Recenzja filmu

Parnassus (2009)
Terry Gilliam
Christopher Plummer
Heath Ledger

Imaginarium Terry'ego Gilliama

Cztery lata po premierze niezbyt przychylnie przyjętych "Nieustraszonych braci Grimm" na ekrany wszedł kolejny obraz obdarzonego niezwykłą wyobraźnią Terry'ego Gilliama. Pozycja przez wielu
Cztery lata po premierze niezbyt przychylnie przyjętych "Nieustraszonych braci Grimm" na ekrany wszedł kolejny obraz obdarzonego niezwykłą wyobraźnią Terry'ego Gilliama. Pozycja przez wielu wyczekiwana z niecierpliwością także dlatego, iż był to ostatni projekt tragicznie zmarłego Heatha Ledgera, pośmiertnie nagrodzonego Oscarem za rolę w "Mrocznym rycerzu".

Nie od dziś wiadomo, że po filmie spod ręki Gilliama można spodziewać się praktycznie wszystkiego. Nic więc dziwnego, że tytułowy bohater jego dzieła, prowadzący specyficzny teatr doktor Parnassus (Christopher Plummer) to osobnik, który liczy sobie już tysiąc lat. Swoją długowieczność zawdzięcza diabłu (Tom Waits), z którym niegdyś wygrał zakład. Niejeden zresztą, bo zarówno doktor, jak i diabeł z lubością oddają się hazardowi. Stawką ich kolejnej gry jest osoba nastoletniej córki Parnassusa, Valentiny (Lily Cole). Termin rozstrzygnięcia zakładu zbliża się nieubłaganie, kiedy doktor i towarzysząca mu trupa aktorska ratują od śmierci tajemniczego osobnika (Ledger). Mężczyzna ów cierpi na amnezję i nie jest w stanie określić kim jest, ani jak się nazywa, jednak Parnassus jest przekonany, że ma on do odegrania istotną rolę w jego starciu z Panem Ciemności...

Fabuła filmu Gilliama nie tylko na pierwszy rzut oka wygląda nieco zawile i skomplikowanie. Jeśli mam być szczery, to podstawowy problem z tą pozycją polega na tym, iż jest ona nazbyt chaotyczna. Zwłaszcza w pierwszej połowie panuje niczym nieskrępowany rozgardiasz. Co prawda u twórcy "Brazil", tego typu bałagan nie powinien zbytnio dziwić. Miejscami jednak całość sprawia wrażenie jakby reżyser sam się nieco pogubił w swej koncepcji i stracił rozeznanie co chciał przekazać. Na szczęście z czasem to całe nieuporządkowanie nabiera cech swoistej naturalności i przestaje aż tak przeszkadzać. Niewątpliwie łatwiej przełknąć wszystkie zawiłości i niekonsekwencje dzięki niezwykłym obrazom, jakie kreuje na ekranie Gilliam. W końcu w twórczości tego pana zawsze ogromną rolę odgrywały wysmakowane plastycznie wizje. "Parnassus" bynajmniej nie zawodzi pod tym względem.

Przyznam również, że całkiem zgrabnie udało się połączyć rolę Heatha Ledgera z kreacjami trójki aktorów wcielających się w jego "alter ego". Jak wiadomo, Ledger zmarł w trakcie zdjęć i pozostawił ekipę z niedokończonym materiałem. W tej sytuacji, zamiast porzucać cały projekt, reżyser zdecydował się uzupełnić graną przez niego postać innym odtwórcą. A ściślej - trzema odtwórcami. Pomysł ciekawy i jego wykonanie wypada całkiem przekonująco. Ledgera na ekranie zastępują kolejno: Johnny Depp, Jude Law i Colin Farrell. Przyznam, że pierwsza przemiana nawet mnie zaskoczyła i całkiem miło było niespodziewanie zobaczyć twarz Deppa. W tym gronie największe pole do popisu dostał jednak Farrell, który jednocześnie w mym odczuciu wypadł najsłabiej.

Co do aktorów, warto wspomnieć również o Tomie Waitsie, który odtwarza rolę diabelskiego "pana Nicka". Wiadomo że ów pan jest przede wszystkim niezwykle uzdolnionym muzykiem i wokalistą, ale tu po raz kolejny pokazuje. że przed kamerą czuje się równie dobrze. Szatan w jego wydaniu to elektryzująca, pełna charyzmy postać. Gilliam chyba lepszego wyboru nie mógł dokonać.

A jak wypada "Parnassus" całościowo? Cóż, z pewnością nie jest to najlepszy film tego twórcy. Albo może tak: mogło być znacznie lepiej. Mogło, ale jakby nie patrzeć, i tak dobrze się stało, że pomimo wszelkich przeciwności powstał. Dzięki temu widzowie mieli okazję po raz ostatni zobaczyć Ledgera na ekranie, jak też po raz kolejny zetknąć się z szalonymi pomysłami zrodzonymi w głowie byłego członka Monty Pythona. Może brzmi to trochę, jak robienie dobrej miny do złej gry, ale ja ze swej strony mogę poręczyć, że w trakcie seansu bawiłem się naprawdę dobrze, a te dwie godziny upłynęły wręcz niepostrzeżenie.

Parnassus (2009)
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Proszę Państwa! Oto przed Wami kolejne zaskakujące, zadziwiające, niezrozumiałe dzieło, oryginalnego i... czytaj więcej
Jak to możliwe, że człowiek, który za kilka miesięcy skończy siedemdziesiąt lat, wciąż potrafi, niczym... czytaj więcej
"Parnassus". Wyimaginowana iluzja, iluzoryczna fantasmagoria z umysłu Terry'ego Gilliama. Z ostatnią,... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones