Recenzja wyd. DVD filmu

Medium (2010)
Clint Eastwood
Matt Damon
Cécile De France

Już nie warto budzić zmarłych

Życie po śmierci jest passé. Kino grozy kocha je od dawien dawna i z pewnością tak pozostanie, jednak co do produkcji obyczajowych - lepiej, gdy trzymają się z dala od tego metafizycznego aspektu
Życie po śmierci jest passé. Kino grozy kocha je od dawien dawna i z pewnością tak pozostanie, jednak co do produkcji obyczajowych - lepiej, gdy trzymają się z dala od tego metafizycznego aspektu ludzkiego żywota. To już nie jest świat dla takich tematów. Niekiedy jego mieszkańcy są coraz bardziej zblazowani i cyniczni, obojętni na życie duchowe. To dobrze czy źle? Lepiej wyzbyć się strachu przed śmiercią, wiedząc, że to jeszcze nie koniec, czy może zapomnieć o niej, ciesząc się chwilą? W "Medium" raczej nie ma co szukać odpowiedzi na tak filozoficzne pytania. Duchy istnieją i już.

Przez ponad dwie godziny równolegle opowiadane są nam historie osób z trzech krajów oddalonych od siebie o setki czy nawet tysiące kilometrów. Już od pierwszej sceny zostajemy wrzuceni w wir wydarzeń: francuska dziennikarka, Marie (Cecile De France), opuszcza właśnie swój hotel i udaje się na targ, by kupić pamiątki dzieciom, które zostały w domu, kiedy ona jest na urlopie. Nie mija pięć minut, gdy w beztroskie azjatyckie miasteczko uderza wielka fala tsunami. Wkrótce pustoszy ona wszystko, co napotka na swojej drodze, a Marie ledwo uchodzi z życiem, doświadczywszy dziwnej wizji "zza światów". George (Matt Damon) to natomiast zwyczajny na pozór mieszkaniec San Francisco, na co dzień pracujący jako robotnik budowlany. Mężczyzna obdarzony jest darem lub, jak sam mówi, przekleństwem: potrafi komunikować się ze zmarłymi. Zawiesił jednak swoją działalność jako medium - nie chciał czuć się wybrykiem natury. Są jeszcze kilkuletnie bliźniaki, młodzi Anglicy - Marcus i Jason. Już od pierwszej sceny wiemy, że wyróżniają się dużą dojrzałością jak na swój wiek. Okazuje się, że dzielnie radzą sobie z matką, która ma problemy z różnego rodzaju używkami. Wkrótce jednak ich, i tak już mała, trójosobowa rodzina, pomniejszy się jeszcze bardziej. Wiemy, że losy bohaterów wkrótce się połączą, pytanie tylko - kiedy.

A teraz kluczowe pytanie, które musi paść tak czy inaczej: jak to się stało, że z tym bajkowym projektem fantasy ma do czynienia Clint Eastwood, wielki twardziel, istny mistrz o kamiennej twarzy i wspaniały, ambitny reżyser? Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że z wiekiem mięknie coraz bardziej. Z całym szacunkiem dla niego, ale czyżby ktoś na starość zaczął obawiać się o życie wieczne? To nie odbije się dobrze na jego twórczości. Co wydaje się płynąć z całej tej historii? Nie ma już miejsca dla ludzi takich jak Marie i George. Jak sobie z tym radzą? On odpuścił, bo czuje, że jest to po prostu zbyt zwariowane, a już na pewno dla ludzi, którzy proszą go o pomoc. Ona natomiast otwiera się na nowo poznaną umiejętność. Spada na nią lawina problemów. Gdy mówi o wizji swojemu mężowi czy też szefowi, oboje podchodzą do niej pełni protekcjonalności i rezerwy. "Weź sobie wolne, zapomnij o tym", namawiają. Oboje mają nadzieję, że stara wyjadaczka dziennikarstwa wróci do formy i znowu zacznie przyszpilać kontrowersyjnych gości swojego programu informacyjnego. Nic z tego.

Przykra to wiadomość dla ludzi uduchowionych. Jednak wbrew pozorom, film daje nadzieję - nadzieję na kontakt z tymi, którzy odeszli, nadzieję na to, że może jednak istnieje drugie życie. Niestety w tym punkcie "Medium" zahacza o naiwność - dlatego oglądane sceny wcale nie wydają nam się brutalnie szczere. Wszystko jest w nich ugładzone, łagodne. Łącznie z muzyką, która nie ma w sobie nic epickiego czy niepokojącego, jak oczekiwałam. Jest spokojna i kameralna jak i sam obraz. 

Czy warto poruszać w kinie tak delikatną tematykę jak życie po śmierci? Zwłaszcza w otoczce obyczajowej? Scenariusz ani razu nie neguje wiarygodności opowiadanej historii, przez co powstał film dla, coraz bardziej kurczącej się, grupki widzów, która podejdzie do "Medium" bez ironii i sceptycyzmu. Zastanówmy się jednak: kto w tych czasach będzie do tego skłonny? Nie wierzymy już w opowiastki o duchach i zjawach, to dla nas temat na horror, nie dramat.

"Hereafter" warto obejrzeć z ciekawości, cóż takiego tym razem wyszło spod ręki Eastwooda. A także dla pierwszej, wspomnianej przeze mnie sceny filmu, która niestety była dość niefortunna od strony komercyjnej (utrudniła jego dystrybucję przez zbieżność premiery z niedawnymi wydarzeniami w Japonii). Przede wszystkim uprzedzam śmiałków gotowych na tę bajkową, uduchowioną rozrywkę - radzę uzbroić się w duży zapas empatii, a także odsunąć na bok cynizm. Jeśli tego nie zrobimy, pozostanie nam rozczarować się filmem i stwierdzić: w kinie nie ma już miejsca dla takich bajek.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
"Medium" to film, który chociaż traktuje o zjawiskach paranormalnych, nie jest naciąganym thrillerem czy... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones