Recenzja gry

Portal 2 (2011)
Joshua Weier
Alesia Glidewell

Geniusz Valve po raz kolejny

Jedyny problem z grami Valve jest zawsze taki, że czeka się na nie dosyć długo. Znany wśród fanów ich gier jest żart, dlaczego swój najbardziej znany produkt nazwali "Half-Life". Bo tyle musisz
Jedyny problem z grami Valve jest zawsze taki, że czeka się na nie dosyć długo. Znany wśród fanów ich gier jest żart, dlaczego swój najbardziej znany produkt nazwali "Half-Life". Bo tyle musisz czekać na sequel! Jest w tym sporo prawdy, ale na dzieło od tych twórców warto czekać. Zawsze. Gry "Zaworu" są w 100% dopracowane, zachwycają grafiką, dźwiękiem, fabułą i wykonaniem. Mają mnóstwo ukrytych ciekawostek dla uważnych obserwatorów.

W drugiej części ponownie wcielamy się w Chell (Alesia Glidewell), niemą bohaterkę z "jedynki", która była w długoletniej hibernacji (paręset lat), teraz przebudzoną przez Wheatleya (Stephen Merchant) - jednego z tworzonych przez Aperture Science "personality core" (rdzeni osobowości). Robocik ma wyjątkowo cięty dowcip, momentami rozbraja głupotą i bawi brytyjskim akcentem. Jak to Valve ma w zwyczaju, w sequelach swoich gier dodaje nam towarzyszy, tak samo tutaj przez prawie całą grę akompaniuje nam wspomniany wyżej Wheatley.

Twórcy wyraźnie przejęli się drobnymi narzekaniami graczy na pierwszą część - jej największy mankament, czyli większy nacisk na zagadki, niż na fabułę. Tym razem możemy dowiedzieć się sporo o założycielu Aperture Science, samej firmie, odkryjemy wiele frapujących sekretów z jedynki. Tak jak w jedynce, znaleźć też można nawiązania do innego dzieła Zaworu - Half-Life'u.

Łamigłówki również stoją na wysokim poziomie, ale nie są bardzo trudne. W tej części ani razu nie musiałem korzystać z solucji, chociaż nad jedną myślałem ponad pół godziny.

Grafika, jak już wspomniałem - po raz kolejny powala. Nie będę rozpisywał się na temat shaderów w grze, chociaż mógłbym o nich napisać poemat. Powiem tylko, że każdy liczący na ładne obrazki będzie zachwycony, zwłaszcza w momencie, w którym gaśnie światło i jedynym jego źródłem jest latarka (aczkolwiek nie należy ona do nas). Feeria barw i realizm padającego światła są zdumiewające, zwłaszcza biorąc pod uwagę wymagania sprzętowe. Na moim kilkuletnim sprzęcie wszystko chodziło na maksymalnych detalach nie "ścinając" nawet przez chwilę.

Dźwięk? Chyba jedynymi twórcami, którzy tak przejmują się dźwiękiem jak Valve są BioWare ("Baldur's Gate", "Mass Effect") i studio Dice (serie "Battlefield"). Twórcy "Portala" do muzyki znowu wynajęli Jonathana Coultona (odpowiedzialnego za m.in. absolutny hit z jedynki, "Still Alive") i zespół The National. Wykonali absolutnie genialną robotę. Wprowadza momentami niesamowity klimat, porównywalny z pierwszym "Bioshockiem"! Świetnym pomysłem jest też specyficzny motyw muzyczny, kiedy np. szybujemy w powietrzu, lub rozpędzamy się z dużą prędkością. Dialogi są oczywiście nagrane przez profesjonalistów, znających się na swojej robocie i każdemu z osobna byłbym gotów postawić największą notę.

Co mogę jeszcze powiedzieć? Polecam tę grę każdemu, niezależnie od wieku.
A do Valve? Czekam cierpliwie na "Half-Life 2: Episode Three".
1 10
Moja ocena:
10
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones