Recenzja filmu

Sukces (2003)
Marek Bukowski
Bartosz Opania
Wojciech Siemion

Historia prawdziwa

Lubię Marka Bukowskiego. Uważam go za znakomitego aktora i ubolewam, że tak rzadko mamy okazję oglądać go na dużym ekranie. Nie zaliczałem się jednak do wielbicieli Bukowskiego-reżysera, bowiem
Lubię Marka Bukowskiego. Uważam go za znakomitego aktora i ubolewam, że tak rzadko mamy okazję oglądać go na dużym ekranie. Nie zaliczałem się jednak do wielbicieli Bukowskiego-reżysera, bowiem jego debiutancki "blok.pl" zupełnie do mnie nie trafił. Sytuacja taka trwała do dziś, do czasu kiedy obejrzałem drugi reżyserski projekt Bukowskiego zatytułowany "Sukces". Bohatera "Sukcesu" Marka Późnego poznajemy w roku 1968 w dniu jego narodzin. Później obserwujemy jego dorastanie, naukę w szkole, studia w Warszawie, służbę wojskową, aż do rozpoczęcia samodzielnego życia. Tłem opowiadanej historii są wydarzenia polityczne ostatnich +30 lat, które zmieniły losy Polski, jak również znacząco wpłynęły na życie głównego bohatera. "Sukces" to mówiąc najprościej film o życiu, o pokoleniu 30-latków, którzy – jak mówi jeden z bohaterów – byli zbyt młodzi aby walczyć z komuną, a obecnie są zbyt starzy aby w pełni czerpać korzyści ze swojej europejskości. Jest w filmie scena, w której matka mówi młodemu Markowi, że ma szkołę za darmo, leczenie za darmo, musi się tylko uczyć, zostać inżynierem, bo ten sobie zawsze w życiu poradzi. Kilka lat później ten sam Marek, absolwent szkoły teatralnej, usiłuje zarobić na życie chwytając się różnych zajęć, w tym występując w reklamówkach. Kiedy pojedzie do swojego rodzinnego miasteczka dowie się, że według tamtejszych kryteriów osiągnął sukces, został bohaterem, bo każdy mógł go zobaczyć w telewizji. Film Bukowskiego przekazuje nam starą jak świat, żeby nie powiedzieć banalną prawdę, że sukces dla każdego może oznaczać coś innego, ale jednocześnie jest bardzo prawdziwą opowieścią o młodych ludziach, których historia zmusiła do porzucenia marzeń i planów. "Sukces" traktuje o sprawach poważnych, ale nie jest dramatem w pełnym tego słowa znaczeniu. Film obfituje w akcenty komediowe, jak również w dowcipne animacje Mariusza Wilczyńskiego, które komentują wydarzenia przedstawiane na ekranie. Wszystko to sprawia, że obraz ogląda się sympatycznie i poza kilkoma wyjątkami bez znużenia. Na uwagę zasługuje doskonała muzyka Andrzeja Smolika ilustrująca film. Nie zaliczam się do miłośników muzyki elektronicznej, ale kompozycje Smolika przypadły mi do gustu i mam nadzieję, że któraś z wytwórni zdecyduje się na ich publikację na CD. Zachęcam do obejrzenia "Sukcesu". Nie jest to film dla każdego. Osoby, które wybiorą się do kina z nadzieją na obejrzenie kolejnej rodzimej produkcji opowiadającej o gangsterach mogą wyjść z sali zawiedzeni, mnie jednak obraz Bukowskiego nastroił bardzo pozytywnie. Po dłuższej przerwie obejrzałem na dużym ekranie film polski, w którym nikt się nie strzelał, nie rzucał co chwila przekleństw, a bohaterowie nie silili się na luz. "Sukces" to opowieść o życiu, opowiedziana z przymrużeniem oka, ale prawdziwa.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Sukces" to rodzima tragikomedia (w formie zbliżonej nieco do "Amelii") – bardzo dobry film, jakich mało... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones