Recenzja filmu

Wizyta (2015)
M. Night Shyamalan
Olivia DeJonge
Ed Oxenbould

Grunt to rodzinka

Pomimo przerostu ambicji M. Nightowi Shyamalanowi udało się stworzyć dobre, klimatyczne kino, którego mankamenty (choć to one zamykają "Wizycie" drogę do osiągnięcia wielkiego sukcesu "Szóstego
M. Nightowi Shyamalanowi, aczkolwiek od czasów bardzo dobrego "Szóstego zmysłu"nakręcił niejedną produkcję (m.in."Znaki","Osadę" i"Zdarzenie"), nie udało się powtórzyć sukcesu swojego najbardziej cenionego przez odbiorców obrazu. W 2015 filmowiec jednak uraczył publikę"Wizytą" – pozycją, która ponownie ukazała jego talent w pozytywnym świetle, mimo iż o powrocie do dawnej chwały i tym razem raczej nie może być mowy.

Dwoje rodzeństwa, piętnastoletnia Becca oraz dwa lata młodszy Tyler, udaje się z tygodniową wizytą na farmę nigdy niewidzianych dziadków. Już pierwszej nocy staruszkowie zaczynają niepokoić wnuków swoim dziwacznym zachowaniem.

Shyamalan w "Wizycie"uciekłsię do pomału wymierającej stylistyki "mockumentary", która od czasów"Blair Witch Project"zdążyła już zdrowo widzom obrzydnąć, lecz, o dziwo, udało mu się zrobić to z pewną dozą polotu i relatywnej naturalności. "Panią reżyser" jest Becca, dokumentująca historię swojej najbliższej rodziny z okazji pierwszego spotkania z dziadkami. Dziewczyna przeprowadza wywiady, filmuje nowe otoczenie i stara się dowiedzieć jak najwięcej o relacjach pomiędzy matką a jej rodzicami... Nagrywane przez nią materiały jednak szybko robią się dużo bardziej drastyczne, niż przypuszczała. Młodociani goście, przybywszy na odizolowaną, pokrytą grubą warstwą śniegu farmę, stają się świadkami serii złowróżbnych incydentów, które swoją baśniową groteską przywodzą na myśl "Jasia i Małgosię", i to nie tylko wtedy, gdy nagle pojawia się niezapowiadający niczego dobrego motyw z piecem. Klimat odrealnienia, zagęszczający się z minuty na minutę, całkowicie uniemożliwia widzowi odczucie beztroski - od samego początku jest oczywiste, że coś wisi w powietrzu, a kiedy już dostajemy pierwsze konkretne, złowieszcze znaki, żadne tłumaczenia, nawet te najbardziej logiczne, nie są w stanie przegnać niepokoju.

"Wizyta", choć horror jest tutaj jedynie małą domieszką, idzie o krok dalej w oddziaływaniu na strach odbiorcy, a jeśli cierpicie na gerontofobię, pewnym wręcz jest, że film dogłębnie Was przerazi. Wszystkie alarmujące zachowania dziadków, jakich doświadczają Becca i Tyler, da się racjonalnie wytłumaczyć demencją oraz innymi starczymi przypadłościami, tak więc też robi lekko zmartwiona sytuacją matka podczas rozmowy przez Skype'a ze swoimi zatrwożonymi pociechami. Sprawy jednak pogarszają się w błyskawicznym tempie - babcia pełznie pod domem z długimi, siwymi włosami zarzuconymi na twarz na wzór Sadako z"Kręgu", a dziadek umysłem wciąż wraca do wieczoru sprzed lat, kiedy to wybierał się na firmowy bal przebierańców. Elementów typowych dla obrazu grozy w dziele Shyamalana nie ma wiele i w większości ograniczają się do niezbyt wyszukanych (acz spełniających swoją rolę) "jump scares", ale koniec końców lęk odczuwany przez dwojga głównych bohaterów udziela się widzowina swój subtelny, nieskomplikowany sposób.

"Wizyta"jest nie tylko świetnie sprawdzającym się dreszczowcem/horrorem, lecz także czarną komedią, pękającą w szwach od humoru, który niestety nie jest zbyt wysokich lotów... I tym właśnie twórca"Szóstego zmysłu"nieco się pogrążył. Przewijające się często-gęsto żarty – np. Tyler używający imion znanych piosenkarek pop zamiast przekleństw – nie umniejszają znacząco przyjemności z seansu, ale i jej nie podnoszą, a chociażby o prychnięciu z rozbawienia możemy sobie jedynie pomarzyć. Całkowicie zbędna jest też próbaShyamalanawciśnięcia do całości aspektu psychologicznego pod postacią powierzchownej "analizy" stanu, w jakim znajduje się pochodzące z rozbitej rodziny rodzeństwo. Dodatkowa treść nie niesie ze sobą żadnej konkretnej puenty, przez co odnosi się tylko wrażenie, że reżyser pragnął na siłę dorobić drugie dno do nieskomplikowanej historii, która mogła bardzo dobrze się obyć bez tej naciąganej głębi.

Shyamalan wyłącznie by zyskał, gdyby postawił na prostotę, gdyż miszmasze gatunkowe najwyraźniej nie są jego mocną stroną... Pomimo przerostu ambicji jednak twórcy udało się stworzyć dobre, klimatyczne kino, którego mankamenty (choć to one zamykają "Wizycie"drogędo osiągnięcia wielkiego sukcesu"Szóstego zmysłu")nie drażnią na tyle, by zakłócić odbiór widzowi spragnionemu odrobiny niezobowiązującej rozrywki.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Chyba już na zawsze M. Night Shyamalan pozostanie ofiarą własnego sukcesu. Od lat próbuje przeskoczyć... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones