Recenzja filmu

Hawana - miasto utracone (2005)
Andy Garcia
Andy Garcia
Inés Sastre

Hawana - miasto odzyskane

O Hawanie próbował swego czasu opowiedzieć filmową story <a href="http://www.filmweb.pl/Person?id=5073" class="n">Sydney Pollack</a>, wyszło mu średnio, film nie wytrzymał porównania z <a
O Hawanie próbował swego czasu opowiedzieć filmową story Sydney Pollack, wyszło mu średnio, film nie wytrzymał porównania z "Casablanką", do której nawiązywał. Na temacie wykładali się też inni reżyserzy, najwyraźniej jakoś ciężko było stworzyć sensowną fabularną opowieść o ostatnich dniach świetności Kuby. Andy Garcia zrobił to, co nie udało się innym - wyprodukował łatwy do strawienia melodramat, z pięknymi strojami z lat 50., kobietami, muzyką i dramatem miłosnym. Stworzył solidny kawałek kina w starym stylu - o miłości, nostalgii, rewolucji i zakochanym twardzielu w typie Bogarta. Odwołania do tradycji tak widoczne, że miałam czasami wrażenie de ja vu, jakbym oglądała film sprzed lat, w którym za chwilę przy pianinie pojawi się Rick Blaine. Podobna jest zresztą historia i epickie osadzenie fabuły - jest polityczny przełom, czyli końcówka rządów Batisty i początek władania Castro, jest klub nocny, jest Ona i On, klubu właściciel. Jego, czyli Fico Fellove gra sam Garcia, który debiutuje jako reżyser. Oglądamy Hawanę, jakiej już nie ma - bogatą, malowniczą, gwarną, a w niej rodzinę Fellove, którą wkrótce dotknie dramat rewolucji. Najlepszy lokal w mieście - El Tropico na razie tętniący życiem i muzyką, stanie się natomiast niebawem miejscem represjonowania - symbolicznego i dosłownego, jakich dopuści się nowy reżim. Rodzina Fico należy do lokalnej arystokracji, podpatrujemy zatem wystawne życie, jakie wiodą, przyjęcia, obiady, tańce, spotkania. Do tych barwnych scen dorzuca Garcia coraz więcej goryczy - najpierw brutalne rządy dyktatora Batisty, na koniec następujący w rodzinie podział - na przeciwników i zwolenników Castro (bracia Fico wstępują do partyzantki). Dramat historii splata się oczywiście z dramatem miłosnym - ukochana Fellove, wdowa po bracie, który zginął w zamachu na Batistę, staje się pierwszą damą nowych rządów. Zmuszony do emigracji Fico musi wybierać między uczuciem, a wolnością? Bardziej niż na epickości i surowej dokumentacji tamtych czasów, zależało Garcii na oddaniu celuloidowego czaru świata, który odszedł. Stąd wysmakowana sceneria, przepych, zdjęcia jak z wycieczkowych prospektów i dramaturgia z kanonów starego kina. Momentami ociera się wszystko o kicz, ale konwencja rządzi się swoimi prawami. Symbolicznym wymiarem przetrwania i ocalenia pamięci o dawnym świecie, o kulturze Kuby i pięknie starej Hawany jest - podobnie jak sam film - muzyka. Dzięki nim Hawana - miasto utracone, staje się miastem odzyskanym. W obsadzie same gwiazdy - poza Garcią, piękna Ines Sastre, Dustin Hoffman i Bill Murray, który służy za chórek, dowcipnie komentujący, czasem płynnie rozładowujący sytuację. Mnie szczerze powiedziawszy zaczyna uwierać powoli obsadzanie go w rolach sympatycznego pierdoły, niebieskiego ptaka w dresie albo krótkich portkach. Ale jako pisarz obserwujący dramat Kuby stanowi element urozmaicający opowieść. "Hawana" to film dla Garcii bardzo osobisty. Pracował nad nim 16 lat. Jak sam mówi, opowiada w "Hawanie..." o kraju swojego dzieciństwa, który opuścił jako pięcioletni chłopiec. Wspomnienia i sentymenty Garcii przefiltrowane zostały przez wrażliwość Guillermo Cabrera Infante - jednego z najważniejszych pisarzy kubańskich, autora "Trzech smutnych tygrysów", który napisał scenariusz do filmu. Nic dziwnego, że powstał obraz nasycony nostalgią, dobrze wkomponowujący się w stylistykę kina spod znaku "Casablanki". Trzeba przyznać, że Garcia dobrze odrobił historię i warsztat kina, ciekawe, co dalej.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Hawana, miasto utracone" debiut reżyserski Andy'ego Garcii, i utracona szansa na sukces. Chociaż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones