Recenzja filmu

Koliber (2013)
Steven Knight
Jason Statham
Agata Buzek

Kapryśny los

Jason Statham ("Adrenalina", "Niezniszczalni", "Mechanik: Prawo zemsty", "Transporter") to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obecnie aktorów. Znany przede wszystkim z kina akcji Brytyjczyk, to
Jason Statham ("Adrenalina", "Niezniszczalni", "Mechanik: Prawo zemsty", "Transporter") to jeden z najbardziej rozpoznawalnych obecnie aktorów. Znany przede wszystkim z kina akcji Brytyjczyk, to godny następca Sylvestra Stallone'a, Arnolda Schwarzeneggera i kilku innych znanych z lat osiemdziesiątych "twardzieli", ikon wspomnianego gatunku. Wybierając się do kina na kolejny film z udziałem Stathama, dokładnie wiem, czego się spodziewać – dynamicznej akcji, świetnych scen walki oraz dużej dawki adrenaliny. Tak przynajmniej było do czasu wejścia na srebrny ekran produkcji "Koliber" w reżyserii  Stevena Knighta, scenarzysty "Niewidocznych" i "Wschodnich obietnic".

"Koliber" to film w znacznym stopniu różniący się od poprzednich dokonań Jasona Stathama. Koncentruje się na przedstawieniu losów byłego komandosa wojskowego, Joey'a Jonesa (Josepha Smitha - to jego prawdziwe imię i nazwisko), weterana wojny w Afganistanie. Bohater po traumatycznych przeżyciach na froncie i ucieczce przed sądem wojskowym, trafia na ulice Londynu. Żyjąc wśród bezdomnych, bez pracy i perspektyw na przyszłość, protagonista próbuje zapomnieć o przeszłości, odnaleźć się w zaistniałej sytuacji. Gdy pewnego dnia zostaje pobity przez kilku opryszków, niespodziewanie trafia do opustoszałego domu. Joey dostaje od losu niebywałą szansę na powrót do normalnego życia...

"Koliber" posiada wciągającą i intrygującą historię. To nie kolejny akcyjniak, jakich wiele. Produkcja rozpoczyna się powoli, poznajemy zmęczonego życiem człowieka, do którego uśmiecha się los. Początkowo nie wiemy, kim jest, jakie ma plany, dlaczego poszukuje kobiety o imieniu Isabelle. Enigmatyczny początek skutecznie wzbudza ciekawość, zachęcając do dalszego seansu. Produkcja rozwija się z każdą kolejną minutą, dochodzą nowe wątki oraz wyraziste postacie. Do samego końca trudno przewidzieć, jak potoczą się losy bohatera, który z ulicy trafia wprost do londyńskiego półświatka przestępczego.

Film to przede wszystkim mroczny thriller o złożonej, nieprzewidywalnej historii. Dodatkowo opiera się w większości na dialogach. Twórcy poruszają w swojej produkcji wiele problematycznych kwestii. Bohaterowie prowadzą interesujące rozmowy o istocie wiary, wyrzutach sumienia, traumatycznych przeżyciach. Na przykładzie głównego bohatera, Joey'a, twórcy ukazują, jak trudno uporać się z przeszłością, stanąć z powrotem na nogi, wyjść w końcu na prostą. Protagonista, pomimo okazji ułożenia sobie życia na nowo, nie jest w stanie zapomnieć, kim był. Stare problemy wracają niczym bumerang. Aby je rozwiązać, Joey będzie musiał zrezygnować z prawego życia. Z kolei na przykładzie zakonnicy Christiny, twórcy obrazują nam, jak bohaterka zmaga się z poczuciem winy, ucieka od problemów i rzeczywistości, przywdziewając habit. Oprócz tego w filmie są szokujące kadry – wałęsający się po ulicach bezdomni, bici i upokarzani przez grupkę cwaniaczków, brutalne egzekwowanie długów przez gangsterów, uchodzące płazem morderstwa czy scena z ludźmi, dosłownie zapakowanymi w kartonach. Scenariusz to kawał niewątpliwie solidnej roboty.

Zaletą obrazu jest również przedstawiona rzeczywistość. Brutalna, taka prawdziwa, prawie namacalna. Historia wydaje się życiowa, bardzo realna, na co ma niewątpliwy wpływ brak przerysowanych scen akcji. Skoro już o nich mowa, to fani Stathama mogą pod tym względem czuć ogromny niedosyt. Co prawda są dobrze zmontowane, a choreografie walk stoją na wysokim poziomie, lecz jest ich zaledwie kilka. Oprócz tego widzowie mogę liczyć na parę trafionych pomysłów inscenizacyjnych, jeden szczególnie udany dotyczy retrospekcji i halucynacji Joeya. Jednak efekty specjalne i akcja stanowią tutaj uzupełnienie opowiadanej historii. Nie dajcie się nabrać hasłom reklamowym promującym film!

Nie przypominam sobie innego obrazu, w którym postać Stathama była tak emocjonalna i złożona jak w "Kolibrze". Nie jest typowym mięśniakiem obijającym mordy tuzinom przeciwników. To dość problematyczny bohater. Z jednej strony dręczony wyrzutami sumienia, rozdarty wewnętrznie człowiek, zaś z drugiej bezlitosny, pozbawiony skrupułów członek zorganizowanej grupy przestępczej. Joey zdaje sobie sprawę z tego, co robi. Jest postacią o dualnej moralności. Rola Jonesa to jedna z najlepszych ról Stathama, zgoła odmienna od pozostałych. Po tej produkcji widać, że aktor ma potencjał, aby grać w ambitniejszych obrazach, zaś jego udział w filmach nie sprowadza się tylko do kopania tyłków antagonistom. Dobrze wypadła również nasza rodaczka Agata Buzek ("Rewers"). Jej rola podobna jest do roli Jennifer Lopez w "Parkerze" – obowiązkowy wątek romansowy, i pomimo że nie jest pięknością w typowym rozumieniu tego słowa, to dzięki niezaprzeczalnemu urokowi wypada znacznie bardziej przekonująco niż poprzednia gwiazda. Jest czarująca, a jej postać jest równie intrygująca co Stathama. Dzięki scenarzystom oraz aktorom otrzymaliśmy wyrazistych bohaterów o ciekawych i rozbudowanych portretach psychologicznych.

"Koliber" to wyróżniająca się produkcja na tle wcześniejszych dokonań Stathama, gdzie rządził przeważnie jeden schemat – skrzywdzony bohater wymierzający sprawiedliwość na swoich znienawidzonych antagonistach. Podobnie jest w produkcji Stevena Knighta, jednak tym razem wspomniany schemat został znacznie bardziej rozbudowany i lepiej zaprezentowany. Wierni fani Stathama mogą czuć drobne rozczarowanie jego najnowszą produkcją i narzekać na brak akcji. Dlatego ostrzegam, filmowi bliżej do niedawno wydanego "Infiltratora" z Dwayne'em Johnsonem niż typowego obrazu akcji, lecz z całą pewnością warto poświęcić na niego czas.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
O co tu chodzi? Żyjemy w czasach, kiedy to 67-letni Stallone gra w dobrych filmach akcji, Butler wrócił... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones