Recenzja wyd. DVD filmu

The Limits of Control (2009)
Jim Jarmusch
Isaach de Bankolé
Alex Descas

Kawa bez papierosów

Obraz Jarmuscha jest bodaj najdobitniejszym dowodem na to, jak cienka jest granica między pretensjonalnością i wirtuozerią, między natchnionym bełkotem a wizjonerską feerią.
Jim Jarmusch mówił o swym najnowszym filmie, że aby go dobrze zrozumieć i dostrzec wszystkie ukryte w nim sensy, należy obejrzeć go przynajmniej dwukrotnie. Amerykański mistrz chyba jednak przecenił możliwości przeciętnego widza. "Limits of Control" nawet po kilkukrotnym obejrzeniu nie staje się filmem przejrzystym, a interpretacyjne tropy plączą się niczym ofiary sejmowych komisji śledczych. Obraz Jarmuscha jest bodaj najdobitniejszym dowodem na to, jak cienka jest granica między pretensjonalnością i wirtuozerią, między natchnionym bełkotem a wizjonerską feerią. Jego kolejne seanse nie rozwiewają wątpliwości, czy mamy do czynienia z filmem tak dobrym, że trudnym do ogarnięcia, czy z bufonadą ekscentrycznego twórcy. Co dziwniejsze – w "Limits of Control" ta zagadka okazuje się fascynująca.

Czarnoskóry płatny zabójca (Isaach De Bankolé o twarzy, której nie da się zapomnieć) przyjmuje zlecenie od kreolskich mafiosów. Aby zrealizować swoją misję, rusza w podróż przez hiszpańskie miasta. Na swej drodze spotyka coraz to dziwniejszych ludzi, od których otrzymuje kolejne wskazówki umożliwiające ukończenie zadania. Tak oto przedstawia się fabularny zarys opowieści Jarmuscha – zupełnie nieistotny, bo film amerykańskiego twórcy nie jest dziełem fabularnym.

Ten metafizyczny thriller składa się z serii obrazów, dla których akcja jest jedynie błahym pretekstem. Jarmusch tka swój film z cytatów, zapożyczeń, z małych i wielkich inspiracji. Ich odszukiwanie, próba zrozumienia i złożenia w spójną całość jest zadaniem dla erudytów lubiących udowadniać sobie, że erudytami są. Dzięki malarskim, filmowym i literacko-filozoficznym nawiązaniom " staje się szaradą. Tyle tylko, że jest to szarada bez rozwiązania. Oglądając film Jarmuscha, trudno oprzeć się wrażeniu, że wszystkie cytaty, które przywołuje, nie służą naprowadzaniu nas na istotne kulturowe tropy – są celem samym w sobie, a ważniejsze od dekodowania ukrytych przez Jarmuscha znaczeń jest poddawanie się urodzie świata, który przedstawia.    

Nie jest to zadanie trudne. U Jarmuscha wszystko jest bowiem piękne. Tutaj nawet garnitury (piękne skądinąd) głównego bohatera są elementem artystycznej rzeczywistości, tak jak ekscentryczna nieznajoma o kinofilskich skłonnościach, naga kobieta w prześwitującym foliowym płaszczu i Gael Garcia Bernal – latynoska wersja Malboro Mana.  

Snując swoją oniryczną opowieść Jarmusch hipnotyzuje. Jest precyzyjny i nonszalancki zarazem. W każdej sekundzie filmu reżyser góruje nad widzem i nie chce nawet na chwilę zniżyć się do jego poziomu. Drażniąca jest ta reżyserska maniera. Zwłaszcza, że oglądając "Limits of Control" po raz kolejny, ma się wrażenie, że jego film może być zwykłym artystycznym humbugiem, próbą oszustwa.

Jedno, co wiemy na pewno, to że film ostatniego żywego beatnika jest jednym z najbardziej radykalnych dzieł ostatnich lat (może nawet dekad). Niejasny, ubrany w olśniewająco piękne kadry Christophera Doyle'a, czasem naiwnie aforystyczny jest obrazem nieuchwytnym. Jego niedostępność dla widza może być (i jest) fascynująca, dla krytyka zaś jest źródłem frustracji. Kiedy bowiem recenzentowi przychodzi postawić ostatnią kropkę, wciąż nie jest pewny, czy miał do czynienia z arcydziełem, czy nadętym bełkotem. Zostawmy więc to pytanie otwartym.

O ile film Jarmuscha wyznacza nowe standardy, o tyle polskie wydanie DVD przestrzega standardów starych. Jest typowo po polsku – czyli biednie. A szkoda, bo tym razem warto by posłuchać, co na temat filmu mówią jego twórcy. Może w chwili słabości sam Jim Jarmusch opowiedziałby nam, o czym mówi jego hipnotyczny, dwugodzinny obraz.
1 10 6
Rocznik '83. Krytyk filmowy i literacki, dziennikarz. Ukończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Współpracownik "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Film". Publikował m.in. w... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Król kina niezależnego Jim Jarmusch dał się porwać modzie na klimat śródziemnomorski: jego najnowsza... czytaj więcej
Mam takie miejsce, w którym czas nie istnieje. Miejsce, w którym czuję się nawet bardziej u siebie niż u... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones