Recenzja filmu

Pan i Pani Kiler (2010)
Robert Luketic
Ashton Kutcher
Katherine Heigl

Kochanie, zabiłem sąsiada

Początek jest zabawny, dynamiczny i co najważniejsze wypełnia go chemia łącząca głównych bohaterów. A jak wiadomo, w komedii to połowa sukcesu.
Pora otworzyć schłodzonego szampana (lub oranżadę) i upajać się musującymi bąbelkami. Tak, lato oficjalnie się rozpoczęło, a wraz z nim nadeszła pora filmów lekkich, przyjemnych i pozbawionych jakichkolwiek wartości. Ich jedynym zadaniem jest sprawić, by w klimatyzowanej sali, obładowani mega kubłami popcornu i coli widzowie fajnie spędzili czas z osobami, z którymi chcą dojść przynajmniej do drugiej bazy. "Pan i Pani Kiler" spełniają te warunki w stu procentach.

Najnowsza komedia Roberta Luketica zaczyna się bardzo obiecująco. Reżyser kusi nas piękną jak laleczka Katherine Heigl, napakowanym Ashtonem Kutcherem, przezabawną Catherine O'Harą, zapierającymi dech w piersiach pejzażami Nicei i budzącymi zazdrość gadżetami i samochodami. Początek jest zabawny, dynamiczny i co najważniejsze wypełnia go chemia łącząca głównych bohaterów. A jak wiadomo, w komedii to połowa sukcesu.  Heigl i Kutcher może nie mają ekranowej charyzmy, ale nadrabiają to naturalnością i swobodą. Również końcówka, kiedy na bohaterów zdaje się dybać każdy znajomy i sąsiad, przynosi sporo autentycznej frajdy. Szalone pomysł przemykają przez ekran jeden za drugim, większość całkiem skutecznie zrealizowanych.

Niestety środek filmu wypełnia zakalcowata masa, która ma być wizją "normalnego życia". Ku mojemu zdumieniu ta część jest nudną, pozbawioną pomysłu zapchaj dziurą. To zaskakujące, bo po Luketicu, specjaliście od komedii romantyczno-obyczajowych,  można było spodziewać się, że zepsuje część sensacyjną a nie tę pokazującą zwyczajny związek. Bohaterowie drugoplanowi nie zostają wykorzystani, czym reżyser krzywdzi głównie O'Harę i Sellecka grających rodziców bohaterki.

Luketic kręcąc "Pana i Panią Kiler" wyraźnie inspirował się filmem "Mr. i Mrs. Smith". Rezultat końcowy bliższy jest jednak "Centralnemu biuru uwodzenia". Na szczęście Heigl nie przedobrzyła z botoksem, jak to uczyniła Meg Ryan. Wyszło to filmowi, a przynajmniej jego wizualnemu aspektowi, na dobre.

I na koniec słów kilka o przesłaniu "Pana i Pani Kiler", które spodoba się przede wszystkim męskiej widowni. Otóż, drogie panie, zdaniem twórców nie ma ideału bez kolców. Jeśli jesteście szczęściarami i znalazłyście mężczyznę swoich marzeń to macie dwie drogi do wyboru: albo od rana do wieczora będziecie dbały o to, by poziom alkoholu w waszej krwi nie spadał poniżej promila albo przyjmiecie do wiadomości, że wasz ukochany nie zmieni się i najlepsze, co może wam zaoferować, to niewielki kompromis tu i tam.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '76. Absolwent Uniwersytetu Warszawskiego na wydziale psychologii, gdzie ukończył specjalizację z zakresu psychoterapii. Z Filmweb.pl związany niemalże od narodzin portalu, początkowo jako... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones