Recenzja filmu

Marzenia (2016)
Renārs Vimba
Elina Vaska
Andzejs Lilientals

Halucynacje z niedożywienia

Stojący za filmem Vimby szantaż emocjonalny musi wydać się polskiemu widzowi dziwnie znajomy. Pławienie się w prowincjonalnych patologiach stanowiło przecież wizytówkę rodzimego kina lat
Debiut Renarsa Vimby przypomina filmowy ekwiwalent słynnych "dowcipów o łotewskich chłopach". Popularne w internecie żarty bazowały na przedstawianiu bałtyckiego kraju jako postsowieckiego Nigdzie, którego mieszkańcy klepią biedę i cierpią z powodu "halucynacji z niedożywienia". Problem z "Marzeniami" polega na tym, że analogiczną wizję powielają w sposób śmiertelnie poważny, a ubogą łotewską prowincję eksploatują jako idealną scenerię dla art house’owej opowiastki o dojrzewaniu.


Stojący za filmem Vimby szantaż emocjonalny musi wydać się polskiemu widzowi dziwnie znajomy. Pławienie się w prowincjonalnych patologiach stanowiło przecież wizytówkę rodzimego kina lat dziewięćdziesiątych. Ostatnim wykwitem tej, wątpliwej etycznie, stylistyki było chyba "W imię" Małgorzaty Szumowskiej. Co ciekawe, wizja polskiej reżyserki spotkała się z dobrym przyjęciem na festiwalu w Berlinie, na którym kilka lat później nagrodę otrzymały także "Marzenia". Wiele wskazuje zatem na to, że – słynąca z zaangażowania społecznego, a sponsorowana przez międzynarodowe koncerny –  impreza wciąż promuje stereotypowy ogląd rzeczywistości byłego bloku wschodniego.

Międzynarodowy sukces filmu łotewskiego reżysera budzi wątpliwości głównie dlatego, że Vimba zdaje się spoglądać na nieszczęścia młodej bohaterki z perwersyjną przyjemnością. W skłonności do psychicznego znęcania się nad Rają chwilami przypomina wręcz sadystę z niskobudżetowego horroru. W miarę rozwoju fabuły reżyser bez umiaru aplikuje dziewczynie kolejne "atrakcje", takie jak nieustanne utarczki z zapijaczoną babką, konieczność opieki nad niesfornym bratem czy poczucie opuszczenia przez wyrodnych rodziców. Wszystko to byłoby może jeszcze do przyjęcia, gdyby Vimba – umieszczający akcję swojego filmu na ponurym, zabłoconym odludziu – bardziej konsekwentnie wystylizował go na współczesną baśń. Niestety, reżyser woli stawiać na realizm, który w jego ujęciu stanowi jednak wyłącznie kostium dla tabloidowej z ducha przesady.


Tego rodzaju efekciarstwo okazuje się, oczywiście, przeciwskuteczne na tle strategii stosowanych przez twórców innych filmów o mrocznej stronie dojrzewania. W – bezzasadnie zestawianych z filmem Vimby przez część amerykańskich krytyków – "Czterystu batach" Francois Truffauta skłaniał do wzruszeń, gdyż nie starał się na siłę demonizować przeżyć swojego bohatera. Zamiast tego, przedstawił jego małe dramaty jako naturalną cząstkę codzienności. Aby uniknąć oskarżeń o emocjonalną jednostronność, potrafił także pozostawić Antoine'owi Doinelowi odrobinę nadziei. Podobna sztuka nie udaje się Vimbie, który, nawet kiedy chce pomóc swojej bohaterce, pozostaje wobec niej dziwnie protekcjonalny. Trudno bowiem inaczej interpretować sytuację, gdy jedyną szansą na emancypację Raji okazuje się romans, a jej droga do uzyskania wewnętrznej wolności wiedzie przez łóżko nauczyciela angielskiego. Wątek relacji uczuciowej nawiązanej przez mistrza i uczennicę bynajmniej nie okazuje się zresztą uzasadniony emocjonalnie i sprawia wrażenie niczego więcej niż, niedbale zakamfulowanej, samczej fantazji.

Jedyny jasny punkt fatalnych "Marzeń" stanowi rola – wcielającej się w Raję – Eliny Vaski. Młoda aktorka ma w sobie tę samą urodę, szorstki wdzięk i charyzmę, które przed kilku laty stanowiły o sile kreacji Jennifer Lawrence w pamiętnym "Do szpiku kości". Teraz Vasce należy życzyć, by swój niewątpliwy talent miała okazję potwierdzić w filmach z lepszym scenariuszem niż "Marzenia".
1 10
Moja ocena:
3
Krytyk filmowy, dziennikarz. Współgospodarz programu "Weekendowy Magazyn Filmowy" w TVP 1, autor nominowanego do nagrody PISF-u bloga "Cinema Enchante". Od znanej polskiej reżyserki usłyszał o sobie:... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones