Recenzja filmu

Lekcja (2014)
Kristina Grozeva
Petar Valchanov
Margita Gosheva
Ivan Barnev

Korepetycje z desperacji

Film dźwiga na swoich barkach Margita Goszewa, która niemal nie znika z kadru, budując złożony i intrygujący portret. Świetnie radzi sobie z uwiarygodnieniem kobiety zdesperowanej, ale nawet
Już w pierwszej scenie możemy przekonać się, że Nade jest kobietą mocnych zasad. Klasowy złodziej, który ukradł portfel jednej z uczennic, nie będzie miał z nią lekko – nauczycielka angielskiego da mu wiele szans, by przyznał się i odkupił winy. W imię zasad Nadieżda zawiesza lekcję, naraża się na śmieszność przed dziecięcym audytorium i poświęca swój wolny czas, by wymusić zrobienie tego, co należy. Wszystkie te cenne zasady będzie musiała jednak złamać, kiedy jednym gwałtownym ruchem twórcy pchną ją na ścieżkę Hioba. W przerwie użerania się ze szkolną rzeczywistością okaże się bowiem, że jej mąż nieudacznik postanowił wreszcie wykazać się inicjatywą. Mężczyzna wziął pożyczkę pod zastaw rodzinnego domu na zakup nowej skrzyni biegów do starego, rozpadającego się Campera, o czym żona dowiaduje się od spotkanego na swoim progu komornika. Mając na utrzymaniu czteroletnią córeczkę i infantylnego męża, Nadieżda nie może pozwolić sobie na rozklejenie i miotanie przekleństw – zamiast tego dojrzale zaciska zęby i bierze na siebie całą odpowiedzialność. Aby uniknąć zlicytowania domu i dać sobie szansę na spłatę długu, zaciąga u lokalnej piranii pożyczkę pod pożyczkę. Potem przychodzi czas na zastawianie rodowych sreber, a na końcu – wyprzedaż najcenniejszych ideałów. Spirala długu i upokorzenia rośnie gwałtownie i prowadzi w miejsca co najmniej zaskakujące.



Geograficznie film Kristiny Grozewej i Petara Walchanowa rozciąga się pomiędzy dwiema wrażliwościami. Z jednej strony mamy tu realistyczny język opowiadania i przygnębiającą  rzeczywistość Europy dawnego Bloku Wschodniego, którą znamy z kina młodych Rumunów czy Chorwatów. Akcja toczy się w prowincjonalnym bułgarskim miasteczku, w którym życie pozbawione jest perspektyw, wszyscy się znają, a ogólnie pojęty "system" działa raczej na szkodę niż korzyść przeciętnego obywatela. Z drugiej strony twórcy przyciskają swoją bohaterkę do bandy tak mocno, że ta delikatna realistyczna powłoka zaczyna trochę pękać, pokazując czający się pod spodem mroczny absurd, rodem prosto ze świata braci Coen. Film trochę przypomina więc "Takie są zasady" z beznadzieją pochłaniającą wszelką inicjatywę, a trochę "Poważnego człowieka" z piramidą nieszczęść przypominającą boski żart. Im bardziej bohaterowie starają się grać dojrzałych, odpowiedzialnych ludzi, tym bardziej zachowują się jak dzieci. Nadieżda zostaje szybko zdegradowana do roli uczennicy w brutalnej szkole życia, łamiącej zasady, których trzymała się dotychczas kurczowo. Rzucając kłody pod nogi i pozwalając jej na kolejne niedobre decyzje, twórcy znęcają się zarówno nad bohaterką, jak i nad widzem, który trzymając się za głowę, ma co chwilę ochotę krzyczeć "nie rób tego" w kierunku ekranu.



Film dźwiga na swoich barkach Margita Goszewa, która niemal nie znika z kadru, budując złożony i intrygujący portret. Świetnie radzi sobie z uwiarygodnieniem kobiety zdesperowanej, ale nawet temu dobremu występowi ciężko jest przykryć dystans, jaki wytwarza się między realistyczną konwencją a absurdalnymi rozwiązaniami fabularnymi. Tym bowiem, co różni "Lekcję" od filmów Coenów, jest brak humoru. Wisi on tutaj w powietrzu, pojawia się na marginesach opowieści (mąż Nade opowiada córeczce na dobranoc bajki o szczęśliwym Camperze, jej ojciec z kolei zamartwia się o czakry swojej nowej żony), ale balon nigdy nie zostaje przekłuty i nie dochodzi do oczyszczającej eksplozji. Czasem wydaje się, że twórcy przechodzą obok komizmu obojętnie, bo (zainspirowani filmami braci Dardenne) gonią jakieś "wyższe" wartości dramatyczne. Czasem wygląda to, jakby chodziło im o zakłopotanie widza, który nie dostaje możliwości, by odetchnąć i ryknąć sobie zdrowym śmiechem. Nade szarpie się w swoich desperackich wysiłkach, jak mrówka nad którą pastwi się jakiś niewidzialny człowiek, a upokorzenie staje się częścią filmowego doświadczenia. Jak w pierwszej scenie filmu, w której okradziona dziewczynka przyjmuje z zakłopotaniem klasową zrzutkę, wymuszoną przez nadgorliwą nauczycielkę. "Nie masz się czego wstydzić, wstydzić powinien się złodziej" – słyszy. Ale czuje tylko ciężar drobnych monet i pogardliwe spojrzenia.
1 10
Moja ocena:
5
Rocznik '82. Urodzony w Grudziądzu. Nie odnalazł się jako elektronik, zagubił jako filmoznawca (poznański UAM). Jako wolny strzelec współpracuje lub współpracował z różnymi redakcjami, z czego... przejdź do profilu
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones