Film o starej raszpli, fajtłapie i wielkim farcie!

Mr. Bean, czyli Jaś Fasola, to kultowa postać na równi z takimi mistrzami angielskiego humoru, jak pan Monty Python czy Benny Hill. W przeciwieństwie do tej dwójki pan Fasola nie traci dobrego
Mr. Bean, czyli Jaś Fasola, to kultowa postać na równi z takimi mistrzami angielskiego humoru, jak pan Monty Python czy Benny Hill. W przeciwieństwie do tej dwójki pan Fasola nie traci dobrego smaku, jego pomysłowość bywa genialna i na tyle wyszukana, że w sytuacjach, zdawałoby się błahych, stawia na komunikację niewerbalną, przez co przyprawia nie jednego widza o solidną pracę przepony.   Popularność tego oryginalnego Anglika świetnie zagranego przez Rowana Atkinsona szybko przedostała się na kontynent amerykański, dzięki czemu powstał pierwszy film pełnometrażowy oparty na przygodach Fasoli pt. "Jaś Fasola - Nadciąga totalny kataklizm". Jednak nie spełnia on do końca oczekiwań widzów, a zwłaszcza zatwardziałych fanów, ale o tym za chwilę.   Krótko o fabule. Fasola - kustosz angielskiej galerii sztuki, nie spełnia oczekiwań zarządu, jednakże prezes ma o nim jak najlepsze zdanie. W rzeczywistości pan Fasola to osoba bardzo niekompetentna, co już nie raz pokazał odwiedzającym jak i współpracownikom. Tymczasem do Stanów Zjednoczonych ma zostać przysłany na zamówienie obraz "Aranżacja szarości i czerni nr 1: matka artysty" (potocznie: "Matka Whistlera") - arcydzieło przechowywane w paryskim Luwrze, stworzone rękami XIX-wiecznego Amerykanina Jamesa McNeilla Whistlera. Rząd amerykański prosi o pomoc w prezentacji dzieła doświadczonych i wielokrotnie odznaczanych angielskich specjalistów. Prośba wiążę się oczywiście z wyjazdem do Stanów. Chrapkę na to stanowisko mają najlepsi z londyńskiej galerii. W rezultacie jednak wpadają na pomysł, by wysłać tam samego Fasolę - pozbywając się tym samym zbędnego balastu. I tak pan dr Fasola - jako wybitny historyk sztuki trafia na amerykańską ziemię do Los Angeles, by przeistoczyć kraj wielkich możliwości w podobną mu surrealistyczną rzeczywistość.   Film jest ukoronowaniem sukcesu serialu tworzonego w latach 1990-1995. Zaletą tego widowiska była brawurowa pomysłowość Atkinsona i jego niewerbalna zdolność do wyplątywania się z kłopotów. Tymczasem na amerykańskiej ziemi pan Fasola zdaje się mówić dość sporo, miewając dużo mniej zabawnych sytuacji do tego jeszcze wspomaga go amerykański komik Peter MacNicol, grający Davida Longlaya - przewodnika Fasoli po nowej rzeczywistości. MacNicol w swojej roli jest jak zwykle przekonywający i zabawny, jednak trudno nie oprzeć się wrażeniu, że kradnie w jakimś stopniu film Atkinsonowi - patrz motyw z rodziną Longlaya. Trudno w tym wypadku mieć zastrzeżenia, gdyż jest to produkcja amerykańska, nie angielska. Złotym środkiem na sukces miało być zderzenie gładkości i schludności Anglika z amerykańskim miszmaszem. Tymczasem pan Fasola nie przypomina ani znawcy sztuki, ani Anglika jako takiego - raczej osobę nie z tej ziemi - co jest jego niewątpliwym plusem. Jednak na seansie "Nadciąga totalny kataklizm" mam odczucie, że oglądam czysto amerykańskie, oparte na znanych standardach filmidło, niżeli starą dobrą Fasolkę.   Mimo wszystko kiedy tylko film leci w telewizji, z przyjemnością zasiadam przed telewizorem, gdyż niekompetentny Fasola vs. dzieło sztuki. musi być śmieszne.  Te same gesty, ten sam wdzięk, ta sama aparycja - słowem powtórka z rozrywki, tylko w innej rzeczywistości. A to, czy widz jest gotowy na takie ryzykowne posunięcie - zamerykanizowanie ulubieńca - jest już elementem spornym. Jedni to pokochają, drudzy niespecjalnie.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones