Recenzja filmu

Różowa Pantera (2006)
Shawn Levy
Steve Martin
Kevin Kline

Dziś zniszczyli "Różową Panterę", jutro cały świat!

Po przejrzeniu kilku statystyk, rzuciła mi się w oczy pewna zależność - średni czas, jaki musi minąć od nakręcenia filmu do jego "wskrzeszenia" w nowym ciele (oczywiście, za sprawą amerykańskiego
Po przejrzeniu kilku statystyk, rzuciła mi się w oczy pewna zależność - średni czas, jaki musi minąć od nakręcenia filmu do jego "wskrzeszenia" w nowym ciele (oczywiście, za sprawą amerykańskiego superproducenta), to niemalże constans. I tak, za jakieś dwadzieścia, trzydzieści lat będzie nam zapewne dane obejrzeć remake "Titanica", tudzież kolejną wersję "Domu woskowych ciał" (będzie to już czwarta próba zrobienia czegoś z niczego). Narazie jednak, drodzy widzowie, musimy się zadowolić kinematograficznym samobójstwem, jakim jest "Różowa Pantera". Inspektor Jacques Clouseau pojawił się po raz pierwszy na srebrnych ekranach kin już na początku lat '60. Wtedy to było coś! Wspaniała rola Petera Sellersa, z kultowym motywem muzycznym i humorem, który śmieszy nawet dziś. W roku 2006, Clouseau doczekał się zmartwychwstania, choć bardziej adekwatnym określeniem wydaje się być: "ekshumacja zwłok". Film Shawna Levy'ego jest kompletnym zaprzeczeniem założeń pierwowzoru - nie śmieszy ani trochę. Jedyne uczucie, jakie towarzyszy oglądaniu, to głęboka niechęć i zażenowanie poziomem gagów. Steve Martin (odtwórca roli inspektora i zarazem jeden ze scenarzystów) dostaje zadanie zdemaskowania osoby odpowiedzialnej za morderstwo Yvesa Gluanta (Jason Statham), najlepszego trenera piłkarskiej kadry Francji. Do pomocy zostaje mu przydzielony żandarm Gilbert Ponton (Jean Reno). Obydwaj panowie biegają w kółko, robiąc głupie miny i wpadając na co popadnie. Nie jestem zaskoczony udziałem Steve'a Martina w tym przedsięwzięciu - tragiczne komedie to dla niego chleb powszedni. Nie rozumiem jednak, co robią w obsadzie takie osoby, jak Kevin Kline (wykreował postać inspektora Dreyfusa), Jean Reno czy Jason Statham. To aktorzy wysokiej klasy i nie przypuszczam, by nie mieli ciekawszych propozycji. Możliwe, że o wszystkim zadecydował budżet filmu, który zapewne w większości był przeznaczony na ich gaże. Niestety, mimo takich sław, nie ma co mówić o jakimkolwiek aktorstwie - "Różowa Pantera" jest z niego wyprana. Moim zdaniem, jedyną mocną stroną tej produkcji, jest opening, zrobiony na modłę starego, animowanego serialu z przerośniętym różowym kotem w roli głównej. Cała reszta jest jedną wielką kpiną z widza - szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, czy jest ktoś, komu ten film mógłby się w jakimkolwiek stopniu spodobać. Większość widzów, odwiedzających sale kinowe z takim repertuarem to z reguły maltretowani psychicznie recenzenci (ktoś w końcu musi to obejrzeć, by ostrzec innych), masochiści oraz zagorzałe fanki Beyonce Knowles (o ile takie jeszcze istnieją), która też zaplątała się w listę płac...
1 10
Moja ocena:
1
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nie! Tak zdecydowanie się nie robi. Nowa <b>"<a href="http://rozowa.pantera.filmweb.pl/" class="n">Różowa... czytaj więcej
Krzysztof Berenda

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones