Recenzja filmu

Whiplash (2014)
Damien Chazelle
Miles Teller
J.K. Simmons

Droga na szczyt

Damien Chazelle nie pieści się ze środowiskiem muzycznym. Od początku pokazuje brutalną prawdę, gdzie nie ma miejsca na sentymenty, a jakiekolwiek relacje między członkami zespołu zaczynają się i
Damien Chazelle nie pieści się ze środowiskiem muzycznym. Od początku pokazuje brutalną prawdę, gdzie nie ma miejsca na sentymenty, a jakiekolwiek relacje między członkami zespołu zaczynają się i kończą w sali muzycznej. Dla pierwszoroczniaków, w tym dla bohatera filmu, wszystko wydaje się piękne, a rozpierająca duma z powodu zagrania choćby kilku taktów szybko przemienia się w zakłopotanie, a później w złość. To nie jest zajęcie dla mięczaków. Tylko najtwardsi, najbardziej oporni, mogący zrezygnować z całego swego dotychczasowego życia mogą osiągnąć sukces. Bo jak mówi w luźniej, lecz motywującej rozmowie mentor do swojego ucznia – "nie ma gorszego określenia niż dobra robota".



Te słowa Fletchera świetnie podkreślają dzisiejszy świat, w którym każdy przejaw krytyki jest niemile widziany. On buntuje się przeciwko takiemu porządkowi i pragnie nauczać w starym, dobrym stylu. Ma gdzieś uczucia swoich podopiecznych. Dla niego muzyka jest zawsze na pierwszym miejscu, co nie oznacza, że nie obchodzą go ludzie. Nie ma zamiaru tracić czas dla nieudaczników, którzy potrafią tylko mazgaić się w kącie po tym jak rzuci w nich homofobicznymi obelgami, a nawet użyć przemocy fizycznej w postaci rzuconego krzesła wprost w grającego na instrumencie ucznia. Dla niego nie ma kompromisów, nie pieści się z początkującymi muzykami, chce dla nich jak najlepiej i osiągnie swój cel znalezienia kolejnego wielkiego muzyka nawet po trupach.

Z drugiej strony mamy młodego i ambitnego Andrew, który nie do końca zdaje sobie sprawę ze swojego położenia. Myśli, że talent i godziny treningów wystarczą, aby odnieść sukces. Wie, że musi szlifować swoje umiejętności, ale dopiero później zdaje sobie sprawę, że jedynie chorobliwą ambicją i zrezygnowaniem z przyjemności może osiągnąć wielkość. Nie wie czego spodziewać się po Fletcherze, ale ten szybko sprowadza go na ziemię.



"Whiplash" to prawdziwy popis trzech bohaterów. J.K. Simmons w roli nauczyciela przeszedł samego siebie. Jest perfekcyjny w tej roli i ani razu nie popadł w groteskę, o którą było szczególnie łatwo. Kroku dotrzymuje mu Miles Teller, który właśnie wszedł do światowej ekstraklasy. Z filmu na film gra coraz lepiej, a rolą w "Whiplash" zerwał ze swoim wizerunkiem wyrośniętego wiecznego chłopca, żądnego głośnej muzyki, litrów piwa i tony zioła. Trzecim bohaterem jest sama muzyka. Jazz rozbrzmiewa tu nadzwyczaj często i nawet w napisach końcowych nie jest przerwany kolejnym miałkim utworem pop. Nieczęsto zdarza się aby w takich filmach muzyka stała na tym samym poziomie co główny bohater, a historia w "Whiplash" nie istniałaby bez muzyki, która napędza obie główne postacie.

Wielkie brawa należą się Damienowi Chazelle za scenariusz. Nie poświęcił wiele czasu na ukazanie emocji początkującego muzyka czy jego wątpliwości wobec dalszej przygody z muzyką. Wątek niełatwych relacji rodzinnych jest sprowadzony do zaledwie jednej kolacji, w której reżyser po raz kolejny bez żadnej cenzury uświadamia nam, że sportowcy są ponad muzykami, a wszystko przez to, że mecze są przystępniejsze dla przeciętnego człowieka niż koncert muzyczny. Nie mogło także zabraknąć wątku miłosnego, który także sprowadza się do zaledwie kilku scen. Nie ma tu ani sceny pocałunku, ani tym bardziej seksu, bo nie ma na to czasu. To film o muzyce, a nie kolejne romansidło. Nawet bez tanich zabiegów, Chazelle udało się stworzyć wiarygodny obraz młodego człowieka pragnącego wznieść się na szczyt.



"Whiplash" kończy się podobnie jak zaczął. Główny bohater gra na perkusji, co chwilę przekraczając granice i udowadniając samemu sobie, że stać go na jeszcze więcej. I właśnie o tym jest ten film. Reżyser uświadamia nam, że bez wylanego potu i krwi nie mamy co liczyć na sukces. Nie staniemy się najlepsi, jeżeli nie przekroczymy własnych granic, nie pozbędziemy się słabości, które nas ograniczają. Czasami potrzebny jest porządny wstrząs, aby uświadomić samemu sobie, że stać nas na jeszcze więcej. Nigdy nie można się poddawać, co nie raz będzie oznaczało pójście pod prąd. Gdy już przyjmiemy tę naukę, pozostaje nam już tylko zagłębić się w świat jazzu poprzez niezwykle elektryzującą końcówkę filmu, po której aż chcemy zamienić się miejscami z Andrew i samemu wyżyć się na perkusji.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Z pozoru "Whiplash" może wyglądać na kolejną sztampową opowieść o drodze nowicjusza na szczyt, ale jego... czytaj więcej
Premierę "Whiplash" Damiena Chazelle'a otacza atmosfera ważnego wydarzenia. Wielkie przymiotniki łypiące... czytaj więcej
Zaledwie drugi pełnometrażowy obraz w reżyserskiej karierze Damiena Chazelle okazał się być dlań... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones