Recenzja filmu

Sprawa Kramerów (1979)
Robert Benton
Dustin Hoffman
Meryl Streep

Dobry tata, zła mama

Są takie filmy, które zapadają nie tyle w pamięć co w podświadomość. W momencie usłyszenia tytułu od razu pojawiają się w głowie całe ujęcia, fragmenty dialogów, zaczyna się mimowolnie rozmyślać
Są takie filmy, które zapadają nie tyle w pamięć co w podświadomość. W momencie usłyszenia tytułu od razu pojawiają się w głowie całe ujęcia, fragmenty dialogów, zaczyna się mimowolnie rozmyślać o rzeczonym dziele, co zazwyczaj skutkuje jego ponownym obejrzeniem. Tak jest w moim przypadku z filmem Roberta Bentona "Sprawa Kramerów" - obrazem genialnym w swojej naturalności, prostocie i prawdziwości.

Ted Kramer jest przedstawicielem typowej amerykańskiej rodziny - ma żonę i uroczego synka, ale jest pochłonięty robieniem kariery. Jego żona Joanna jest zmęczona i zdesperowana, toteż odchodzi od męża, pozostawiając mu pod opieką siedmioletniego Billy'ego. W wygodnym i bezkompromisowym dotąd życiu Teda narastają kolejne problemy, coraz trudniej pogodzić mu pracę z wychowywaniem syna, nie otrzymuje pomocy prawie znikąd. Gdy wreszcie wychodzi na prostą, niespodziewanie zjawia się Joanna gotowa walczyć o prawa do dziecka.

Robert Benton stworzył moim zdaniem najlepszy dramat rodzinny w historii kina. Za pomocą prostych środków pokazał, w jaki sposób człowiek dojrzewa do roli rodzica, jak uczy się kochać dziecko zgodnie z jego oczekiwaniami. W "Sprawie Kramerów" nie ma miejsca na ckliwość, infantylność i puste łzy. Relacja, jaka z czasem powstaje między Tedem i Billym, jest na wskroś prawdziwa. W filmie Bentona ta normalność, pewna surowość, prozaiczność życia rozbitej rodziny - jakich przecież wiele nie tylko w Stanach Zjednoczonych - jest wzruszająca. Z uśmiechem na ustach obserwujemy nieporadne starania rzuconego na głęboką wodę rodzicielstwa Teda, choć często jest to śmiech przez łzy, bo jego bezsilność, skrywany ból, podskórna desperacja - naprawdę poruszają. Podobnie jak wyczuwalna, ogromna miłość do synka, dla którego jest w stanie poświęcić praktycznie wszystko.

Podczas oglądania filmu uderzyła mnie jedna rzecz: jak wiele magii Benton potrafił przekazać widzowi w najprostszych ujęciach typowych sytuacji w każdym standardowym domu - przy stole podczas kolacji, w kuchni w trakcie przygotowywania śniadania, w sypialni, gdy ojciec całuje syna na dobranoc. Sceny bez słów, z początku pełne jakiegoś niepokoju, obawy, czy Ted sobie poradzi, a później rozczulającego uczucia, są naprawdę doskonałe. Wiele jest obrazków w "Sprawie Kramerów", które po latach można spokojnie nazwać klasycznymi - scena rozstania Teda i Joanny albo ta, w której czyta on Billy'emu list od matki, przepiękne ujęcia rozmów, w których ojciec tłumaczy synowi, dlaczego mamy nie ma w domu. Wszystkie one są po prostu wyjątkowe.

Benton w "Sprawie Kramerów" ucieka od stereotypu złego ojca, pokazuje, że i matka potrafi bez skrupułów opuścić rodzinę i w ogóle się nią nie interesować. Motywy odejścia Joanny są jasne, ale nieprzekonujące. Kreuje się w naszych oczach jako postać negatywna, ale jednocześnie w pewnym sensie żałosna, niewiedząca czego chce od życia. Najlepiej ukazane jest to w drugiej części filmu, który jest wzorcowym przykładem dramatu sądowego. Joanna w trakcie rozprawy o prawa do dziecka wyraźnie się miota, sprawia wrażenie, że chce mieć przy sobie Billy'ego wbrew jego dobru, że procesuje się o niego wyłącznie dla siebie samej. Ted jest jej dokładnym przeciwieństwem, a jego przesłuchanie i walka o syna przed sądem są ujmujące i wstrząsające.

"Sprawa Kramerów" przez to, że opowiada o zwykłych, przeciętnych ludziach, wymagała od aktorów ogromnego nakładu pracy, by wypadli wiarygodnie w swych kreacjach. Benton miał jednak do dyspozycji najlepszych fachowców, dzięki czemu udało mu się stworzyć tak przekonujący film. Dustin Hoffman stworzył niezapomnianą kreację - jego ogromna swoboda, naturalność, gra emocjami i prawdziwość są znakomite. Podobnie Meryl Streep, która daje prawdziwy popis już w pierwszej scenie i ani na moment nie spuszcza z tonu, zwłaszcza podczas rozprawy w sądzie. Świetne role stworzyli także młodziutki Justin Henry - jego tęsknota i bezradność wymalowane na twarzy są naprawdę godne podziwu; a także Jane Alexander w roli Margaret, kobiety po przejściach, będącej wsparciem Teda w trudnych chwilach. "Sprawa Kramerów" to kino smutnych oczu - mimo zabawnych fragmentów, wzrok wszystkich bohaterów przepełniony jest jakąś rezygnacją, zniechęceniem, w wielu momentach rozpaczą. Te smutne oczy nie kłamią i to jest największą zaletą filmu Bentona.

Takich filmów nie powstaje dzisiaj wiele - tak do cna prawdziwych, pełnych wyjętych zza ściany lub dotyczących nas samych sytuacji. "Sprawa Kramerów" to świetnie wyreżyserowane, doskonale napisane i znakomicie zagrane widowisko. Nie potrzeba bowiem góry efektów specjalnych czy horrendalnego budżetu, żeby stworzyć arcydzieło w pełnym tego słowa znaczeniu, dodatkowo z tak głębokim przesłaniem. Pozycja obowiązkowa.
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wielokrotnie nominowany do Oscara film Roberta Bentona "Sprawa Kramerów" ma już miano kultowego.... czytaj więcej
Ted Kramer i Joanna Kramer są małżeństwem od 8 lat. On jest człowiekiem niezwykle pracowitym, ambitnym i... czytaj więcej
Zwykle tematem podobnych filmów są problemy, jakim musi stawić czoła samotna matka. Tym razem jednak ten... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones