Recenzja filmu

Człowiek ze stali (2013)
Zack Snyder
Henry Cavill
Amy Adams

Historia, która lubi się powtarzać

Historię przedstawiającą losy Clarka Kenta zna chyba każdy. Po co więc powielać schemat – którego podstaw właściwie nie da się obejść – i tworzyć remake za remakiem? Może dlatego, że wraz z
Historię przedstawiającą losy Clarka Kenta zna chyba każdy. Po co więc powielać schemat – którego podstaw właściwie nie da się obejść – i tworzyć remake za remakiem? Może dlatego, że wraz z czasem pojawia się coraz więcej możliwości na stworzenie coraz to lepszych dzieł, albo wynika to z faktu, że jak do tej pory nie stworzono filmu tak dobrego o Supermanie, który byłby w stanie zaspokoić supergłód większości widzów? Odpowiedź na te pytania zna prawdopodobnie Zack Snyder, twórca m.in. filmu ''Świt żywych trupów'', ''Watchmen. Strażnicy'', ''Sucker Punch'', czy ''300'', który w tym roku postanowił przedstawić widzom losy Clarka Kenta. W obsadzie wypuszczonej przez niego produkcji znaleźli się m.in. Henry Cavill, Amy Adams, Michael Shannon, Diane Lane, Russell Crowe, Kevin Costner i Laurence Fishburne.

(możliwe spoilery)

Film opowiada o losach niesamowitego chłopaka, który jako niemowlę trafił na Ziemię. Wychowywał się pod opieką Marthy i Jonathana Kentów. Po wielu latach, świadomy swej mocy Clark, stara się odnaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania, dotyczące jego biologicznych rodziców i pochodzenia. Niestety, niedługo później na Ziemię przybywa niebezpieczny Zod. Młody Clark zaczyna zdawać sobie sprawę, że od jego postępowania zależeć mogą losy całej planety.

Według mnie tegoroczny ''Man Of Steel'' to najmroczniejsza opowieść o Supermanie w historii kina. I bardzo dobrze. Postać jaką wykreował Henry Cavill spełniła moje oczekiwania. Chyba jako pierwszy (no może jeszcze, do pewnego czasu Tom Welling w ''Tajemnicach Smallville'') stworzył bohatera, który zyskał moją sympatię i zainteresowanie. Był o wiele lepszy od Brandona Routha w ''Supermanie'' z 2006 roku. Henry Cavill, jako człowiek ze stali był przekonujący. Zachowanie bohatera zmuszało do refleksji, a nawet niekiedy wzbudzało współczucie. Amy Adams grająca ukochaną głównego bohatera na ekranie prezentowała się o wiele lepiej niż jej poprzedniczki. Russell Crowe wcielający się w postać biologicznego ojca Clarka, również dobrze poradził sobie z rolą, chociaż niektóre sceny, jak chociażby te w których jako widzialny duch czeka niemalże za każdymi drzwiami były trochę irytujące.

Wśród licznych retrospekcji, które utrzymują się przez cały film, bez większego trudu można zorientować się, że właściwa akcja toczy się już po śmierci Jonathana Kenta. Fani Kevina Costnera nie ujrzą wielu scen z tym aktorem. Można pomyśleć, że imię i nazwisko gwiazdy, której powierzono właściwie to rolę epizodyczną w najnowszym ''Supermanie'' to tylko wabik, który miałby przyciągnąć dodatkowe kilka tysięcy ludzi do kina.

Pierwsze wrażenie bywa mylące, więc niekiedy z pozoru nieszkodliwa postać może przemienić się w psychodeliczny czarny charakter. A co jeśli negatywnego bohatera od razu poznajemy od tej złej strony? W tym przypadku nie wróży to nic dobrego. Według mnie, prezentowany Generał Zod i wcielający się w tą postać Michael Shannon to nie był najlepszy wybór. Aktor trzymał ten sam średni poziom, a przez to jego gra i zachowanie bohatera nie było zaskakujące, a raczej przewidywalne i gdyby nie świetne efekty towarzyszące wszystkim walkom, to momentami byłoby naprawdę kiepsko. Zod nie był ani sarkastyczny, ani bezlitosny, przez to nie wyróżniał się niczym szczególnym. On po prostu był, więc Superman miał teoretycznie i praktycznie komu stawić czoło.

Fabuła filmu jest nieco chaotyczna. Pomiędzy serią niekończących się rozmów miedzy postaciami, co jakiś czas nadchodzi chwila na ukazanie scen pełnych efektów specjalnych. Niestety, ja po pierwszej połowie wysłuchiwania dobrze znanych historii byłam już zmęczona. Momentami dialogi były nudne, pełne – jak to zwykle bywa – rozterek głównego bohatera i poszukiwania odpowiedzi na pytanie, na które paradoksalnie widzowie odpowiedź już dobrze znają. Ponadto cała masa przepełnionych patosem chwil. Wiele scen zostało niepotrzebnie za bardzo rozciągniętych w czasie. Za to niektóre wątki trwają zbyt krótko, jak przykładowo relacja między Lois Lane, a Clarkiem. Na ekranie nie mieli zbyt wielu chwil dla siebie. Według mnie było za mało czasu, aby widz mógł poczuć jakąkolwiek chemię miedzy nimi. Pozostaje tylko wierzyć na słowo, że ''taka jest''.

Jeśli chodzi o efekty specjalne momentami były naprawdę dobre, szczególnie te wypełniające ostatnie trzydzieści minut filmu. Niestety, mimo to spodziewałam się czegoś więcej. Jeśli chodzi o Hansa Zimmera to jak zwykle świetnie wykonał swoją pracę, po raz kolejny tworząc idealny klimat pod względem muzycznym.

Moim zdaniem tegoroczny ''Człowiek ze stali'' to pierwszy aż tak wyróżniający się film o Supermanie. Pozostaje tylko mieć nadzieję, że Snyder postanowił już zamknąć formalności dotyczące pochodzenia i powołania bohatera w pierwszej części, żeby już aż tak nimi nie męczyć w kolejnych – szczególnie, że zamierza zachwycić widzów filmem ''Batman vs. Superman'' w 2015 roku, a to nie będzie łatwe zadanie.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Postać Clarka Kenta jest mi znana nie od dziś. Jako dziecko czytałem komiksy i oglądałem bajki o... czytaj więcej
Nadzieja matką głupców, mawiają jedni. Czasem jednak tylko na niej można polegać, wtórują im drudzy. W... czytaj więcej
Superman umarł już raz na łamach komiksu, ponosząc śmierć z ręki Doomsdaya. Można by odnieść wrażenie, iż... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones