają odpowiednią dynamikę, jednak podaną w niemalże familijny sposób; zbyt schematyczny, zbyt odtwórczy, zbyt... nijaki?
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Uprowadzona" to seria, której właściwie nikt nie wróżył zbyt dużego sukcesu. Standardowe thrillery o... czytaj więcej
Myśląc o kinie akcji, rzadko kiedy wysuwa się fabułę jako pierwszoplanowy aspekt. Znacznie istotniejsze... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones