Recenzja filmu

Lekcje harmonii (2013)
Emir Baigazin
Timur Aidarbekov
Aslan Anarbayev

I tylko owieczki żal

W celu wzmocnienia tego przekazu Baigazin równoważy sceny przemocy pięknem malarskich kadrów, pełnych symetrycznych kompozycji i poetyckiej zadumy. Ale jego metafory wydają się siłowe, opozycje
"Harmony Lessons" rozpoczyna scena, która sprawi, że co wrażliwsi widzowie na sali kinowej zaczną nerwowo wiercić się w fotelach albo z uwagą podziwiać misterny wystrój sufitu. Wszystko, byle nie oglądać pokazanego ze szczegółami procesu zabijania, obdzierania ze skóry i sztukowania biednej owieczki. A to tylko początek serii okrucieństw, jakie nas czekają. Debiutancki film kazachskiego reżysera Emira Baigazina opowiada o zaklętym kręgu przemocy, z którego nie sposób się uwolnić.

Pierwszym ogniwem tego łańcucha jest żart kolegów, którego ofiarą pada młody Aslan (Timur Aidarbekov) podczas okresowego badania lekarskiego, jakiemu poddawani są uczniowie z jego szkoły. Po tym wydarzeniu chłopak zamyka się w sobie i rozwija szereg kompulsywnych zachowań, np. ciągłe kąpiele czy znęcanie się nad zwierzętami: karaluchami i jaszczurkami.

Nie bez powodu to właśnie inni uczniowie dają impuls do powolnego upadku Aslana. Miejscem, gdzie najwyraźniej widać okrucieństwo świata opisywanego przez Baigazina jest bowiem szkoła. Z jednej strony naucza się tu o ideałach: uczniowie zgłębiają tajniki geometrii, recytują poezję i słuchają o Gandhim. Ale z drugiej – widzimy, jak w szeregach małolatów formuje się piramida zależności, na szczycie której stoją miejscowe łobuzy, terroryzujące rówieśników. Ta niemal mafijna struktura jest zresztą tylko odpryskiem działalności prawdziwych kryminalistów, których widzimy tu, jak wymuszają posłuszeństwo na szkolnych łobuzach. Zawsze znajdzie się większe zło, mówi nam Baigazin i podąża tropem przemocy jeszcze dalej, na drugą stronę prawa. Również policjanci, wydobywając zeznania od podejrzanych, uciekają się do przemocy i okrucieństwa.

W "Harmony Lessons" na prowadzenie wychodzi motyw konfliktu między przyziemną a duchową sferą człowieczeństwa. Dlatego reżyser pokazuje, że w szkole naucza się nie tylko o Gandhim, ale i o Darwinie. Tę opozycję podkreślają też postawy dwóch kobiet, z którymi obcuje Aslan. Jego babcia stwierdza, że życie bez mięsa jest niemożliwe - chyba że w raju; (dlatego właśnie owieczkę z początku filmu spotyka taki los). Koleżanka z klasy, muzułmanka, która ze względu na wyznanie odmawia zdjęcia chusty podczas lekcji, odrzuca z kolei zaloty chłopca, wyrażając obawę co do nieczystości jego intencji. Dramat człowieka polega na rozdarciu między zwierzęciem a Bogiem, utknięciu na drabinie bytów.

W celu wzmocnienia tego przekazu Baigazin równoważy sceny przemocy pięknem malarskich kadrów, pełnych symetrycznych kompozycji i poetyckiej zadumy. Ale jego metafory wydają się siłowe, opozycje zbyt gładko wskakują na swoje miejsca i są zbyt nachalne w swych ekstremach. Nie sposób jednak odmówić twórcy talentu do opowiadania. Debiutant – od razu z filmem w berlińskim konkursie! - może jeszcze namiesza w przyszłości. Na razie jednak – bez rewelacji.
1 10
Moja ocena:
6
Rocznik 1985, absolwent filmoznawstwa UAM. Dziennikarz portalu Filmweb. Publikował lub publikuje również m.in. w "Przekroju", "Ekranach" i "Dwutygodniku". Współorganizował trzy edycje Festiwalu... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones