Recenzja filmu

Halloween: Powrót (2002)
Rick Rosenthal
Bianca Kajlich
Busta Rhymes

Krwawy "Big Brother"

Michael Myers to jeden z najbardziej znanych psychopatycznych morderców w historii kina. Pojawił się on na ekranach po raz pierwszy w 1978 roku. Jako że zwykle krwawą zabawę urządza on sobie w
Michael Myers to jeden z najbardziej znanych psychopatycznych morderców w historii kina. Pojawił się on na ekranach po raz pierwszy w 1978 roku. Jako że zwykle krwawą zabawę urządza on sobie w święto Halloween, stał się głównym bohaterem serii pod tym samym tytułem. Pierwszy film, dziś będący już niepodważalnym klasykiem gatunku, Johna Carpentera wniósł całkowicie nowy sposób ukazania głównej postaci. Michael, mieszkający z Haddonfield, został ukazany najpierw jako straszne dziecko, później jako dorosły w masce i nożem w ręku, jako idealna maszyna do zabijania. Michael nigdy się nie odzywał i nie pokazywał swojej twarzy. Maska, którą nosił, była całkowicie pozbawiona wyrazu, co tylko nadawało jej upiorności i nie pozwalało widzowi wyrzucić jej z pamięci. Jej właściciel był natomiast złem w najczystszej postaci, osobnikiem pozbawionym motywacji w działaniu i zabijającym ze skutecznością zaprogramowanego automatu. Takie spojrzenie na kreację głównego bohatera stało się przyczyną ogromnego sukcesu tegoż filmu. Sukces ten pociągnął za sobą liczne kontynuacje. "Halloween: Resurrection" to już ósma odsłona cyklu. Jak powszechnie wiadomo, Halloween to odpowiednik Wszystkich Świętych. Z okazji tegoż dnia, w Stanach, dzieci rokrocznie przebierają się za różnorakie straszydła i demony, i chodzą po domach sąsiadów. Dostają za to słodycze, natomiast w razie odmowy mogą zrobić skąpemu gospodarzowi jakiegoś psikusa. Rolę dzieci w tej części przygód Myersa pełni grupa studentów. Postanawia ona wziąć udział w reality show "Dangertainment" i spędzić noc w rodzinnym domu seryjnego mordercy z Haddonfield. Nie mogli jednak przewidzieć jednego szczegółu. Słynny gospodarz wciąż żyje, a jako że ceni sobie prywatność, postanawia pozbyć się natrętów. Nim to jednak nastąpi Michael ostatecznie musi rozwiązać sprawy ze swoją siostrą Laurie... "Halloween: Resurrection" to drugi obraz z serii, który wyreżyserował Rick Rosenthal. Jako że "Halloween II" podołał zadaniu i stanowił bardzo dobrą kontynuację dzieła Carpentera, większość osób spodziewała się, iż historia się powtórzy. W końcu technika, a co za tym idzie efekty specjalne poszły do przodu, budżet też był niczego sobie oraz sam pomysł na fabułę miał spory potencjał. To wszystko sprawiało, iż fani mogli mieć i mieli naprawdę spore oczekiwania do tegoż filmu. Czy zostały one zaspokojone? Postaram się zaraz odpowiedzieć na to pytanie. "Halloween: Powrót" ma sporo plusów. Pierwszym z nich jest otwarcie mające miejsce w szpitalu psychiatrycznym. Sceny z udziałem Jamie Lee Curtis naprawdę mogą przyprawić o dreszcz i zamykają ponadto wątek z Laurie. Dodatkowo Curtis w tej krótkiej sekwencji znów pokazała świetne aktorstwo. Stanowi to kolejny czynnik przykuwający uwagę widza. Następną mocną stroną jest maska Michaela. Mimo że jej ogólny zarys we wszystkich częściach pozostawał niezmienny, atrybut ten różnie jednak się prezentował na przestrzeni serii. W tej odsłonie wizerunek tego swoistego sanktuarium, oddzielającego Myersa od świata, bardzo przypadł mi do gustu. Kolejnym pozytywem, choć może najmniejszym, jest pomysł na fabułę. Mimo że trochę naciągany, był na swój sposób nowatorski, a przez to dość intrygujący. Sama nazwa show, w którym biorą udział nasi bohaterowie, również została dobrana perfekcyjnie. "Dangertainment" (połączenie słów "danger" - niebezpieczeństwo i "entertainment" - rozrywka) pasuje do koncepcji tego filmu idealnie. Ścieżka dźwiękowa, jak zwykle w przypadku tej serii, także jest bez zarzutu. Było o plusach, więc pora przejść do minusów. Pierwszym z nich jest błąd w doborze reszty obsady. Busta Rhymes i Tyra Banks są może ulubieńcami amerykańskich nastolatków, ale to nie czyni z nich dobrych aktorów. W tej profesji wypadają po prostu sztucznie i sztywno. Oglądając ich męczarnie, męczy się i widz, a sam obraz traci przez to zdecydowanie. Reszta obsady, czyli osoby grające nieszczęsnych studentów, także irytuje. Zresztą samej konwencji tego filmu bliżej do serii "Piątku trzynastego", niż poprzednim odsłonom "Halloween" To sprawia, że pomysł fabularny "Halloween: Resurrection" mimo że nie był głupi, wcale nie zachwyca i jednak dochodzę do wniosku, iż zmarnowano jego potencjał. Od strony wizualnej i technicznej absolutnie nie można nic zarzucić temuż obrazowi. Michael jak zwykle w formie, poziom brutalności jest większy niż w poprzednim "Halloween - 20 lat później", efekty specjalne, zwłaszcza w scenach mordów, są bardzo dobre. "Halloween: Resurrection" jako ósmy film z serii oczywiście nie dorównuje pierwowzorowi Carpentera. Jednak po kontynuacji mającej tak duży numer chyba nikt nie oczekiwał, iż może choć trochę zbliżyć się poziomem do dzieła, które zapoczątkowało serię. Recenzowany film to sprawny technicznie obraz, który adresowany jest głównie do fanów serii. Całość wypada nieźle, więc miłośnicy Myersa są zobligowani do zapoznania się z tą pozycją. Pozostałym osobom chcącym obejrzeć naprawdę dobry slasher i tym, które nie miały do tej pory okazji zaznajomić się z innymi odsłonami poczynań Michaela, radzę odłożyć na razie w czasie oglądanie "Myersa Niegościnnego Wielkiego Brata".
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?
Wydawać by się mogło, że finał "H20" definitywnie pogrzebał Michaela Myersa i seria wreszcie może pójść... czytaj więcej

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones