Recenzja filmu

Kobieta-Kot (2004)
Pitof
Halle Berry
Benjamin Bratt

Kocia muzyka

Moda na ekranizacje komiksów sprawia, że producenci filmowi na gwałt wykupują prawa do coraz to nowych serii komiksowych oraz ich bohaterów. Podobny los spotkał również Kobietę-Kota, obok Jokera
Moda na ekranizacje komiksów sprawia, że producenci filmowi na gwałt wykupują prawa do coraz to nowych serii komiksowych oraz ich bohaterów. Podobny los spotkał również Kobietę-Kota, obok Jokera najstarszego przeciwnika Batmana powołanego do życia przez Boba Kane'a już w roku 1940, która stała się bohaterką najnowszej komiksowej produkcji z Hollywood - "Kobieta-kot". Od razu muszę uprzedzić fanów, że film ma niewiele wspólnego z komiksowym uniwersum Boba Kane'a. Selina Kyle'a została zastąpiona czarnoskórą Patience Phillips, mroczne Gotham City bezimiennym miastem z mnóstwem modernistycznych wieżowców a z postaci takich jak Batman, Joker, czy Pingwin w ogóle zrezygnowano. Zamierzeniem twórców było zrobienie "adaptacji komiksowej XXI wieku", ale rezultaty ich pracy są niestety mierne. Patience Phillips pracuje jako projektantka w koncernie kosmetycznym Hedare Beauty. Pewnego dnia przypadkowo odkrywa, iż nowa linia kosmetyków firmy ma właściwości toksyczne. Niestety, prawda ta zrujnowałaby koncern i Patience musi zginąć. Zostaje jednak w magiczny sposób przywrócona do życia przez liczącego sobie kilka tysięcy lat kota (to nie żart) i jako obdarzona kocią szybkością, zwinnością i refleksem Kobieta-Kot postanawia wymierzyć sprawiedliwość swoim "mordercom". "Kobieta-kot" to film zły od początku do końca. Siedząc w kinie z każdą minutą coraz bardziej zastanawiałem się, jak w ogóle można było tak zniszczyć naprawdę niezłą komiksową licencję. Po obejrzeniu kilku zwiastunów i potężnych galerii w sieci wiedziałem, że Halle Berry nie wytrzyma porównania z Michelle Pfeiffer, która stworzyła niezapomnianą postać Kobiety-Kota w "Powrocie Batmana", ale to co zobaczyłem w kinie przerosło moje najgorsze obawy. Fabuła filmu budzi jedynie śmiech. Pomijam już cały wątek magicznego kota, który wydaje się być wyjęty z innej bajki, ale cała reszta scenariusza - nad którym pracowało aż 3 autorów - sprawia wrażenie, jakby napisała go jedna osoba, po kilku piwach, na kolanie i w przerwie szczególnie emocjonującego meczu. Historia jest przewidywalna od początku do końca, dowcipy powtarzalne, a psychologiczne rozterki głównej bohaterki śmieszne. Sytuacji nie ratują również sceny akcji, które miały być największym atutem filmu. Nie dość, że nie są oryginalne - Patience skacze niczym Spider-Man, a walczy jak Trinity - to jeszcze fatalnie sfilmowane. W wywiadach promujących "Kobietę-kota" Halle Berry chwaliła się przygotowując się do roli poznała tajniki wschodnich sztuk walki i ściśle współpracowała z choreografami walk, tylko, że efektów tej pracy w ogóle nie widać na ekranie. Kamera prowadzona przez Thierry'ego Arbogasta skacze jak oszalała co chwilę zmieniając punkt widzenia wprowadzając jedyne niepotrzebny chaos. Ponadto film, z bliżej nieznanych powodów, przeładowany jest zbliżeniami i panoramicznymi zdjęciami, które dodatkowo potęgują jego sztuczność. Podczas produkcji na plotkarskich serwisach co i rusz pojawiały się informacje, iż atmosfera na planie "Kobiety-Kota" była niezwykle gorąca, gdyż obfite piersi Halle Berry miały tendencję do "wysmykiwania" się z obcisłego kostiumu, ku uciesze męskiej części ekipy. Po obejrzeniu filmu jestem przekonany, że nawet gdyby nic się nie "wysmikiwało" to i tak testosteron by się burzył. Kostium Kobiety-Kota ma duże szanse na główną nagrodę w konkursie "moje fantazje sado-maso" i na pewno oglądanie odzianej weń pięknej oraz zgrabnej Berry sprawi frajdę wielu panom (mnie sprawiło). Szkoda tylko, że wdzianko to zupełnie nie pasuje ani do filmu, ani do postaci, o której opowiada. Trzymajcie się od "Kobiety-Kota" z daleka. Co prawda film ten nie jest tak zły, jak goszczący w zeszłym roku w kinach "Daredevil", ale plusa załapał u mnie głównie dzięki pięknej Halle Berry, której oglądanie sprawiło mi więcej frajdy niż odzianego w obcisły kostium Bena Afflecka.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
W ciągu ostatnich kilku lat znacznie wzrosło zapotrzebowanie na adaptacje znanych i powszechnie cenionych... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones