Recenzja wyd. DVD filmu

Bękarty diabła (2005)
Rob Zombie
Sid Haig
Bill Moseley

Kiedy drapieżca staje się zwierzyną...

Osoby zaznajomione z twórczością Roba Zombie bez wątpienia już od pierwszych minut dostrzegą jego charakterystyczny styl, w którym wulgaryzmy, czarny humor czy nagość to niemal chleb powszedni.
"Bękarty Diabła" to sequel debiutanckiego filmu  Roba Zombie z 2003 roku pt. "Dom 1000 trupów", który mimo nie do końca przychylnych opinii krytyków, został pozytywnie odebrany przez widzów i zebrał spore rzesze fanów, co z kolei wraz z sukcesem finansowym umożliwiło stworzenie drugiej części.

Sam film kontynuuje wydarzenia z części pierwszej i rozpoczyna się mocnym akcentem, a mianowicie policyjną obławą zorganizowaną przez rządnego krwi szeryfa Johna Wydella, którego celem było schwytanie członków rodziny Firefly'ów, odpowiadających za śmierć jego brata. Policyjna zasadzka nie przynosi jednak zamierzonego efektu, gdyż dwóm osobom udaje się uciec. Jak łatwo się domyślić szeryf zamordowanego brata pałający rządzą zemsty na tym nie poprzestanie i nie cofnie się przed niczym, aby złapać pozostałych uciekinierów, którzy z kolei czując zagrożenie ze strony policji będą starali się dotrzeć do pewnej osoby mogącej udzielić im pomocy. Tak w skrócie można przedstawić początkową fabułę omawianego filmu, w którym od tego momentu nasz protagonista rozpocznie krwawą pogoń za zbiegłymi.

Osoby zaznajomione z twórczością Rob ZombieRoba Zombie bez wątpienia już od pierwszych minut dostrzegą jego charakterystyczny styl, w którym wulgaryzmy, czarny humor czy nagość to niemal chleb powszedni. Gdy dodamy do tego mocne, bezkompromisowe i krwawe sceny zabójstw oraz epatowanie przemocy, otrzymamy wszystko, czym wyróżnia się ów reżyser, a za co został doceniony przez fanów. Wracając jednak do samego filmu tak jak wcześniej wspomniałem już na samym początku mamy małe trzęsienie ziemii, dzięki czemu reżyserowi w bardzo szybki i zarazem łatwy sposób udaje się wprowadzić i zaciekawić widza. Jednakże w tym momencie można było nabrać wątpliwości, czy aby Rob Zombie,  rozpoczynając film z takim przytupem, nie strzelił sobie w stopę, bo przecież ileż to razy bywało, że po efektownym początku filmu kolejne sceny były zwyczajnie nudne, a reżyserowi nie udało się już podtrzymać takiego zaciekawienia lub napięcia. Na szczęście w przypadku niniejszego filmu możemy nasze obawy odłożyć na bok, ponieważ po efektownej strzelaninie z początku w kolejnych minutach mamy świetnie budowane stopniowo napięcie, które przez cały film rośnie z każdą kolejną sekundą, sprawiając, że widz z coraz większym zapałem oczekuje na finał. A wszystko to za sprawą między innymi bardzo dobrej kreacji Williama Forsythe'a wcielającego się w postać o której już wcześniej wspomniałem, czyli postać szeryfa. Wymieniony Forsythe świetnie zagrał człowieka popadającego w coraz większy obłęd i furię. Można by nawet rzec, że szukający zemsty szeryf w pewnym momencie, tak naprawdę nie wiele różnił się od tych, których pragnął zabić. Na jego przykładzie możemy zobaczyć, że człowiek w momencie bezradności i chęci zemsty potrafi ukazać swoją najgorszą stronę.

Na oddzielną uwagę zasługują tu także dobrze kontrastujące ze sobą sceny z udziałem szeryfa i te z tytułowymi bękartami diabła. Pierwsze utrzymane w raczej poważnym tonie, świetnie podkreślają narastającą wściekłość Johna Wydella względem psychopatycznej rodziny Fireflyów. Dzięki takiemu zabiegowi udaje się osiągnąć pewien paradoks, który polega na tym, że nasi antagoniści zamieniają się w zwierzynę, z kolei szeryf w drapieżcę chcącego dopaść swoje ofiary.

Z kolei w scenach z udziałem tych drugich często mamy do czynienia z dość specyficznym humorem, który nie każdemu może przypaść do gustu. Wszystko to jednak w połączeniu z naprawdę niesamowicie barwnymi charakterami jakie prezentują nam kapitan Spaulding, Otis czy Baby daje nam efekt w postaci zdecydowanie luźniejszych scen, z akcentami humorystycznymi. Jednak żeby nie było tak kolorowo reżyser nie zapomniał oczywiście o kilku mocniejszych scenach.

Reasumując, "Bękarty Diabła" to film, który z czystym sumieniem polecam osobom lubiącym mocne i brutalne sceny okraszone czarnym humorem oraz fanom kina drogi.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Bardzo dobrze pamiętam swój pierwszy kontakt z twórczością Quentina Tarantino. Po obejrzeniu "Pulp... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones