Recenzja filmu

Naznaczony: Ostatni klucz (2018)
Adam Robitel
Lin Shaye
Leigh Whannell

Kluczoręki

Najlepsze wrażenie robi oczywiście wspaniała Shaye jako Elise – aktorce udaje się zbudować złożoną postać zasługującą na miejsce w panteonie najlepszych nieustraszonych wojowniczek. Gdy na koniec
Gdy tylko Elise Rainier (Lin Shaye) staje w drzwiach domu Lambertów w pierwszym "Naznaczonym", od razu czuć, że bohaterka obdarzona taką charyzmą zasługuje na swój własny film. Po mniej udanej drugiej części, która wyczerpała potencjał pomysłu wyjściowego, zrozumieli to także twórcy serii i w "Naznaczonym 3" dali Elise więcej czasu ekranowego. Eksperyment się udał. Wojownicza pogromczyni duchów wyrosła na największy atut serii. W "Naznaczonym: Ostatnim kluczu" w końcu poznajemy jej historię. Gorzej, że kompletnie niesatysfakcjonującą.



Z czwartej części "Naznaczonego" dowiadujemy się, że Elise już od dziecka widziała istoty z innych wymiarów. Matka (Tessa Ferrer) wpierała jej dar, mówiąc dziewczynce, że jest wyjątkowa, ojciec (Josh Stewart) natomiast próbował stłumić go znanymi mu dobrze metodami, czyli pasem i kijem. Kiedy jedyna sojuszniczka Elise umiera w nadprzyrodzonych okolicznościach, życie dziewczynki zamienia się w prawdziwy koszmar. I bynajmniej nie z powodu duchów. Bardziej przerażający okazuje się dla niej i jej młodszego brata ich własny ojciec. Kiedy więc ten po raz kolejny będzie chciał złoić nastoletniej już Elise skórę, ta bez zastanowienia wybiegnie z domu i już nigdy do niego nie wróci. Dopiero po latach, gdy dostanie telefon od nowego właściciela, który utrzymuje, że w budynku straszy, postanowi ponownie zmierzyć się z demonami z przeszłości. Oczywiście w asyście swoich dwóch niewyględnych pomocników (Leigh Whannell i Angus Sampson). 



W "Ostatnim kluczu" dzieje się tak dużo, że trudno powiedzieć, co w fabule odgrywa najważniejszą rolę. Traumatyczne dzieciństwo Elise? Duchy nawiedzające jej rodzinny dom? Potężny demon z kluczami zamiast palców, który wciąga swoje ofiary do świata umarłych? Zbrodnie psychopatycznego ojca mającego na sumieniu znacznie więcej niż trenowanie skóry swojej małej córki? Czy może rodzinna drama i pojednanie po latach? Co więcej, żaden z tych wątków nie został wyczerpany i przedstawiony wystarczająco wiarygodnie. W scenariuszu Whannella (autora także wszystkich poprzednich części) jest tak dużo dziur i skrótowych rozwiązań, że szukanie odpowiedzi na wszystkie absurdalne kwestie okazuje się bardziej angażujące niż opowiadana historia.

Chaos w scenariuszu nie miałby oczywiście żadnego znaczenia, gdyby tylko stojącemu za kamerą Adamowi Robitelowi udawało się budować napięcie i skutecznie straszyć. A to w "Ostatnim kluczu" należy do rzadkości. Miłośnicy horrorów nie doświadczą tu silnych doznań – kilka jump scare’ów i niepokojących scen będzie musiało im wystarczyć. Postać demona – który ma tu największy potencjał do podnoszenia ciśnienia – przerazi co najwyżej osoby nie znające "Labiryntu fauna". Łudząco podobny do stwora z filmu Guillerma del Toro KeyFace nie ma jednak takiego arsenału środków wyrazu, by śnić się komukolwiek po nocy.

Wbrew prawidłom gatunku, najmocniejszą stroną "Ostatniego klucza" są sympatyczne postacie. Zdecydowanie nie należą do nich jednak pajacujący na ekranie głupi i głupszy, czyli Specs i Tucker grani przez Whannella i Sampsona. Mający w założeniu wprowadzać do filmu nieco humoru, w rzeczywistości – szczególnie gdy umizgują się niczym dwaj troglodyci do olśniewających swoją urodą siostrzenic Elise (Caitlin Gerard i Spencer Locke) – budzą raczej niesmak. Same aktorki natomiast – chociaż są przeurocze i patrzy się na nie z olbrzymią przyjemnością – obsadzono w kompletnie niewiarygodnych rolach; wyglądając jak rasowe modelki, grają nieśmiałe nastolatki marzące o wyrwaniu się z małego miasteczka.

 

Najlepsze wrażenie robi oczywiście wspaniała Shaye jako Elise – aktorce udaje się zbudować złożoną postać zasługującą na miejsce w panteonie najlepszych nieustraszonych wojowniczek. Gdy na koniec filmu jej bohaterka odbiera telefon od swojej dawnej przyjaciółki Lorraine Lambert, która prosi ją o pomoc w uratowaniu duszy małego Daltona Lamberta, można pożałować, że historia właśnie zatoczyła koło. Jeśli twórcy serii znajdą pomysł, by kontynuować tę sagę, Elise bez wątpienia powinna grać w niej główną rolę. Oby tylko scenarzyści byli dla niej w przyszłości bardziej łaskawi.
1 10
Moja ocena:
4
Absolwentka Wydziału Polonistyki na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie ukończyła specjalizację edytorsko-wydawniczą. Redaktorka Filmwebu z długoletnim stażem. Aktualnie także doktorantka w Instytucie... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones