Recenzja filmu

Seksmisja (1983)
Juliusz Machulski
Jerzy Stuhr
Olgierd Łukaszewicz

Kobieta mnie bije!

Co tu dużo mówić, Juliusz Machulski to niewątpliwie ikona polskiej kinematografii. Twórca takich hitów, jak: "Vabank", "Kiler", "Vinci" czy "Seksmisja". Filmów rozpoznawalnych nie tylko w Polsce,
Co tu dużo mówić, Juliusz Machulski to niewątpliwie ikona polskiej kinematografii. Twórca takich hitów, jak: "Vabank", "Kiler", "Vinci" czy "Seksmisja". Filmów rozpoznawalnych nie tylko w Polsce, lecz na całym świecie. Tak, reżyser takiego formatu to rzadkość. Juliusz Machulski to niezwykle utalentowany artysta, a jego dzieła są nie tylko oryginalne, lecz również ponadczasowe. Jednym z takich obrazów jest właśnie wspomniana wcześniej "Seksmisja".

Tak pomysłowego i genialnego scenariusza można ze świecą szukać. Chociaż komedia Juliusza Machulskiego została nakręcona prawie trzydzieści lat temu, wciąż zachwyca nowe pokolenia oryginalnością. Chyba przyznacie mi rację? Ten film się po prostu nie starzeje, a poruszony w nim temat dominacji jednej z płci, wojny nuklearnej czy nowoczesnych postępów technologicznych jest nadal bardzo aktualny. Przedstawiona w filmie z pozoru prosta historyjka to przezabawna opowieść z jedyną w swoim rodzaju wizją niedalekiej przyszłości społeczeństwa, w którym to kobiety rządzą światem, a mężczyzn po prostu nie ma. Jak na lata osiemdziesiąte "Seksmisja" była produkcją wyjątkową. Bardzo pomysłowym kinem science fiction. Nic dziwnego, że obecnie stała się obrazem kultowym, a na jednym z największych anglojęzycznych portali filmowych, IMDb, zajmuje jedno z czołowych miejsc w rankingu "Najlepszych filmów science fiction".

Tak jak już wspominałem, Juliusz Machulski przedstawia nam dość intrygującą, ciekawą oraz miejscami karykaturalną wizję dalszych losów człowieczeństwa. Złożony z samych kobiet świat to jeden z najlepszych aspektów filmu. Dość szczegółowo została nam przedstawiona rzeczywistość, sposób rozmnażania, warstwy społeczne oraz funkcjonowanie tej niecodziennej społeczności. Całość dopełnia świetna scenografia, kostiumy oraz muzyka. Muszę przyznać, że rezultat końcowy jest oszałamiający, zaś produkcja posiada naprawdę nieziemski klimat.

Pomysł przedstawienia zmagań dwóch wyobcowanych indywiduów w niezrozumiałym dla nich świecie okazał się strzałem w dziesiątkę. Wątek hibernacji, ucieczki z zamkniętej kolonii, motyw partenogenezy oraz wizja niedalekiej przyszłości to tylko niektóre elementy świadczące o dużej pomysłowości oraz oryginalności obrazu Juliusza Machulskiego. Jednak uważni widzowie, śledzący nie tylko polską kinematografię, dostrzegą podobieństwa między "Seksmisją" a "Miastem kobiet" lub "Chłopcem i jego psem", a nawet związki z polską literaturą, książkami Janusza Zajdla, "Paradyzją" bądź "Cylindrem van Troffa".

Jednoznacznie trzeba pochwalić naszych rodaków za wspaniałą scenografię i zdjęcia. Film kręcono w Kopalni soli w Wieliczce, Łebie oraz okolicach Łodzi. Przyznajcie sami, że zdjęcia są po prostu doskonałe. Nie ma co narzekać, a Jerzy Łukaszewicz spisał na medal.

To samo można powiedzieć o niezwykle interesującej muzyce Henryka Kuźniaka. Idealnie wkomponowała się w sam film i stanowiła doskonałe uzupełnienie. Takiej muzyki, o tak charakterystycznym i niejednoznacznym brzmieniu, jeszcze nie słyszałem. Dobrze oddawała klimat oraz nastrój produkcji Juliusza Machulskiego, jak również zgrywała się z groteskowym wydźwiękiem dzieła, niejednokrotnie mnie rozśmieszając.

Na duże brawa zasługuje aktorstwo. W "Seksmisji" występuję plejada gwiazd polskiego kina. Przede wszystkim trzeba zwrócić uwagę na świetne, czasami stereotypowe, czasem groteskowe, a nawet karykaturalne portrety postaci. Tak, to prawda, "Seksmisja" posiada przezabawnych oraz niezwykle interesujących bohaterów, poczynając od Maksa Paradysa oraz Alberta Starskiego, czyli od naszych głównych bohaterów, a na Jej Ekscelencji bądź Bernie, szefowej "Archeo", kończąc. Wykreowane przez Jerzego Stuhra oraz Olgierda Łukaszewicza bohaterowie to niesamowicie zabawne oraz charakterystyczne postacie. Szkoda, że współcześnie brak tak zdolnych aktorów i tak udanych kreacji. Również Beata Tyszkiewicz oraz Bożena Stryjkówna spisały się świetnie. Dumna i wyniosła Berna oraz naiwna zakochana Lamia to jedne z najciekawszych bohaterek filmu. A tych jest w filmie całkiem sporo.

Mówiąc o "Seksmisji", trudno nie poruszyć sprawy humoru. Tak dobrze wyważonej, "inteligentnej" komedii już dawno nie widziałem, szczególnie w polskiej kinematografii. Zabawne, dwuznaczne dialogi, prześmiewanie się ze stereotypów, nawiązania do PRL-u oraz ZSRR-u czy Solidarności, groteskowe ujęcie rzeczywistości to coś niespotykanego w dzisiejszych czasach. Dodatkowo, wszystkie gagi są naprawdę udane i nieważne, ile razy oglądało się "Seksmisję", i tak w danych momentach nie można się powstrzymać od śmiechu. Gratuluję także twórcom umiejętnego prześmiewania rzeczywistości i bądź co bądź wizerunku kobiet. Chociaż większość zachowań płci przeciwnej wyolbrzymiono lub przedstawiono stereotypowo, to trudno powiedzieć, aby autorzy mieli na celu obrażenie kogokolwiek. Żarty są subtelne, w dobrym smaku. Trzeba też powiedzieć, że o ile z jednej strony producenci nabijają się z kobiet, o tyle z drugiej strony, na przykładzie Lamii, pokazują je z zupełnie innej strony. Widzimy jej niewinność, zdolność do poświęceń, miłości od pierwszego wejrzenia lub walki o słuszną sprawę.

"Seksmisja" to komedia kultowa, a nawet w mojej opinii genialna. Długo nie będziemy mieć produkcji na taką skalę. Szkoda, jednak czym wtedy byłby leciwy obraz Machulskiego, skoro każda kolejna produkcja byłaby na miarę jego hitu? Nigdy nie docenilibyśmy tego cudownego klejnotu polskiej kinematografii. Zdecydowanie polecam wszystkim zwolennikom naprawdę dobrego i ambitnego kina.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones