Recenzja filmu

Noc (2013)
Leonardo Brzezicki

Dom w głębi lasu

Reżyserski debiut Leonarda Brzezickiego przypomina katalog najbardziej zużytych klisz kina autorskiego. Postaci muszą albo milczeć, albo raczyć się pretensjonalnymi frazami, od których
Grupa młodych ludzi przyjeżdża do położonej w kniei chatynki, w której samobójstwo popełnił ich wspólny przyjaciel. Na miejscu żałobnicy dokonują znaleziska w postaci taśm z tajemniczymi nagraniami. Wiedzeni ciekawością zaczynają je odsłuchiwać. Atmosfera zagęszcza się, w rękach jednego z bohaterów ląduje strzelba i... to by było na tyle. Pomimo pewnych punktów wspólnych "Noc" nie jest, niestety, kolejną częścią "Martwego zła". To arthouse pełną (i brzydką) gębą.

Reżyserski debiut Leonarda Brzezickiego przypomina katalog najbardziej zużytych klisz kina autorskiego. Postaci muszą albo milczeć, albo raczyć się pretensjonalnymi frazami, od których usychają uszy. Ptaki świergoczą, drzewa szumią, a cierpiący bohaterowie snują się samotnie po lesie, szukając sensu istnienia. Prawdziwa sztuka nie może się też obejść bez obowiązkowej sceny masturbacji wśród wysokiej trawy i kilkuminutowych statycznych ujęć kamery kontemplującej piękno, dzikość i nieprzemijalność świata przyrody. Jedno trzeba Brzezickiemu przyznać: obrazy te są na tyle sugestywne, że ma się wrażenie, jakby seans trwał całą wieczność, a nie półtorej godziny.

Jedyną rzeczą, która w tym filmie budzi moje uznanie, jest udźwiękowienie przygotowane przez Leandra de Loredo (współpracował wcześniej m.in. z Francisem Fordem Coppolą przy "Tetro"). Nagrania zmarłego Miguela są takie jak jego krótkie życie: przypadkowe, chaotyczne, pełne nieprzewidzianych zwrotów akcji. Odgłosy z burczącego brzucha zderzają się tu ze śpiewem polskiego księdza odprawiającego mszę, a relacja ze snów nakłada się na wyznanie miłosne. Kilka razy Brzezickiemu i de Loredo udaje się zmontować dźwięk z obrazem w  nieoczywisty i błyskotliwy sposób, nadając ekranowym zdarzeniom zupełnie nowy sens. Te ożywcze fragmenty są jednak zbyt krótkie i nieliczne, by odeprzeć drzemkę kinomana.

Co ciekawe, "Noc" miała być pierwotnie filmem krótkometrażowym. Nie wiem, jakim cudem reżyser doszedł do wniosku, że ta rachityczna i niemrawa historia kryje potencjał  na pełny metraż. Po zachodzie słońca można przecież robić tyle przyjemniejszych rzeczy niż eksperymentować z kamerą.
1 10 6
Zastępca redaktora naczelnego Filmwebu. Stały współpracownik radiowej Czwórki. O kinie opowiada regularnie także w TVN, TVN24, Polsacie i Polsacie News. Autor oraz współgospodarz cyklu "Movie się",... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones