Recenzja filmu

Dobry rok (2006)
Ridley Scott
Russell Crowe
Marion Cotillard

Dobre wino... przepraszam, kino

Cóż za niezwykle uzdolniony artysta potrafił stworzyć taką piękną, magiczną, scenerię, jaką oglądamy w filmie "Dobry rok". Zaskoczyć może to niektórych, ale nie są to żadne, fantastyczne
Cóż za niezwykle uzdolniony artysta potrafił stworzyć taką piękną, magiczną, scenerię, jaką oglądamy w filmie "Dobry rok". Zaskoczyć może to niektórych, ale nie są to żadne, fantastyczne krajobrazy, lecz tak przedstawiają się winnice w Prowansji, w południowo-wschodniej Francji, gdzie przez 300 dni w roku świeci słońce. Zauważył to Peter Mayle, autor powieści, na podstawie której nakręcony został wspomniany wyżej film. Nic więc dziwnego jest w tym, że Ridley Scott, posiadający winnicę w tym rejonie Francji, zdecydował się nakręcić film umiejscowiony w tamtych realiach. Zapewne magia tamtego miejsca zmusiła reżysera do stworzenia obrazu nie do końca charakterystycznego dla jego dotychczasowego dorobku filmowego. "Dobry rok" nie jest mrocznym filmem akcji, lecz ciepłą, prowadzoną spokojnie opowieścią o miłości do kobiety, do przyrody i, ogólnie mówiąc, o ludzkich emocjach. Są to tematy bardzo wdzięczne dla filmowców i często przedstawiane w kinie, lecz nie zmienia to faktu, że "Dobry rok" jest filmem, który powinien się spodobać nie tylko miłośnikom komedii romantycznych, ale również bardziej wybrednym widzom. Wydaje się, że ta tematyka została już dawno wyeksploatowana w kinie. Pracoholik pnący się po szczeblach kariery dowiaduje się, że odziedziczył w spadku po wujku winnicę w Prowansji. Najchętniej spieniężyłby ją bez uprzedniego obejrzenia, ale jednak zdecydował się wyjechać do Francji. Tam ujrzał cudowne krajobrazy oraz przepiękną kobietę. Wszystko jakby znajome, ale cudowne zdjęcia, uspakajająca muzyka, oraz prosta historyjka z humorem sprawiają, że film chce się po prostu oglądać, nie wnikając w to czy jest to opowieść oryginalna, czy też klisza z innych produkcji. Film może dostarczyć raczej prostych wzruszeń, ale o to tu chodzi. Ridley Scott pokazał, że należy do reżyserów z najwyższej półki. Potrafił "wycisnąć" z prostej historyjki wszystko, co najlepsze. Sympatyczni bohaterowie, grani przez dobrze dobranych aktorów, dodają sporą dawkę delikatnego, nie narzucającego się humoru. Oczywiście nie brakuje tu banalnych sytuacji, ale Russell Crowe z pozostałą obsadą sprawili, że nie drażnią, lecz ogląda się je całkiem przyjemnie. Często ukazywane są obrazy z przeszłości, kiedy to główny bohater przypomina sobie spędzone dzieciństwo u wujka w winnicy. Tu mogę się przyczepić po raz pierwszy, gdyż uważam, że było za dużo odwołań do przeszłości i niektóre były zbędne, zwłaszcza te w zakończeniu. Innym zarzutem jest długość filmu, co jest charakterystyczne dla obrazów Ridley'a Scotta. Nie jest on bynajmniej przerażająco długi (118 min.), ale uważam, że mógł być o ok. 15 minut krótszy. Szybko można było wczuć się w klimat słonecznej Prowansji, i reżyser mógł zrezygnować z niektórych elementów na rzecz nieco szybszej akcji. Więcej już nie będę wybrzydzał, gdyż nawet te zarzuty powyżej nie są oczywiste i mogą być moimi całkowicie subiektywnymi odczuciami. Jeśli ktoś jeszcze nie oglądał ani nie czytał "Dobrego roku", to polecam zwłaszcza film. Książki co prawda nie czytałem, ale spotkałem się z opinią, że w tym przypadku obraz ruchomy przewyższa słowo pisane. A żeby było inaczej, to książka musiałaby być naprawdę dobra.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Ridley Scott tym razem zaprasza nas do Prowansji, stolicy francuskich winiarni, słynących z dobrych... czytaj więcej
Cóż, może w XXI w. nie do pociągu, tylko do samolotu i nie byle jakiego, tylko lecącego do Paryża. I... czytaj więcej
Jesteś zabiegany, dużo pracujesz, właściwie nie masz życia osobistego, a na dobrą sprawę jesteś... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones