Recenzja filmu

Resident Evil: Afterlife (2010)
Paul W.S. Anderson
Milla Jovovich
Ali Larter

Kino akcji i efektów

"Resident evil: Afterlife" - film dla fanów gry, Milli Jovovich czy techniki trójwymiarowej? Na to pytanie, każdy, kto lubi dobrą rozrywkę, odpowie sobie już sam. Po zdecydowanie słabszej
"Resident evil: Afterlife" - film dla fanów gry, Milli Jovovich czy techniki trójwymiarowej? Na to pytanie, każdy, kto lubi dobrą rozrywkę, odpowie sobie już sam.

Po zdecydowanie słabszej trzeciej części, którą oglądało się do końca tylko z sentymentu do całej serii, Resident Evil powraca na ekrany kin w doskonałej czwartej odsłonie. Krwiożercze zombie ewoluowały, świat ogarnięty apokalipsą zmienił się w wielkie pogorzelisko, wizja ratunku jest coraz bardziej mglista, a nieliczni ocaleni nie są elitą społeczeństwa, która mogłaby odbudować gatunek ludzki. Jeśli chodzi o fabułę, to nie należy mówić o czymś, czego nie było, a jeśli już się pojawiło, to było kompletnie pozbawione sensu i logiki. Tak trudne zagadnienia pozostawmy do roztrząsania widzom po seansie ambitniejszych produkcji.

Po raz kolejny potwierdziło się, że wybór Milli Jovovich jako odtwórczyni roli Alice był strzałem w dziesiątkę. Aktorka doskonale prezentuje się na ekranie i bez względu na towarzyszące jej postaci, zawsze skupia na sobie uwagę widza. Miejmy nadzieję, że jeśli powstaną kolejne filmowe części sagi, nie zrezygnuje ona z roli Alice, bo tym samym film straciłby najmocniejszy atut. Taki właśnie mechanizm zadziałał w przypadku Underworlda, bez Kate Beckinsale w roli Selene - trzecia część była nakręconym na siłę gniotem.

Nikomu nie trzeba chyba zwracać uwagi na sceny walki i efekty specjalne, gdyż po pierwsze film prawie w całości się z nich składa, a po drugie - wzbogacone techniką trójwymiarową robią zamierzone wrażenie. Uwagę przykuwa zwłaszcza początkowa scena, w której sklonowana Alice rozprawia się z resztkami korporacji. Po tak mocnym wejściu finał wydaje się nieco słabszy.

Po wyłączeniu myślenia, pozostałe zmysły przeżywają prawdziwą ucztę - wspomniane efekty cieszą wzrok, a doskonale dobrana muzyka - słuch. Tomandandy mają na swoim koncie ścieżki dźwiękowe do wielu filmów, jednak soundtrack do Afterlife to jak dla mnie perełka. Film akcji bez dobrej muzyki wiele traci. Na szczęście twórcy czwartej odsłony serii świadomi braków fabularnych postawili na doznania zmysłowe i stanęli na wysokości zadania.

Jeśli ktoś oczekuje wysublimowanej rozrywki i skłaniającej do refleksji nad końcem świata fabuły to… tytuł "Resident Evil" jest mu zapewne obcy. Resztę jak najbardziej zachęcam do spędzenia w kinie dziewięćdziesięciu minut w towarzystwie przyjaciół i trójwymiarowych zombie.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Milla Jovovich po raz kolejny wciela się w Alice – nieustraszoną pogromczynie zombie. Tym razem główna... czytaj więcej
Resident Evil Afterlife to kolejna odsłona całkiem niezłej serii opartej na grach japońskiego producenta... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones