Recenzja filmu

Podróże Pana Kleksa (1985)
Krzysztof Gradowski
Henryk Bista
Marcin Barański

Elektronik kontra Bajdocja

Rok 1984 okazał się wielkim sukcesem dla Krzysztofa Gradowskiego. Jego "Akademia pana Kleksa" stała się prawdziwym hitem w Polsce. Film był chętnie oglądany przez najmłodszych widzów, także
Rok 1984 okazał się wielkim sukcesem dla Krzysztofa Gradowskiego. Jego "Akademia pana Kleksa" stała się prawdziwym hitem w Polsce. Film był chętnie oglądany przez najmłodszych widzów, także starsi ochoczo maszerowali na niego do kin. Dlatego też bardzo szybko powstała druga część "Podróże Pana Kleksa", która na szczęście nie była zrzynkiem "Akademii (...)", zabierając widzów na całkiem inną wyprawę statkiem "Apolinary Baj".

Również i w przypadku tego filmu Gradowski podzielił Kleksa na dwie części. Pierwsza "Wysłannicy Bajdocji" rozpoczyna się sceną w szpitalu, gdzie Ambroży Kleks opowiada choremu chłopcu historię Pietrka. W Bajdocji na rozkaz Wielkiego Elektronika zostaje zniszczona laserem beczka specjalnego atramentu, którym miały zostać spisane opowieści podczas konkursowego Festiwalu Bajek. Na poszukiwanie atramentu udaje się pan Kleks, który wraz z załogą, w skład której wchodzi m.in. Pietrek i tajny agent Elektronika, wypływa na pokładzie statku w poszukiwaniu nowej przygody. Druga część "Wyspa Wynalazców" to walka między Kleksem a Wielkim Elektronikiem o przyszłość Bajdocji. Jest ona także walką między zautomatyzowaną wizją współczesnego świata a zamierającą bajkową scenerią świata wyobraźni.

W tytułową rolę po raz drugi wcielił się znakomity Piotr Fronczewski. Również i w tym filmie możemy zobaczyć obok niego plejadę polskich aktorów: Bista, Buczkowski, Bończak, Kryszak, Michnikowski, Bilewski, Rewiński i innych. Także i w tej części jedną z ról zagrała gwiazda polskiej estrady. Tym razem do filmu trafiła Małgorzata Ostrowska, która w roli Królowej Aby wypadła więcej niż dobrze, a jej "Meluzyna" do dziś nucona jest nie tylko przeze mnie.

"Podróże pana Kleksa" nie są jałowym tytułem. Cały film to jedna wielka podróż i do tego można powiedzieć – podróż między światami. Film zaczyna się (i kończy) w naszej realnej rzeczywistości, po czym przenosi się do baśniowej Bajdocji, później zanurza w odmęty wód i trafia do królestwa Aby, a w końcu – na Wyspę Wynalazców. Taka różnorodność wymagała po raz kolejny od scenografów i kostiumologów olbrzymiego wysiłku. Efekt (jak na polskie i radzieckie możliwości) okazał się imponujący, o czym świadczy popularność i tej części przygód pana Kleksa. Większość zdjęć plenerowych zrealizowano na terenie byłego ZSRR i Bułgarii, zaś sekwencje studyjne zrealizowano w Łodzi. Dzięki temu filmowa podróż stała się momentami jeszcze bardziej egzotyczna.

W "Podróżach (...)" po raz kolejny tryumf święci baśniowy krajobraz, zwłaszcza ten podwodny. Ale nie tylko on tutaj został ukazany. Elektroniczna wizja świata, w którym robotyzacja wypiera baśń, stanowi swego rodzaju przeciwwagę dla bajecznego krajobrazu i ukazuje zagrożenia płynące w wypadku obrania takiego kierunku rozwoju. Spinające je sceny z naszego świata pokazują przeplatanie się tych rzeczywistości i pozwalają (podobnie jak w "Niekończącej się opowieści") na płynne przejście od realizmu do baśni. Warto poświęcić czas i obejrzeć ten film nawet dziś, do czego gorąco namawiam.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones