Recenzja filmu

Mój przyjaciel smok (2016)
David Lowery
Artur Kaczmarski
Bryce Dallas Howard
Robert Redford

Jak poznałem smoka

"Mój przyjaciel smok" to kolejna propozycja ze stajni Disneya skierowana głównie do najmłodszych widzów. Ciepłe i przyjemne w odbiorze kino familijne z wątkami dramatycznymi, komediowymi i
"Mój przyjaciel smok" to kolejna propozycja ze stajni Disneya skierowana głównie do najmłodszych widzów. Ciepłe i przyjemne w odbiorze kino familijne z wątkami dramatycznymi, komediowymi i fantastycznymi.

Film rozpoczyna się od tragicznego wypadku z udziałem wówczas pięcioletniego Pete. Osamotniony zapuszcza się w głąb lasu, szukając drogi do domu. Zaatakowany przez wilki zostaje uratowany przez … smoka. Od tej pory zaczyna się ich długa przygoda. Dzieciak wychowuje się pod skrzydłami swojego obrońcy, zamieszkując w lesie. Ich sielankowe życie zostaje jednak zakłócone w chwili, gdy Pete zostaje przypadkowo odnaleziony przez ludzi z miasteczka. 


Trudno jest wymagać od tego typu filmów, kina ambitnego i nieco bardziej złożonego. Kino dla najmłodszych cechuje się prostotą, łatwością w odbiorze, zdrowym humorze i poniekąd płynącą z niego mądrością. Taki jest też ten film. Bardzo prosty, momentami nawet zbyt poprawny. Przez tą prostotę istnieje obawa, że szybko zostanie zapomniany, nie zakoduje się w pamięć, choć poziomem można go porównać z klasykami, jak chociażby "Uwolnić orkę", czy też "Lassie". Jednak z całą pewnością każde dziecko będzie chciało jeszcze raz go oglądnąć. Twórcy nie zapomnieli też o bardziej dorosłym widzu. Mamy tutaj wątki które momentami mogą zanudzić młodszego widza, a bardziej przyciągnąć uwagę tego starszego. Wszystko w odpowiednich proporcjach.

Słabością tego filmu jest niestety aktorstwo. Mimo, że w obsadzie znajdują się takie nazwiska jak Robert Redford, Karl Urban, czy znana z "Służących Bryce Dallas Howard", to jednak tak naprawdę aktorsko najlepiej wypadł Oakes Fegley, odtwórca głównej roli Pete’a. Starsze gwiazdy chyba podeszły do tego filmu nieco lekceważąco, zapominając, że kino familijne także może być przykładem dobrego aktorstwa. 


W wielu podobnych filmach kuleją efekty komputerowe. W tym przypadku bez zarzutu. Smok miły dla oka, nie naciągany, taki sympatycznie groźny. Oglądając film, odniosłem wrażenie, że jest bardzo zbliżony do smoka Falkora z "Niekończącej się opowieści", tyle że ten był zielony i miał kły.

W filmie można zauważyć podobieństwo do głośnego "Pokoju". Mamy tutaj motyw izolacji od świata w "zamkniętej" przestrzeni. W tym wypadku jest to las. Mamy dziecko, które uczy się życia w nieprzystosowanych do tego warunkach. W chwili kontaktu z realnym światem, mamy sytuację początkowego zagubienia, strachu i chęci powrotu do wcześniejszego świata. W dodatku Oakes Fegley jest nieco podobny do Jacoba Tremblaya

 

"Mój przyjaciel smok" nie jest filmem wybitnym. Jest jednak poprawny i można przyjemnie spędzić czas w trakcie seansu, bez znużenia. Tym bardziej że dla młodych widzów będzie bez skazy. Nie jest to oryginalny scenariusz, a remake filmu odnaleziony w archiwach Disneya. Film jest dobrym przykładem, że warto odświeżać starsze produkcje dla najmłodszych, tym bardziej, że wersja z lat 70. w swojej oryginalnej postaci nie zachęci dziecka do oglądania. 
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Jaki smok jest, każdy widzi. Choć zwiastun sugerował, że spędzimy trochę czasu w niepewności, twórcy nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones