Recenzja filmu

Lara Croft: Tomb Raider (2001)

Recenzja dedykowana Dorocie Film "Lara Croft: Tomb Raider" powstał w 2001 roku, na podstawie gry komputerowej. Zanim jeszcze ujrzał światło dzienne, większość ludzi już oczekiwała po nim czegoś więcej niż po grze, która była wielkim hitem (żeby nie napisać, że przez wielu graczy została uznana za kultową - bo któż nie zetknął się z piękną panią Croft na ekranie komputera). "Lara Croft: Tomb Raider" miał więc pole do popisu, ale i poprzeczka zawieszona była wysoko. Film opowiada historię Lady Croft (Angelina Jolie), młodej, pięknej, bogatej pani archeolog. Mieszka w pałacu godnym rodziny królewskiej odziedziczonym po zmarłym w dziwnych okolicznościach ojcu, który był poszukiwaczem przygód. I właśnie to zainteresowanie nasza bohaterka odziedziczyła, poza pałacem, kamerdynerem oraz genialnym wynalazcą. Wolny czas Lara spędza na walce z robotami, które konstruuje wynalazca mieszkający w pałacu. Jak się okazuje, umiejętność ta bardzo się przyda, gdyż znajduje ona zapiski, jakie pozostawił przed śmiercią jej ojciec. Wynika z nich, że próbował ratować ludzkość przed zagładą planowaną przez tajemniczą grupę Iluminatów, którzy chcą przejąć władzę nad światem. Zamierzają tego dokonać za pomocą artefaktu pozostawionego przez dawną cywilizację, który jest kluczem, a on z kolei uruchamia specjalny mechanizm. Ten, kto to zrobi, przejmie panowanie nad czasem, a w konsekwencji zawładnie światem. Okazuje się, że jej ojciec posiadał ten klucz, lecz przed jego śmiercią został skradziony. Lady Croft postanawia dokończyć to, co zaczął jej ojciec, wyrusza więc w świat, aby odnaleźć klucz i przeszkodzić grupie w osiągnięciu swoich celów. "Lara Croft: Tomb Raider" właściwie w całości przedstawia historię pani Croft oraz jej przygody. Mimo że fabuła wydaje się trochę zagmatwana, można się odnaleźć w plątaninie wydarzeń. Po obejrzeniu całości można odnieść wrażenie, że nie o scenariusz tu chodziło, a raczej o dobrą rozrywkę, wzbogaconą efektami specjalnymi, choć i one prezentują się niestety raczej zwyczajnie. Jeśli chodzi o zalety filmu, to największą z nich wydaje się obecność Angeliny Jolie, czyli naszej pani Croft. Jest bardzo dobrze dopasowana do tej roli, żeby nie napisać - idealnie. Do tego zawsze możemy liczyć na to, że w filmie coś się dzieje - a to ktoś strzela, a to ktoś kogoś goni lub kogoś szuka. Gra reszty aktorów nie wyróżnia się w znaczący sposób, prezentują się przeciętnie - jak i cały film - generalnie. "Tomb Raider" trwa 90 minut i czas płynie raczej szybko. Mimo tego uważam, że film tak nie bawi jak sama gra. Więc jeśli ktoś oczekuje od ekranizacji czegoś więcej niż od gry - pewnie będzie zawiedziony, jeśli nie - zobaczy przygody pięknej Lady Croft i nie sądzę, aby był rozczarowany.