Recenzja filmu

Kapitan Corelli (2001)
John Madden
Nicolas Cage
Penélope Cruz

Historia pewnej miłości

Historia miłosna rozgrywająca się w czasie wojny. Opowieść, która znacznie wykracza poza ramy zwykłego melodramatu. Jest wojna, rok 1940. Na greckiej wyspie Kefalinia mieszka w raz z ojcem,
Historia miłosna rozgrywająca się w czasie wojny. Opowieść, która znacznie wykracza poza ramy zwykłego melodramatu. Jest wojna, rok 1940. Na greckiej wyspie Kefalinia mieszka w raz z ojcem, lekarzem, piękna Pelagia. Jest narzeczoną Mandrasa, przystojnego rybaka, który ma dużo uroku w sobie, jest jednak prostym chłopakiem, analfabetą, który kieruje się w życiu emocjami i uczuciami i niezdolny jest ogarnąć świata swoim rozumem. Kiedy Mandras wyrusza na wojnę, Grecję opanowuje włoska armia. Jeden z jej oficerów, kapitan Corelli, grający rzewne pieśni na swej nieodłącznej mandolinie, zamieszkuje w domu doktora i zakochuje się, z wzajemnością, w córce tegoż. Przychodzi jednak rok 1943, a wraz z nim upadek Mussoliniego i konieczność wycofania się Włochów z terenów okupowanych. Trudna sytuacja polityczna i powrót Mandrasa, który zostaje przywódcą partyzantów, zagrażają związkowi Pelagii i Corelliego, których wojna jak niespodziewanie połączyła, tak szybko będzie musiała rozdzielić. "Kapitan Corelli" to przede wszystkim historia miłosna. Historia uczucia, któremu na drodze stają same przeszkody: narzeczony, pochodzenie, wojna i związana z nią niepewność jutra. Pelagia i jej Antonio to dwa różne światy. Ona jest niezależną, ambitną dziewczyną, która na przekór tradycyjnemu ideałowi greckiej kobiety -opiekunki domowego ogniska, chce zostać lekarzem, pomagać ludziom i tym samym przejąć schedę po ukochanym ojcu. On jest oficerem włoskich sił okupacyjnych, człowiekiem, który nie zdaje sobie początkowo sprawy z okrucieństw wojny. To romantyk, wyrażający swe uczucia poprzez dźwięki mandoliny a jednocześnie żywiołowy mężczyzna, kochający życie i muzykę. Wojna jednak rozprawia się z ludźmi okrutnie, nie zważając na takie rzeczy jak miłość, rodzina, uczucia. Wdziera się także na idylliczne brzegi Kefalinii, na zawsze niszcząc spokój zarówno mieszkańców, jak i okupujących ja Włochów. Corelli musi wybierać między możliwością opuszczenia wyspy i obroną honoru swoich ludzi a kobietą, która pokochał. Także Pelagia, bezsilna wobec wojny, musi pożegnać się z kochankiem, bez pewności, czy go jeszcze kiedykolwiek zobaczy. Na naszych oczach rozgrywa się dramat i niezwykła przemiana bohaterów. Pelagia przeistacza się z niewinnej dziewczyny w dojrzałą kobietę, ze spokojem przyjmującą wojenne doświadczenia. Jej dziecięcą naiwność niszczy najpierw tęsknota i brak wieści od walczącego gdzieś na froncie Mandrasa, później zakazana miłość do innego mężczyzny, w dodatku wroga stojącego po drugiej stronie barykady. Wybór między dwoma mężczyznami jest dla niej katorgą, walką pomiędzy emocjami a rozumem, między godnością a uczuciami. Oparcie daje jej ojciec, mądry lekarz, który uczy ją nie tylko tego trudnego zawodu, ale także służy dobrą radą i nie ingerując zanadto w życie córki, jest jej aniołem stróżem. Penelope Cruz z charyzmą i jednocześnie prostotą, oddawała każde emocjonalne zawirowanie swojej postaci. (Zastrzeżenia miałabym tylko do lekkiej pokracznosci jej chodu, który psuł z lekka romantyzm chwil w stylu "biegnę do ciebie mój miły"). Zmienia się także Corelli. Na początku jest niczym chłopiec: ruchliwy, radosny, spontaniczny. Niszcząca rzeczywistość sprawia jednak, że życie przestaje być zabawą, jest świadkiem wydarzeń, który każdego przyprawiłyby o siwy włos na skroni. Gdzieś w międzyczasie staje się mężczyzną, człowiekiem doświadczonym przez największe przekleństwo ludzkości -wojnę - bezcelową, nieuzasadnioną nienawiść. Nicolas Cage całą swą fizjonomią pasuje do roli Corellego - jest jednocześnie męski i wrażliwy, i, co najważniejsze, bardzo naturalny. Trzeba przyznać, że dobór aktorów jest jedną z najmocniejszych stron filmu. Ale nie tylko o miłości jest ta opowieść. Tematem przewodnim jest tu też wojna. Wydarzenie, które ma wielki wpływ na ludzkie losy, jest głównym motorem wydarzeń, bo od niej zależy rzecz najważniejsza- samo istnienie. Smaczku filmowi nadaje fakt, że opiera się on na prawdziwych wydarzeniach. Sceny mordu włoskich żołnierzy kręcone były w autentycznych miejscach masakry z 1943 roku, kiedy to z 10 -tysięcznej armii ocalono 34 ludzi wydobytych spośród martwych ciał. To ujęcie było tak prawdziwe, że kręcono je jako ostatnią scenę filmu, było bowiem wielkim przeżyciem za równo dla aktorów jak i całej ekipy i ostatecznie tę atmosferę grozy udało się "sprzedać" także widzom. Miłosnych historii osadzonych w realiach wojny było już wiele, ostatnio przypomniało nam je na pewno "Pearl Harbor". Nie jest to więc opowieść wielce oryginalna. Ważne jednak, że to sprawnie zrobiony film, autentycznie wzruszający, z dobrymi kreacjami aktorskimi. I choć nie jest porywający i na pewno nie będzie hitem kinowym, zadowoli koneserów miłosnych rozterek i trudnych wyborów życiowych.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones