Głównym źródłem humoru animacji jest konfrontacja rzeczywistości z szalonymi ludzikami-emocjami, które w pocie czoła próbują kształtować osobowość swej "nosicielki".
Owacja na stojąco po festiwalu w Cannes mówi dużo. Dziennikarze po obejrzeniu animacji byli wprost wniebowzięci. Mnie może osobiście aż tak górnolotny nastrój się nie udzielił, niemniej sam film na pewno robi wrażenie. Oczywiście można się czepiać, że za dużo cukierkowych czy surrealistycznych wizji albo (co było moim przypadkiem) zbyt hałaśliwy dubbing dla emotynki o imieniu Radość. Tak, tak, bo na osobowość Riley składają się niepowtarzalne ludziki-emocje: Smutek o twarzy bladotrupiej okularnicy, czerwony Gniew przypominający SpongeBoba, zielona Odraza wystylizowana na topmodelkę, mizerny Strach przypominający pracownika korporacji i wreszcie wspomniana Radość o pokroju żółtej neonowej wróżki.
Kilka drobnostek narracyjnych ze słodkościami w dialogach czy nieco uproszczonych wątków nie zaburza wysmakowanego odbioru całości, a zwłaszcza inteligentnego dowcipu i aluzji zrozumiałych także dla dzieci, a nie tylko dla dorosłych, co wcale nie jest takie oczywiste w dzisiejszych animacjach czy kinie familijnym. Co ciekawe, animacja łączy w sobie i stare, i nowe, tzn. bardziej kojarzące się z tradycyjną bajką elementy z technologicznymi nowinkami. Jak np. w scenie, gdy Radość ze Smutkiem starają się za wszelką cenę wrócić do centrum dowodzenia i spotykają ziemniakopodobnych sprzątaczy wspomnień, a te mają postać kolorowych kul (chyba z flippera), dających się przeglądać jak dotykowy tablet czy smartphone. Samo zaś wnętrze umysłu nastoletniej Riley przypomina kombinację gier planszowych i elektronicznych. Głównym źródłem humoru animacji jest konfrontacja rzeczywistości z szalonymi ludzikami-emocjami, które w pocie czoła próbują kształtować osobowość swej "nosicielki".
Można się nieco zżymać, że ukazanie ich pracy w umyśle dziewczynki w zbyt pastelowych kolorach wydaje się przesadzone i przesłodzone. Niemniej, każdy inny kolor byłby tu zdecydowanie nie na miejscu, biorąc pod uwagę zharmonizowanie całości. Właśnie taka paleta barw oddaje najlepiej bogactwo i dynamikę filmu oraz, oczywiście, samą pomysłowość twórców, a ta niejednokrotnie zaskakuje zupełnie abstrakcyjnymi pomysłami, jak ten z nadętą gwiazdą kucem-jednorożcem i studiem filmowym, produkującym sny Riley (świetna satyra na hollywoodzki blichtr). Pozostaje tylko patrzeć i poruszyć swą wyobraźnię. Wszak w każdym z nas jest coś z dziecka.