Recenzja filmu

Pina (2011)
Wim Wenders

Krew, pot i łzy...

Czy potrafimy z łatwością okazywać emocje? Czy potrafimy komunikować się niewerbalnie? Czy potrafimy oddać całych siebie dla dobra innych? Czy potrafimy… Takie i wiele innych pytań zrodziło
Czy potrafimy z łatwością okazywać emocje? Czy potrafimy komunikować się niewerbalnie? Czy potrafimy oddać całych siebie dla dobra innych? Czy potrafimy…

Takie i wiele innych pytań zrodziło się w mojej głowie po obejrzeniu filmu Wima Wendersa "Pina". Choć określenie, czyj jest to film – nie będzie łatwą sztuką. W tym momencie należy cofnąć się kilka lat wstecz. Pomysł filmu narodził się jeszcze za życia samej Piny Bausch, która miała pomóc w jego realizacji. Niestety nieoczekiwanie latem 2009 roku Pina zmarła. A Wenders za punkt honoru postawił sobie dokończenie filmu, który stał się hołdem złożonym wspaniałej reżyserce teatru tańca, choreografce, tancerce…

Z pewnością nie jest to film dla przeciętnego widza, który oczekuje wyłożenia kawy na ławę. Nie ucieszy oka przypadkowego klienta ogromnej sieci kin. Podczas oglądania tego obrazu wytwarza się nastrój wręcz kameralny. Interakcja widza, z twórcą. Tym twórcą nie jest już reżyser filmu, a Stworzycielka teatralnego zamieszania, spektaklu, niezwykłego przeżycia – Pina Bausch.

Jej dzieła charakteryzuje pewna powtarzalność, rytm panujący w poszczególnych scenach, harmonia i swego rodzaju symetria. Wydawać by się mogło, że są to cechy widowiska nudnego, schematycznego – ale nie u Piny. Oprócz wspomnianych elementów, całym "zamieszaniem" targają emocje. Emocje tancerzy, ale jak się okazuje, także, a może nawet w większości, emocje Piny.

Bez zbędnych słów, komentarzy, czy narracji odczytujemy intencje tancerzy.
Z fragmentów różnych spektakli Piny powstała historia zapierająca dech w piersiach. Historia ludzi, którzy dzięki ich guru i przewodniczce, otworzyli się na świat. Historia ludzi sprawnych fizycznie w taki sposób, że momentami serce przestaje bić. Ludzi, którym nie przeszkadza bariera współpracy z przedstawicielami innych narodowości.

Można by pisać o tym filmie bardzo dużo. Nie namawiam do oglądania, gdyż zdaję sobie sprawę, że nie będzie on pasował każdemu. Spodoba się na pewno tym, którzy interesują się tańcem, teatrem, sztuką, wyrażaniem siebie w inny, niecodzienny sposób. Tym, którzy są w stanie oddać całe swoje życie i podporządkować się pasji.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Dość omyłkowy to pomysł nazywać ten film musicalem, bo "Pina" nim nie jest. Nie ma tu fabuły, czas nie... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones