Recenzja filmu

Tylko mnie kochaj (2006)
Ryszard Zatorski
Maciej Zakościelny
Agnieszka Grochowska

Dziecięcy ratunek

Michał - młody, przystojny, współwłaściciel firmy architektonicznej wiedzie beztroskie życie, bez zobowiązań i bez konkretnie sprecyzowanych planów na przyszłość. Kobiety w jego życiu
Michał - młody, przystojny, współwłaściciel firmy architektonicznej wiedzie beztroskie życie, bez zobowiązań i bez konkretnie sprecyzowanych planów na przyszłość. Kobiety w jego życiu pojawiają się raczej na chwilę, najbliższy fizyczny kontakt łączy go z wieloletnią koleżanką z pracy Agatą. Jednak nie tworzą oni pary, a jedynie luźny związek oparty od lat tylko na wzajemnej przyjemności seksualnej. Pewnego dnia w to nudne i monotonne życie Michała wkracza siedmioletnia dziewczynka, informując go, że jest jej tatą i że ma się nią zaopiekować przez pięć dni, bo jej mama (której Michał w ogóle nie pamięta) ma pilną sprawę do załatwienia w ciągu rzeczonych dni. Prócz małej dziewczynki w życiu Michała pojawia się też prawdziwa miłość w postaci nowej pracownicy Julii. Michał zaczyna zdawać sobie sprawę, że od tego momentu jego egzystencja już nie będzie taka jak dawniej, ale musi przemyśleć czy tak diametralne zmiany mu odpowiadają. Czy mała dziewczynka zmieni egoistyczne myślenie mężczyzny? Czy początkowy tok myślenia i wyobrażenie o przyszłości ulegnie odwróceniu? "Tylko mnie kochaj" to nowa romantyczna komedia w reżyserii Ryszarda Zatorskiego. I jak wynika z powyższego opisu, fabuła nie jest zaskakująca czy specjalnie odkrywcza. Przecież już nieraz w historii kina oglądaliśmy perypetie dorosłego mężczyzny (beztroskiego egoisty), który nagle musi stać się odpowiedzialny za małą istotę, która albo okazuje się jego dzieckiem, o którym nic nie wiedział albo zostaje mu podrzucona. Oczywiście także i gatunek, do którego należy ten film od razu narzuca wiedzę o finale obrazu. Dlatego trzeba się zastanowić nad tym, czy ten film może mieć w sobie coś wyjątkowego różniącego go od schematycznych, powstających w ostatnich latach lawinowo, podobnych „dzieł”. Fabuła, jak już wspomniałam, nie zaskakuje, a co gorsza już po upływie czterdziestu minut uważny widz jest wstanie zdemaskować całą mocno wydumaną intrygę. Wsłuchując się w dialogi bohaterów - zwłaszcza Michała i Julii - rozwiązanie zagadki staje się dziecięco łatwe. Zaskakuje tylko to, że bohaterowie się nawzajem nie słuchają, bo w pewnych momentach padają istotne kwestie, na które oni nie reagują. Brak reakcji na niektóre usłyszane informacje, które w normalnym życiu byłyby zapewne początkiem dłuższej dyskusji, tu są bagatelizowane i pomijane milczeniem. Pozostałe dialogi natomiast są sztuczne i nie ma między nimi płynności. Rozmowy bohaterów sprawiają wrażenie teatralnie wystylizowanych, gdzie każda kwestia ma swój z góry ustalony czas, a nie wynika ze spontanicznej reakcji na to, co się dzieje. Słuchając wygłaszanych kwestii bohaterów, ma się nieodparte wrażenie, że ich nie interesuje to, co ktoś do nich mówi, bo są skoncentrowani na tym, co oni mają powiedzieć i kiedy to mają zrobić. Druga sprawa to banalność tekstów, które zapewne miały być bądź śmieszne (Ludwik - Łucja) bądź ironiczno-złośliwe (Michał - Agata), ale nie ma w nich oryginalności, gdyż wystarczy włączyć pierwszą lepszą romantyczną komedię, aby usłyszeć i zobaczyć dokładnie to samo. Najmocniejszą stroną filmu, związaną z dialogami są rozmowy Michał - Michalina. Dopiero w tych tekstach pojawia się naturalność, spontaniczność, płynność i zaczątek dobrego humoru. Mała dziewczynka i dorosły mężczyzna potrafią swoimi rozmowami sprawić, że widz na sali zaczyna się śmiać, wzrusza się i dobrze bawi. Kolejna kwestia to niepotrzebnie zawikłana intryga, która jak zawsze w polskim kinie rozwiązuje się błyskawicznie w ciągu ostatnich pięciu minut filmu. To, co wynika na końcu jest nierzeczywiste, bo ile osób można zaangażować, aby wymusić na jednym mężczyźnie podwójną miłość? Na pewno nie tyle, ile w zakończeniu filmu się ujawnia. Za rażący błąd należy także uznać aktorstwo. Najsmutniejsze jest to, że „profesjonalni” aktorzy wypadli blado w stosunku do małej amatorki. Julia Wróblewska, odtwarzająca rolę Michaliny, przebiła wszystkie "gwiazdy" na ekranie, i to ona uratowała film przed nudą, banalnością i porażką. Dziewczynka w naturalny i szczery sposób wykreowała postać przebojowej córki. Swoją postać stworzyła za pomocą inteligentnych jak na jej wiek dialogów oraz na uroku osobistym, któremu nie jest się wstanie oprzeć nikt. Jej konfrontacje z Maciejem Zakościelnym, czyli Michałem, stanowią najlepszą część filmu, którą ogląda się z niekłamaną przyjemnością. Widza bawi najbardziej to, że Michał pomimo obojętności, jaką stara się na początku dziewczynce okazywać, po krótkim czasie nie może się je oprzeć. Gdy widzimy ich razem na ekranie, nie możemy przestać się uśmiechać, ponieważ jest to niesamowite, że mała dziewczynka umiała "zmanipulować" dorosłego mężczyznę, którego mieliśmy za oziębłego i nastawionego wyłącznie na własne korzyści. Sceny, w których Michalina przytula się lub całuje Michała, mają w sobie duży ładunek emocjonalny i są zadośćuczynieniem dla widza za resztę nijakich chwil w filmie. Zdecydowanie duet Zakościelny - Wróblewska to najlepsze, co można odnaleźć w tym obrazie. Z drugiej natomiast strony, na kim nie robi wrażenia mała dziewczynka, która swoim uśmiechem czy łzami potrafi poruszyć w mężczyźnie instynkty rodzicielskie? Reszta aktorów to już tylko rozczarowania. Maciej Zakościelny na ekranie prezentuje się znakomicie, bo należy do typu mężczyzn, którzy muszą się podobać - przystojny, elegancki, dobrze zbudowany, zadbany - czego chcieć od mężczyzny więcej. Jednak w moim odczuciu aktor powinien raczej umieć wcielić się w powierzoną mu postać, a nie tylko dobrze wyglądać. Rola w "Tylko mnie kochaj" to pierwsza tak duża kinowa rola Zakościelnego i niestety nie udźwignął jej w pełni. Widać w jego grze, że "przesiąkł" serialową manierą, która wymaga od aktora innego sposobu gry i innego zaangażowania. Jestem skłonna mu to wybaczyć, gdyż jest młody i nie ma jeszcze doświadczenia, ale liczę, że z czasem jego aktorstwo ulegnie poprawie, bo inaczej stanie się polskim Benem Affleckiem, czyli dobry wygląd i nic więcej! Choć sądząc po piskach na sali (dużo młodych dziewcząt było ze mną na widowni) w chwili pojawienia się Macieja Zakościelnego, może niektórym wystarczy dobry wygląd. No cóż, pop-kulturowa gwiazda w obecnych czasach ma możliwość zdobywania popularności nie tylko dzięki talentowi, ale i umiejętnemu wykreowaniu własnego wizerunku. Całkowitą porażką jest kreacja Agnieszki Dygant, która swoją rolą udowodniła, że raczej jest aktorką miernych seriali. Jej postać jest przerażająco sztuczna i niewiarygodna. Patrząc na nią w tej roli, miałam wrażenie, że zapomniała sobie, że gra w kinowym filmie, a nie w "Niania 2 - wyolbrzymione relacje". Całkowite nieudana kreacja i największy minus filmu. Obronną ręką ze swojej roli wyszła Agnieszka Grochowska, choć można jej zarzucić chłód, który np. w "Pręgach" znakomicie wkomponował się w "szorstką" opowieść. W "Tylko mnie kochaj" zabrakło w niej romantycznego ciepła. Zestawienie Grochowska - Zakościelny mocno zawodzi, ponieważ brak między nimi iskrzenia, które w takich komediach jest najistotniejsze, bo pobudza pożądanie i marzenia u widza (taki cel ma romantyczna komedia). A tu nic - stoją, rozmawiają, patrzą się na siebie, całują się, ale cóż z tego, gdy brakuje w ich duecie magii, która rozpaliłaby ekran. Na uwagę zasługują drugoplanowe role Grażyny Szapołowskiej i Jana Frycza, którzy swoim występem dodali do tej produkcji akcent profesjonalny. Poważne wady w kreacjach aktorów niszczą wiarygodność opowieści. Sztuczne zachowanie i reakcje bohaterów degradują iluzję historii oraz nie pozwalają widzowi na zapomnienie o tym, że to tylko film, który skończy się po półtorej godziny. Wielka szkoda, że to, na co stawiałam najbardziej w tym filmie, czyli aktorzy z pierwszych stron gazet, rozczarowali równie bardzo jak przeciętna fabuła. Podsumowując, muszę stwierdzić, że film ten nie obronił się jako oryginalny produkt i jako komedia romantyczna nie zaproponował nic nowego, ale niemniej ogląda się go przyjemnie, bo jest lekką komedyjką na deszczowe popołudnie. Nie sądzę, aby obraz ten pozostał w pamięci widza na długo, ale może być odprężającą odskocznią po ciężkim dniu.
1 10
Moja ocena:
7
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Nigdy nie przepadałem za polskimi komedia romantycznymi. Zawsze wydawały mi się drętwe i puste, po prostu... czytaj więcej
Mam silne wrażenie, że do polskich filmów coraz trudniej być pozytywnie nastawionym. Nawet jeśli są... czytaj więcej
Z wielką nieufnością podchodziłam do zachwytów nad komedią Ryszarda Zatorskiego "Tylko mnie kochaj!",... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones