Recenzja filmu

Intermission (2003)
John Crowley
Shirley Henderson
Colin Farrell

InterMission

Akcja filmu obejmuje aż jedenaście historii z życia mieszkańców Dublina. Każda z postaci czegoś szuka, jedne miłości, inne pieniędzy, wszyscy jednak chcą coś w swoim życiu zmienić. Złodziejaszek
Akcja filmu obejmuje aż jedenaście historii z życia mieszkańców Dublina. Każda z postaci czegoś szuka, jedne miłości, inne pieniędzy, wszyscy jednak chcą coś w swoim życiu zmienić. Złodziejaszek Lehiff (Colin Farrell) chce zrobić w końcu porządny skok. Do współpracy zaprasza Micka, który właśnie stracił "posadę" kierowcy autobusu. Po piętach depcze im Jerry, twardy, bezkompromisowy glina. Jest także John (Cillian Murphy) szczerze nienawidzący swojej pracy w hipermarkecie, tracący dziewczynę (Kelly MacDonald), która wpada w objęcia pracownika banku. Z kolei jego żona próbuje doszukać się przyczyny zdrady małżonka. A co ma powiedzieć wąsata Sally (Shirley Henderson)? Fabuła, jak widać, jest dość zakręcona, jednak całość zmontowano w taki sposób, że nie powinniście się pogubić. Od razu powiem, że tak afiszowane na rodzimych plakatach nazwisko Colina Farrella ma na celu ściągnięcie jego fanów uważających "Intermission" za jego autorski film. Informuję, że ta irlandzka produkcja posiada bohatera zbiorowego. Wracając jednak do naszego gwiazdora, to po niewątpliwej wpadce w "Alexandrze" zbudował tutaj świetną kreację, co mnie trochę zaskoczyło. Gdybym nie znał jego nazwiska, byłbym nawet skłonny powiedzieć, że to naturszczyk i nie odróżniłbym go od prawdziwych dresiarzy. Na to wrażenie złożył się nie tylko wygląd zewnętrzny, lecz także znakomite opanowanie specyficznego sposobu mówienia, ruchu i ukazania wymalowanej na twarzy agresji, gotowej za chwilę wybuchnąć. Zdecydowanie jest on najjaśniejszym punktem filmu. Całość koncentruje się na dialogach i humorze sytuacyjnym, których poziom jest (mniej lub bardziej) wyrównany, jednak śmieszy, co w komedii jest najważniejsze. Każdy z bohaterów ma jakieś swoje fobie i odchylenia od normy (John do wszystkiego dodaje czekoladowy sos, policjant słucha celtyckiej muzyki, a mały chłopak rzuca kamieniami we wszystko, co widzi), dzięki czemu mimo dużej ich ilości zapamiętujemy ich przez tę "wyjątkowość". W związku z tym nudzić się także nie będziecie. Chciałoby się rzec: "czegóż więcej trzeba?" jednak to wszystko już było i to w znacznie lepszym wydaniu. Na plakacie reklamującym film widnieje napis: "Czarna komedia w duchu Pulp Fiction". Bzdura. Reżyser właściwie cały swój pomysł (jak i wykonanie) zapożyczył z dzieł Guya Ritchiego, głównie ze znakomitego "Przekrętu". Budowa oraz nieoczekiwane sploty i rozwiązania historii, czy wyraźne postacie drugoplanowe - to wszystko już u pana Ritchiego widziałem. Dla tych, którzy "Porachunków" nie oglądali, "Intermission" może wydawać się oryginalny, jednak w rzeczywistości tylko powiela nakreślony wcześniej wzór. Tylko tyle. Jeśli szukacie rozrywki na sobotni wieczór, raczej się nie zawiedziecie, bo "Intermission" ogląda się miło, łatwo, przyjemnie i bezboleśnie. Po projekcji jednak wylatuje on z głowy szybciej niż obrady komisji śledczej.
1 10
Moja ocena:
5
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Zielone wzgórza Irlandii. Małe miasteczko/przedmieścia dużego miasta, jego mieszkańcy, ich codziennie... czytaj więcej
Aleksandra Salwa

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones